Ujawniono kulisy „szkoły Ziobry”. „Na wypadek gdyby Zjednoczona Prawica przegrała wybory”

W ostatnich miesiącach w związku z prześwietlaniem działalności poprzedniej władzy, w mediach skandal goni skandal, a Ministerstwo Sprawiedliwości pokazuje kolejne nieprawidłowości. Wśród nich szczególną uwagę zwraca sprawa Akademii Wymiaru Sprawiedliwości, która według medialnych doniesień, zamiast wspomóc kadrowo Służbę Więzienną, stała się kuźnią kadr politycznych i partyjną przechowalnią.

W czasach rządów Zjednoczonej Prawicy pojawiało się wiele głosów mówiących, że ówczesny obóz władzy podzielił kraj na dochodowe „udzielne księstewka”, nad którymi panowali i na których bogacili się politycy partii wchodzących w skład ZP. Nad Ministerstwem Sprawiedliwości i przyległościami niepodzielnie panował Zbigniew Ziobro, który swoimi przybocznymi i kolegami z Suwerennej Polski obsadził wiele intratnych funkcji. Jak twierdzi Onet, polityk postanowił też zabezpieczyć się na wypadek, gdyby prawica przegrała. Właśnie w tym celu miała powstać Akademia Wymiaru Sprawiedliwości.

Teoretycznie cel był szczytny. Od lat polskie więziennictwo cierpi na chroniczny brak odpowiednio wykształconych i doświadczonych kadr. W założeniu AWS miała być kuźnią kadr dla Służby Więziennej, w praktyce, zgodnie z doniesieniami mediów, była kuźnią kadr i przechowalnią dla polityków Suwerennej Polski, która zaczęła się rozrastać w szaleńczym tempie. W 2019 r. zaczynała z budżetem siedem mln zł, a po pięciu latach kosztowała już 150 mln rocznie. Do tego w jej zasobach znalazło się potężne portfolio nieruchomości, w tym szereg mieszkań w Warszawie. Jeszcze po październikowych wyborach szkoła chciała przejąć od MSZ zabytkową willę na Łotwie.

Uczelnia, która powstała w 2019 r., już w latach 2020-2021 miała — jak pisze Onet — wyciągać rękę po pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości. Zgodnie z ustaleniami Newsweeka, do konkretnych projektów były dołączane informacje, kto ma się nimi zajmować. „To głównie nauczyciele akademiccy oraz pracownicy Ministerstwa Sprawiedliwości związani z Romanowskim oraz Solidarną Polską” — czytamy.

Uczelnia miała zatem budować prestiż, finansowo wspierać ludzi ze struktur partii Ziobry oraz stopniowo zmierzać w stronę przekształcenia szkoły zawodowej w akademię, tworząc tym samym ośrodek badawczo-akademicki.

Akademia Wymiaru Sprawiedliwości. Zamiast kuźni kadr partyjna przechowalnia?

Przed wyborami parlamentarnymi, które przegrała Zjednoczona Prawica, w szkole wymieniony został rektor. I to w okolicznościach, które miały budzić wątpliwości senatu uczelni. Nowym rektorem zostaje doktor prawa, który był wcześniej urzędnikiem w resorcie Ziobry.

– W szkole odebrano to jednoznacznie. Jako próbę przejęcia uczelni, gdyby Zjednoczona Prawica przegrała wybory. Taka nowelizacja powinna zostać skonsultowana z uczelnią, zapis jej bezpośrednio dotyczył, resort nie zadał sobie jednak takiego trudu. Chodziło o to, aby na miejscu Strzelca umieścić kogoś całkowicie zaufanego — mówi informator cytowany przez Onet.

Wśród ludzi Suwerennej Polski i szerzej Zjednoczonej Prawicy, jacy przewijają się przez AWS, są też Jędrzej Kondek, pracownik resortu Ziobry, Maria Dalkowska, córka wiceminister w resorcie Ziobry, Wojciech Sych, członek Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, czy Martin Bożek, były asystent Mariusza Kamińskiego. Przez jakiś czas zajęcia na uczelni prowadzi też Urszula D., główna oskarżona w aferze Funduszu Sprawiedliwości. Po przegranych wyborach na uczelnię trafia też Piotr Cieplucha, były wiceminister Ziobry.

Więcej postów