Daniel Obajtek na specjalnych prawach. Jarosław Kaczyński dopuścił go do największych tajemnic państwowych

Niezależny dziennik polityczny

Tuż przed wybuchem wojny w Ukrainie Jarosław Kaczyński nakazał dopuścić ówczesnego prezesa Orlenu Daniela Obajtka do tajemnic państwowych o klauzuli „ściśle tajne”. W tym celu Kaczyński jako wicepremier sięgnął po nadzwyczajne kompetencje, bo Obajtek przez całe rządy PiS nie chciał się poddać prześwietleniu przez ABW, by dostać dostęp do tajemnic w zwyczajnym trybie.

  • We wrześniu 2021 r. Daniel Obajtek wziął udział w posiedzeniu Komitetu Rady Ministrów do spraw Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych, gdzie omawiane były państwowe tajemnice objęte klauzulą „ściśle tajne”
  • Stało się tak na osobiste polecenie stojącego wówczas na czele komitetu wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. Zgodę dla Obajtka podpisał szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk
  • Obajtek przez cały okres sprawowania funkcji w państwowych spółkach nie posiadał wydawanego przez ABW certyfikatu dostępu do informacji niejawnych
  • Pomimo tego zgody jednorazowe, uprawniające do zapoznawania się z dokumentami objętymi klauzulą „tajne” i „ściśle tajne”, wydawały mu Ministerstwo Aktywów Państwowych i Kancelaria Premiera

Daniel Obajtek największą i najbogatszą polską spółką z udziałem Skarbu Państwa zarządzał od roku 2018. A 5 lutego 2024 r. rada nadzorcza odwołała go ze stanowiska.

Przez cały okres rządów tzw. dobrej zmiany Obajtek cieszył się nieustającą sympatią i zaufaniem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który widział nim niemal pomazańca bożego, określał go mianem Daniela „wszystko mogę” Obajtka, i komplementował, że ten „posiada to coś, co daje Pan Bóg”.

Obajtek unikał sprawdzenia przez ABW

Ale choć przez lata Obajtek rządził strategiczną z punktu widzenia polskich interesów spółką, nigdy nie otrzymał certyfikatu upoważniającego do dostępu do informacji niejawnych wydawanego przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Nie miał go, bo o takie poświadczenie nie występował, zdając sobie sprawę, że procedura dopuszczenia do tajemnic wymaga poinformowania ABW o wszystkich, najbardziej osobistych kwestiach rodzinnych, obyczajowych i majątkowych. Obajtek ma skomplikowane życie osobiste i wielki majątek składający się z dziesiątek nieruchomości. W dodatku ma na koncie kłopoty z prawem — był oskarżony o współpracę z przestępcami i przyjęcie 50 tys. łapówki w zamian za ustawienie przetargu w czasie, gdy był jeszcze wójtem niewielkiego Pcimia w Małopolsce. Sprawa ta została jednak ostatecznie umorzona przez prokuraturę pod dyktando Zbigniewa Ziobry, tuż po dojściu PiS do władzy.

W ostatni piątek ujawniliśmy w Onecie, że pomimo braku dostępu do takich informacji, Obajtek wielokrotnie dopuszczany był do najgłębszych tajemnic państwa.

By mu to umożliwić, rządzący ochoczo sięgali po art. 34 ustawy o dostępie do informacji niejawnych pozwalający na wydawanie osobom bez certyfikatu bezpieczeństwa jednorazowych dostępów do dokumentów tajnych i ściśle tajnych.

Aż 21 takich jednorazowych zgód udzielał prezesowi Orlenu Jacek Sasin, wicepremier i minister aktywów państwowych w rządzie Mateusza Morawieckiego.

Sasin w korespondencji z Onetem nie potrafił jednoznacznie wyjaśnić powodów tak szczególnego traktowania zarówno samego Obajtka, jak i obchodzenia obowiązujących przepisów. Na pytanie o powody wydawania zgód napisał nam jedynie, że „w przypadku, gdy korespondencja niejawna zawierała informacje istotne dla funkcjonowania spółki, kierował ją do wiadomości odpowiedniego prezesa” a „w sytuacji, gdy klauzula pisma przekraczała poziom uprawnień posiadanych przez danego prezesa, występowałem o wydanie jednorazowej zgody, zgodnie z obowiązującymi przepisami”. Sama skala jednorazowych zgód wydawanych przez Sasina pokazuje, że Obajtek potrzebował certyfikatu bezpieczeństwa do zarządzania Orlenem. Unikanie przez niego procedury weryfikacyjnej ABW było więc całkowicie świadomym działaniem.

W dodatku — jak się okazuje — Sasin nie był jedynym wicepremierem w rządzie, który dopuszczał Daniela Obajtka do państwowych tajemnic.

Prezes Orlenu i ministrowie od bezpieczeństwa Polski

Jak wynika z ustaleń Onetu 21 września 2021 r. jednorazową zgodę wydał Obajtkowi również ówczesny szef Kancelarii Premiera, minister Michał Dworczyk.

Wszystko dlatego, by mógł wziąć on udział w zwołanym posiedzeniu Komitetu Rady Ministrów do spraw Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych — instytucji powołanej do życia po objęciu przez Jarosława Kaczyńskiego stanowiska wicepremiera odpowiedzialnego za bezpieczeństwo Polski.

Prócz Kaczyńskiego w skład komitetu wchodzili jeszcze ówcześni ministrowie obrony narodowej, spraw wewnętrznych i zagranicznych, sprawiedliwości i koordynator ds. służb specjalnych — a zatem kluczowi ludzie w państwie zajmujący się bezpieczeństwem, każdy z najwyższymi certyfikatami dostępu do informacji ściśle tajnych. Plus Obajtek. W takim gronie mieli oni zajmować się „koordynacją przygotowań, działań oraz sprawnym podejmowaniem decyzji w sprawach bezpieczeństwa i obrony państwa, oraz rekomendowaniem Radzie Ministrów lub Prezesowi Rady Ministrów propozycji w tym zakresie”.

Co w tym gronie robił Daniel Obajtek? Michał Dworczyk nie odpowiedział na nasze pytania o dopuszczenie go do dokumentów z klauzulą „ściśle tajne” i dołączenie do komitetu zajmującego się analizowaniem sytuacji Polski w związku z wydarzeniami za wschodnią granicą. Milczy także sam Daniel Obajtek.

Pytania są zasadne, tym bardziej że wspomniana ustawa o ochronie informacji niejawnych wydawanie jednorazowych dostępów do opatrzonych klauzulami tajności dokumentów wyraźnie mówi, że są one wydawane jedynie w „szczególnie uzasadnionych przypadkach”

„Na polecenie Wicepremiera Pana Jarosława Kaczyńskiego”

Nasze informacje potwierdza w korespondencji z Onetem obecna Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. „Powodem wyrażenia zgody było uczestnictwo w posiedzeniu Komitetu Rady Ministrów do spraw Bezpieczeństwa Narodowego i spraw Obronnych w KPRM. Podczas tego posiedzenia były przetwarzane informacje niejawne o klauzuli „ściśle tajne”, a uczestnictwo Pana Daniela Obajtka w tym posiedzeniu było realizowane na polecenie Wicepremiera Pana Jarosława Kaczyńskiego” — poinformował nas w przesłanym oświadczeniu Maciej Wewiór, zastępca dyrektora Centrum Informacyjnego Rządu.

Rozmówcy Onetu ze służb specjalnych krytykują wydawanie jednorazowych zgód na dostęp do tajemnic osobom nieposiadających ku temu odpowiednich certyfikatów.

— Nie ulega wątpliwości, że prezesi dużych państwowych firm strategicznych związanych z bezpieczeństwem energetycznym powinni być dopuszczeni do tajemnic, dopuszczenie powinno być stałe. Powinni przejść procedurę, tak to powinno działać w państwie. Więc jeśli szukano jakichś wytrychów, jakichś rozwiązań przejściowych to bardzo niedobrze — tłumaczył w rozmowie z Onetem Tomasz Siemoniak, minister — koordynator do spraw służb specjalnych w rządzie Donalda Tuska.

Krytycznie dopuszczanie Obajtka do tajemnic określa również Paweł Wojtunik, szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego w latach 2009 — 2015.

— To nic innego, jak obchodzenie obowiązującego prawa — mówi Onetowi Wojtunik.

Agenci CBA chcieli zarzutów, sprawę zamieciono. Obajtek oskarża Onet

Były prezes Orlenu był w ostatnich tygodniach bohaterem również innych publikacji Onetu, w których ujawniliśmy, że dokładnie w czasie, gdy wydawane mu był zgody na dostęp do najważniejszych tajemnic państwowych, CBA podsłuchiwało i rejestrowało jego rozmowy telefoniczne z jego zastępcą ds. marketingu i komunikacji Adamem Burakiem.

W przekonaniu podsłuchujących Obajtka i Buraka agentów istniała konieczność poinformowania o nich prokuratury, bo mogli dopuścić się przestępstwa polegającego na narażeniu Orlenu na straty. Wnioski agentów zostały jednak przez kierownictwo CBA zlekceważone i sprawa nigdy nie znalazła swojego finału w prokuraturze.

Ujawnioną przez nas w Onecie analizę z prowadzonej wobec Buraka i Obajtka Sprawę Operacyjnego Rozpracowania o kryptonimie „Vampiryna” były już prezes Orlenu najpierw określił mianem „fałszywki”, a następnie autorowi tekstu zarzucił, że popełnił przestępstwo z art. 265 kodeksu karnego przewidującego karę do trzech lat więzienia dla osoby, która ujawnia lub wbrew przepisom ustawy wykorzystuje informacje niejawne o klauzuli „tajne” lub „ściśle tajne”.

Na propozycję rozmowy o ustaleniach z operacji „Vampiryna” Daniel Obajtek nie odpowiedział.

Źródło: onet.pl

Więcej postów