Jestem zdumiona dezynwolturą przy zatwierdzaniu tak ogromnej transakcji, mającej krytyczne znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego Polski, którą wykazała się poprzednia władza – mówi w rozmowie z money.pl była wiceprezes Orlenu Grażyna Piotrowska-Oliwa. W poniedziałek NIK ujawniła raport ws. przejmowania przez Orlen Grupy Lotos.
Łukasz Kijek, szef redakcji Money.pl: Przez długi czas nie chciała pani komentować fuzji Lotosu z Orlenem.
Grażyna Piotrowska-Oliwa, była wiceprezes Orlenu: Czekałam na raport Najwyższej Izby Kontroli.
I jaki obraz wyłania się z tego dokumentu?
Z mojego punktu widzenia najczulszym punktem jest brak nadzoru.
Czyli nie to, co robił Daniel Obajtek, tylko to, czego nie zrobił minister Sasin?
Jestem zdumiona dezynwolturą przy zatwierdzaniu tak ogromnej transakcji, mającej krytyczne znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego Polski, którą wykazała się poprzednia władza. To szokuje zwłaszcza po doświadczeniach z 2006 r. i po tym, jak ówczesny minister skarbu Wojciech Jasiński podpisał – również bez czytania – aneks do kontraktu z Gazpromem, który zatwierdzał gigantyczną wtedy podwyżkę cen gazu. Minister aktywów państwowych (Jacek Sasin – przyp. red.) nie wyciągnął żadnych wniosków.
Kontrolerzy NIK mówią wprost, że minister aktywów państwowych nieprawidłowo sprawował w imieniu Skarbu Państwa nadzór nad procesem połączenia Lotosu z Orlenem.
Doradcy, których zatrudniło Ministerstwo Aktywów Państwowych, wskazywali, że brakuje kompletu danych do wyceny sprzedawanych aktywów. Jednak na podstawie informacji, którymi dysponowano, wskazywali, że wycena powinna być dużo wyższa niż ta, która jest podawana jako kwota transakcji.
To tu powinna się zapalić czerwona lampka ministrowi?
Minister powinien natychmiast wstrzymać proces. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że – mając taką informację – nie zadał pytania: „dlaczego te wyceny się różnią i skąd się biorą ryzyka”. Jeżeli dostałabym takie informacje oparte tylko i wyłącznie na dobrym słowie i obietnicach zarządu, to uznałabym to za zbyt duże ryzyko.
Co grozi prezesowi Obajtkowi?
Jeżeli mówimy o braku należytej staranności i o zaniedbaniach przy tak strategicznej transakcji, to wyobrażam sobie, że mogą pojawić się roszczenia do zarządu. Przypomnę, że o ile spółka może mieć roszczenia do zarządu przez trzy lata, o tyle, jeżeli są zarzuty prokuratorskie, to okres ten ulega wydłużeniu do dziesięciu lat. Przezorny menedżer tego typu kwestie zawsze bierze pod uwagę.
Zatrzymajmy się na chwilę przy wycenie. NIK zwraca uwagę na rażąco niską cenę za sprzedaż aktywów Grupy Lotos – co najmniej 5 mld zł poniżej szacowanej wartości. Czy te liczby są wiarygodne? Te wyceny kwestionuje m.in. prezes Obajtek.
Prezes Obajtek mógł wpuścić nie tylko kontrolerów NIK (z czym nie miały problemu poprzednie zarządy i nie kwestionowały uprawnień Izby), ale też niezależnych audytorów. Mam nadzieję, że nowy zarząd Orlenu wpuści kontrolerów NIK do spółki i udostępni rzeczywiste dane i umowy. Dopiero na podstawie tych danych będzie można powiedzieć, jaka była i powinna być wartość transakcji. Każdy model wyceny, który się przyjmuje, bez względu na metodologię jest zawsze pochodną wprowadzanych danych. Zastanawia mnie bardzo duża różnica w tych wycenach. Natomiast to nie tylko wycena jest najważniejsza.
Jak to? Co jest zatem najważniejsze?
Drugim podstawowym problemem jest sposób podejmowania decyzji i autoryzacja tego typu procesu przez najważniejsze osoby w państwie.
Minister aktywów państwowych przedstawił Radzie Ministrów wniosek o wyrażenie zgody na połączenie PKN Orlen z Grupą Lotos, nie dysponując do tego wystarczającymi przesłankami. W efekcie Skarb Państwa utracił wpływ na kierunki sprzedaży ok. 20 proc. produktów wytworzonych w polskich rafineriach, co może powodować problemy w zakresie pełnego pokrycia krajowego zapotrzebowania na te produkty – stwierdziła NIK. Co to właściwie oznacza?
Przypomnę, że wszystkie paliwa, które były i są produkowane w Polsce, nie zaspokajają potrzeb całego rynku. Oddawanie kontroli nad częścią, która i tak z definicji powinna zostać w Polsce po to, żeby móc zabezpieczać bezpieczeństwo państwa, jest dla mnie nieporozumieniem.
Prezes Obajtek twierdzi, że chodziło o zbudowanie silnej pozycji negocjacyjnej.
Po przejęciu Energii, Lotosu i PGNIG-u kapitalizacja Orlenu jest dziś niższa od oddzielnych spółek łącznie niż trzy lata temu. Myślę, że to będzie opisywane w książkach pt. „Jak nie robić fuzji”. Oczywiście każdy z nas jest patriotą i chciałby mieć w kraju ogromny podmiot gospodarczy, ale gdyby go zestawić z którymkolwiek z dużych podmiotów z rynku paliw i energii w Europie, to okaże się, że ta kapitalizacja nadal plasuje nas w ogonie długiej stawki.
Prezes Obajtek twierdzi jednak, że wprowadził firmę do ligi mistrzów.
Niech pan prezes popatrzy na giełdę. Od czasu tych wszystkich fuzji WIG20 urósł o ponad 30 proc., kurs Orlenu tylko o kilkanaście. Rynek bardzo pozytywnie ocenił zmianę zarządu, bo kurs Orlenu wzrósł o około 4 proc. i właściwie to chyba można by postawić kropkę. Przypomnę, że ponad 50 proc. akcjonariatu Orlenu to towarzystwa emerytalne, fundusze inwestycyjne i prywatni inwestorzy, którzy dobitnie ocenili były zarząd i skuteczność działania.
Jakie widzi Pani teraz zagrożenia?
Saudi Aramco zapewniło sobie duży komfort. Mogą de facto kontrolować 1/5 rynku paliw w Polsce, do tego kupili tanio nowoczesną rafinerię. Z punktu widzenia inwestora to jest bajeczny interes. Saudi Aramco może też sprzedać te aktywa każdemu, komu będzie chciało i to bez pytania o zgodę. Co za problem sprzedać takie aktywa, nawet pośrednio, Rosjanom?
Źródło: money.pl