W ubiegłym tygodniu w Sejmie zebrała się Komisja Regulaminowa, Spraw Poselskich i Immunitetowych, by omówić wykonanie budżetów Kancelarii Prezydenta, Sejmu i Senatu. W pewnym momencie dyskusję zdominował temat straży marszałkowskiej, uzbrojonej formacji strzegącej parlamentu. – W tej chwili analizujemy przepisy dotyczące funkcjonowania straży – ujawnił wiceszef Kancelarii Sejmu Michał Deskur. – Taki projekt jest w tej chwili w przygotowaniu. Niedługo będziemy go przedstawiać wysokiej komisji – zapowiedział.
W straży marszałkowskiej jest około 80 wakatów. To jednak trzecia docelowego składu
Powodem jest alarmująca sytuacja kadrowa w służbie. Obecnie są w niej 202 etaty, więc dużo mniej niż docelowa liczba, którą Kancelaria Sejmu szacuje na około 280. W dodatku od lat występuje spora rotacja. – Jest ona bardzo duża, mniej więcej 30–40 funkcjonariuszy zmienia się w ciągu roku – mówiła podczas posiedzenia komisji Grażyna Witan, dyrektor biura finansowego Kancelarii Sejmu.
Wyjaśniała posłom, że z powodu rotacji i dużej liczby nadgodzin rosną wydatki osobowe w przeliczeniu na funkcjonariusza. – Odejście funkcjonariusza wiąże się z wypłatą odprawy, nagrody rocznej, która ustawowo się należy za przepracowane miesiące, rekompensaty za nadgodziny oraz ekwiwalentu urlopowego. To wszystko powoduje, że ta średnia rośnie – wyliczała.
I nie jest to pierwszy raz, gdy posłowie z komisji regulaminowej słyszą złe informacje o kadrach straży. Np. w 2021 roku dowiedzieli się, że w poprzednim roku odeszło aż 55 funkcjonariuszy, czyli jedna trzecia ówczesnego składu. Było to związane głównie z wejściem w życie przepisów umożliwiających funkcjonariuszom przechodzenie na wcześniejsze emerytury mundurowe.
Nie tak miało to wyglądać. Za rządów PiS obiecywano, że straż marszałkowska stanie się służbą z prawdziwego zdarzenia.
W 2018 roku PiS przeprowadziło reformę straży, po której przybyło problemów
Taki był główny cel ustawy o straży marszałkowskiej, przyjętej w 2018 roku, gdy marszałkiem był Marek Kuchciński z PiS. O uchwalenie takich przepisów funkcjonariusze zabiegali od lat, patrząc z zazdrością na przywileje emerytalne w innych służbach mundurowych. Nieoficjalnie mówiło się też, że Kuchciński parł do reformy również dlatego, że spodobał mu się kształt analogicznej formacji w parlamencie w Budapeszcie.
W efekcie zmian straż marszałkowska dostała nie tylko prawo do wcześniejszych emerytur, ale też kilkanaście stopni służbowych. Została ubrana w nowe mundury, a niektórzy funkcjonariusze dostali nawet szable w cenie ok. 5 tys. zł za sztukę. Przybyło jednak też obowiązków. Straż zaczęła np. przeprowadzać kontrolę pirotechniczną w Sejmie, którą dotąd zajmowała się SOP.
Niemal od początku po reformie pojawiły się jednak problemy z rotacją i nigdy nie udało się osiągnąć docelowego poziomu zatrudnienia. – Tak duże problemy kadrowe nie są niczym normalnym w żadnej służbie mundurowej. System bezpieczeństwa w Sejmie nie spełnia swojej funkcji – ostrzega były poseł i były antyterrorysta Jerzy Dziewulski.
Potwierdzają to sami posłowie. – Widzimy sporo twarzy nowych strażników, a doświadczonych dużo mniej. Często w oczach funkcjonariuszy dostrzegam niepewność: wpuścić bez okazania legitymacji czy nie – mówi Tomasz Głogowski z KO, wiceszef komisji regulaminowej.
Starania Kancelarii Sejmu to nie pierwsza próba zatrzymania strażników w służbie
Jak brakom kadrowym chce przeciwdziałać Kancelaria Sejmu? – Chcielibyśmy, aby straż marszałkowska była służbą bardziej atrakcyjną, aby więcej Polaków zgłaszało się do tej służby. Chcielibyśmy, aby funkcjonariusze mieli lepsze warunki – mówił enigmatycznie podczas posiedzenia komisji Michał Deskur, mówiąc o planowanych zmianach.
Problem w tym, że nie będzie to pierwsza próba skłonienia strażników do pozostania w służbie. Np. w 2021 roku premier Mateusz Morawiecki podniósł stawki kursantów, czyli funkcjonariuszy na najniższym stanowisku. Sytuacji to raczej nie poprawiło.
Zdaniem Jerzego Dziewulskiego skala rotacji wskazuje, że jej powodem nie jest tylko wysokość płac, ale też warunki służby. – Ładny ubiór nie zawsze idzie w parze z uprawnieniami. Strażnicy pracują de facto na poziomie zwykłych ochroniarzy, muszą spotykać się z arogancją posłów i mają ograniczone możliwości awansu. Nic dziwnego, że szybko zaczynają zastanawiać się nad przejściem np. do policji – mówi. – Kancelaria Sejmu powinna uatrakcyjnić tę pracę i nie skupiać się tylko na podwyżkach – podkreśla.