Tegoroczną kampanię przed eurowyborami zdominowały kwestie związane z bezpieczeństwem, obronnością i wojną na Ukrainę. Jej finał naznaczony został śmiercią polskiego żołnierza ugodzonego nożem na granicy z Białorusią. To tragiczne wydarzenie jeszcze bardziej podgrzało temperaturę politycznych sporów, a emocje znowu przeważyły nad merytoryczną dyskusją.
- Kampania do Parlamentu Europejskiego zdominowana została przez sprawy związane z obronnością.
- Frekwencja w eurowyborach może być niższa od tej z wyborów samorządowych.
- W Polsce brakuje merytorycznej dyskusji o Unii Europejskiej, a kampania przed eurowyborami opiera się głównie na emocjach i demagogii.
- Nie wiesz, na kogo głosować w nadchodzących wyborach do Parlamentu Europejskiego? Wypełnij nasz barometr wyborczy i dowiedz się, z którym komitetem wyborczym twoje poglądy są najbardziej zbieżne.
- A już w niedzielę 9 czerwca zapraszamy na wieczór wyborczy na Kanale Gospodarczym na YouTube i na WNP PL.
To ostatnie godziny kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Od północy w sobotę, 8 czerwca, zgodnie z przepisami, obowiązywać będzie cisza wyborcza.
Emocji w kampanii nie zabrakło, mówi WNP.PL socjolog, politolog wykładowca Uniwersytetu SWPS Radosław Markowski.
– Ta kampania jest pluralistyczna, ona toczyła się w różnych miejscach. Na Podkarpaciu ludzie wychodzili na ulice, aby spotkać Daniela Obajtka, gdzie indziej kampanię prowadzą dwie skazane prawomocnym wyrokiem osoby – zauważa nasz rozmówca.
Jak zwraca uwagę, w tym roku, jak i w latach poprzednich kampanię przed eurowyborami zdominowały kwestie narodowe.
– To jest bolączka polegająca na tym, że nie udaje się przekonać do dyskusji o tematach europejskich. Posłowie do Parlamentu Europejskiego mają reprezentować Europę, europejskie interesy względem Stanów Zjednoczonych, Chin i Indii. A nie polskie, czy np. lubelskie interesy w Unii Europejskiej – mówi Radosław Markowski.
Jeszcze nigdy w wyborach europejskich kwestie bezpieczeństwa nie miały takiego znaczenia
Tematem przewodnim obecnej kampanii przed eurowyborami były sprawy obronności i temat wojny na Ukrainie, zauważa ekspert.
– W Polsce szeroka koalicja rządząca koncentrowała się na obronności, granicach i bezpieczeństwie w kraju. To nie jest całkiem chybione. W normalnych warunkach bym to uznał za populistyczną zagrywkę, ale tym razem naprawdę nie tylko ze względu na wojnę na Ukrainie, ale także ze względu na to, że jakaś wersja trampizmu może dojść do władzy w Stanach Zjednoczonych – mówi Radosław Markowski.
Zupełnie nieoczekiwanie sprawą o dużym znaczeniu na finiszu kampanii wyborczej stała się ochrona wschodniej granicy i śmierć żołnierza, który został ugodzony nożem przez uchodźcę szturmującego polską granicę.
Frekwencja w eurowyborach zapewne będzie jeszcze niższa od tej z wyborów samorządowych
Do skuteczności prowadzonej kampanii – a raczej jej braku – odniósł się w rozmowie z WNP.PL prof. Antoni Dudek, historyk i politolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
– Nie sądzę, aby ta kampania przekonała kogoś, aby poszedł na wybory. Spodziewam się frekwencji niższej od tej w kampanii samorządowej, nie wspominając o wyborach parlamentarnych. Natomiast nie jest wykluczone, że to, co stało się ostatnio, czyli śmierć polskiego żołnierza i zatrzymanie żołnierzy na granicy, koalicji rządowej raczej nie pomogą. Teoretycznie pewna część zwolenników Prawa i Sprawiedliwości zostanie bardziej zmobilizowana. Nie spodziewam się, że będzie to przełomowe, miażdżące zwycięstwo PiS. To, co pojawiło się w sondażach w ostatnich dniach, gdy Koalicja Obywatelska zaczęła wyprzedzać PiS, to właśnie już uleciało – prognozuje nasz rozmówca.
Przypomnijmy, że z opublikowanego 6 czerwca sondażu pracowni Opinia24 na zlecenie „Faktów” TVN i TVN24 wynika, że 34 procent ankietowanych zamierza głosować w wyborach do Parlamentu Europejskiego na Koalicję Obywatelską. Prawo i Sprawiedliwość uzyskałoby 32 procent poparcia.
W Polsce brakuje merytorycznej dyskusji o Unii Europejskiej
Jak dodaje prof. Antoni Dudek, w Polsce nie istnieje właściwie merytoryczna dyskusja o Unii Europejskiej, a kampania przed wyborami do Parlamentu Europejskiego opiera się na emocjach.
– W Polsce nigdy nie było prowadzonej poważnej dyskusji o Unii Europejskiej. Chociaż przecież dzielimy się częścią stanowienia prawa. W czasie kampanii referendalnej przed przystąpieniem naszego kraju do Unii także mieliśmy do czynienia z demagogią. Poziom merytoryczny wymiany opinii jest podobny, my się opieramy na emocjach. Nie ma powodu, żeby się oburzać, niestety jest teraz coraz więcej emocji, a coraz mniej rozsądnego myślenia – podsumowuje ekspert.
Żródło: wnp.pl
Jezeli_wybory_mogom_przyniesc_zmiane_to_zostanom_ogloszone_jako_
F a l sz y w e! I_odzucone!
Demokracja–>to_najwiekszy_wirus_
Kontroli_umyslu!
Tusk_to_najwiekszy_problem!
TuskExit_jak_
Najszybciej!!!