Choć o tym, że w Agencji Uzbrojenia trwają audyty, resort obrony poinformował DGP już na początku stycznia, to tak naprawdę sprawdzanie umów dotyczących zakupu sprzętu zaczęło się dopiero w drugiej połowie miesiąca. Ale trudno zakładać, że ustalenia audytorów będą równie spektakularne jak choćby w przypadku badania działalności komisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza.
Wynika to m.in. z tego, że wszelkie zakupy zbrojeniowe są na bieżąco monitorowane nie tylko przez podległą ministrowi obrony Służbę Kontrwywiadu Wojskowego czy Centralne Biuro Antykorupcyjne, lecz także np. przez Najwyższą Izbę Kontroli, którą kieruje skonfliktowany z poprzednim rządem Marian Banaś. Gdyby doszło do spektakularnych nieprawidłowości, wydaje się, że takie informacje z NIK już by wypłynęły.
Choć minęły już prawie dwa miesiące od momentu, gdy Władysław Kosiniak-Kamysz zastąpił na stanowisku ministra obrony Mariusza Błaszczaka, to w resorcie widać daleko idącą kontynuację. Także w obszarze uzbrojenia. Choć ze stanowiskiem pożegnał się istotny w tym obszarze zastępca dyrektora Departamentu Polityki Zbrojeniowej Mateusz Sarosiek, to w kierownictwie Agencji Uzbrojenia zmian nie było i wydaje się, że w najbliższej przyszłości nie będzie.
Za to będzie daleko idąca kontynuacja polityki zakupowej poprzedniego kierownictwa resortu, co nie powinno w żaden sposób dziwić. Zakupy są najczęściej realizowane w odpowiedzi na potrzeby sił zbrojnych. Najczęściej nie znaczy zawsze – czynnik polityczny bywa kluczowy, co od lat można obserwować w przypadku zakupu (bądź jego braku) śmigłowców. Potwierdzeniem braku rewolucji było zawarcie w ostatnich dniach grudnia m.in. wartej 11 mld zł umowy na zakup amunicji 155 mm, która została wynegocjowana jeszcze podczas urzędowania starego rządu.
Czego więc można się spodziewać w najbliższych miesiącach? Jeśli chodzi o armatohaubice Krab, które produkuje Huta Stalowa Wola, to Agencja Uzbrojenia pod koniec roku podpisała umowę ramową. – Umowa wykonawcza jest planowana do podpisania w I kw. 2024 r. – poinformowali nas pracownicy Centrum Operacyjnego resortu obrony na początku stycznia. Ten termin wydaje się jednak mało realistyczny do utrzymania, ponieważ obecnie negocjacje się nie toczą (mimo zaproszenia ze strony Agencji Uzbrojenia), a w spółkach Polskiej Grupy Zbrojeniowej trwa wyczekiwanie na zmiany kadrowe w zarządach, które nadejdą w najbliższych tygodniach. Jeśli jednak wziąć pod uwagę, że w HSW jest obecnie klęska urodzaju i zakład ma raczej za dużo pracy, niż za mało, a Polska i tak zamówiła już podobne armatohaubice w Korei, to przesunięcie podpisania tej umowy nie wydaje się kluczowe.
Innym dużym zakupem w polskim przemyśle zbrojeniowym mają być bojowe wozy piechoty Borsuk. Z tym że tutaj wciąż trwają tzw. badania kwalifikacyjne, które wskazują rozwiązania do poprawy. Jednak także w tym zakresie po zakończeniu tych badań można się spodziewać umowy wykonawczej. Najpewniej jeszcze w tym roku.
Jeśli chodzi o duże, a niepodpisane zakupy w Stanach Zjednoczonych, to obecnie toczą się dwa główne postępowania. Umowa na zakup 96 śmigłowców AH-64 Apache jest procedowana – tzn. trwają negocjacje umów offsetowych z Boeingiem i General Electric. Później musi je zatwierdzić Komitet Offsetowy, a w kolejnym kroku Rada Ministrów. Dopiero po tej procedurze będzie możliwe podpisanie umowy na zakup – finalna oferta ze strony USA powinna się pojawić jeszcze w I kw.
Z kolei postępowanie na zakup prawie 500 zestawów artylerii dalekiego zasięgu HIMARS jest prowadzone, umowy można się zdaniem resortu spodziewać w pierwszej połowie roku, ale, jak już informowaliśmy na łamach DGP, prawdopodobne wydaje się, że w pierwszym kroku kupimy nie 500, a ok. 130 tego typu zestawów.
Obecnie negocjowane umowy z firmami koreańskimi w dużej mierze są związane z transferem technologii, ponieważ już wcześniej podpisaliśmy umowy na dostawy m.in. 218 zestawów rakietowych K239 Chunmoo, 370 armatohaubic K9 w różnych wersjach oraz 180 czołgów K2. Teraz toczą się m.in. negocjacje o współpracy przemysłowej z producentem czołgów Huyndai Rotem. Umowa ramowa zakłada, że pozyskamy jeszcze 820 czołgów w wersji K2PL, z czego aż 500 ma zostać wyprodukowanych w dużej mierze w Polsce, a kompetencje pozyskane z Korei mają zostać wdrożone m.in. w Wojskowych Zakładach Motoryzacyjnych w Poznaniu czy w Cegielskim. To byłaby największa tego rodzaju współpraca w polskim przemyśle zbrojeniowym, ale nie jest jasne, na ile nowy rząd będzie chciał kontynuować te plany.
Źródło: gazetaprawna.pl