Rada Najwyższa Ukrainy zarejestrowała projekt ustawy, który przewiduje koncepcję „rezerwy ekonomicznej” osób podlegających służbie wojskowej od mobilizacji. Oznacza to, że ci, którzy zostaną uznani za kluczowych dla stabilności gospodarki, unikną powołania do armii. Niektórzy mówią o dzieleniu ludzi na bogatych i biednych. Inni twierdzą, że takie procesy są nieuniknione, biorąc pod uwagę obecną sytuację w gospodarce kraju. Bankier inwestycyjny Serhij Fursa mówi o tym, dlaczego rezerwa ekonomiczna nie jest podziałem społeczeństwa i jak może pomóc firmom.
Obecnie aktywnie dyskutujemy na temat rezerwy ekonomicznej w Ukrainie. Co sądzisz o tym pomyśle i czy istnieje duże prawdopodobieństwo, że taka ustawa zostanie przyjęta?
Głównym pytaniem jest to, czy taka ustawa zostanie przyjęta. W końcu słyszymy teraz wiele populistycznych pomysłów, że taka ustawa nie powinna zostać przyjęta, ponieważ nie jest sprawiedliwa. Mam więc wątpliwości, czy taka inicjatywa legislacyjna zostanie przyjęta. Czy będzie wola polityczna, aby podjąć taką decyzję, która może nie wyglądać sprawiedliwie dla ogółu społeczeństwa, a zatem może nie być popularna. Myślę, że prawdopodobieństwo uchwalenia takiej ustawy wynosi mniej niż 30 proc.
Jak bardzo sprawiedliwa jest twoim zdaniem możliwość rezerwy ekonomicznej? Czy nie jest to podział na biednych, którzy walczą i bogatych, którzy mogą tego nie robić?
Myślę, że rezerwa ekonomiczna to dobry i skuteczny pomysł. Musimy zrozumieć, że mobilizacja jest obciążająca dla gospodarki. Ale to nie sama mobilizacja jest stresująca, tylko strach przed mobilizacją. Musimy zmobilizować 300 tys. ludzi. A 3 miliony przestraszonych ludzi siedzi w domach. A rezerwa ekonomiczna mogłaby rozwiązać ten problem dla firm. Obecnie firmom bardzo trudno jest zatrudniać ludzi, ponieważ ci wręcz boją się wychodzić z domu. Dzięki rezerwie ekonomicznej ludzie wróciliby na rynek pracy, a firmy mogłyby zagwarantować sobie możliwości rozwoju. I nie zaszkodziłoby to samemu procesowi mobilizacji. W końcu osób, które trzeba zmobilizować, jest znacznie mniej niż tych, które się boją.
Prawo to dzieli społeczeństwo. Czy jest to podział na profesjonalistów i nieprofesjonalistów? Czy biednych i bogatych?
Jest to podział biznesu na tych, którzy płacą podatki i tych, którzy ich nie płacą. Nie chodzi o osobę, która sama przynosi pieniądze do wojskowego biura rejestracji i poboru. Pracodawcy są odpowiedzialni za rezerwację, a nie osoby fizyczne. A jeśli pracodawca płaci za ciebie podatki, jest bardziej prawdopodobne, że nie zostaniesz zmobilizowany. Wydaje mi się to wystarczająco uczciwe. W końcu od dawna mamy podział na „białe” i „szare” biznesy. I w tym przypadku wyznaczamy granicę: jeśli nie płacisz podatków i nie finansujesz w ten sposób armii, to twoi pracownicy są bardziej zagrożeni.
Ale w przypadku rezerwy ekonomicznej mówimy o konkretnej kwocie, którą pracodawca płaci za pracownika. A jeśli firma jest skłonna zapłacić taką kwotę za daną osobę, oznacza to, że prawdopodobnie jest ona bardzo wartościowym specjalistą z wysokim wynagrodzeniem.
Nie, ponieważ kwota ta nie jest powiązana z wynagrodzeniem danej osoby. Osoba może być bardzo ważna dla firmy, ale nie otrzymywać wysokiej pensji. A pieniądze, które firma płaci za rezerwację specjalisty, mogą być większe niż pensja konkretnej osoby. W końcu nie liczy się pensja, ale umiejętności zawodowe. A jeśli firma potrzebuje konkretnej specjalizacji, będzie gotowa zapłacić dodatkowy podatek, aby mieć taką osobę w swoim zespole.
Ale czy nie może dojść do sytuacji, w której na przykład wszyscy specjaliści IT są zarezerwowani, a w kraju występuje ogromny niedobór pracujących specjalności, takich jak ślusarze, elektrycy i inni?
To właśnie ekonomiczna rezerwacja jest potrzebna, aby zapewnić, że mamy ślusarzy, elektryków i innych specjalistów. To właśnie wśród zawodów robotniczych mamy największe braki kadrowe. I są one najtrudniejsze do znalezienia dla firm. Na przykład bardzo trudno jest teraz znaleźć elektryka w Kijowie. A pracodawca będzie zainteresowany rezerwacją odpowiedniego specjalisty.
Jaka jest korzyść dla ukraińskiego budżetu?
To plus dla ukraińskiej gospodarki, gdy biznes się rozwija. A mobilizacja wpływa na zdolność przedsiębiorstw do rozwoju. Ponownie mówimy o strachu ludzi. W końcu siła robocza w kraju to około 13 milionów ludzi. Musimy zmobilizować 300 tys. To nie jest duży odsetek. Problemem są ludzie, którzy się ukrywają i nie wchodzą na rynek pracy.
A dla budżetu to także dodatkowy dochód.