Za nic mieli sobie prawo i to, że pluli w twarz społeczeństwu żyjącemu w smutnych realiach PRL-u. Od końca lat 60. do 1971 r. grupa funkcjonariuszy MSW pod wodzą generała Ryszarda Matejewskiego przemycała z Zachodu dewizy, złoto i dzieła sztuki. Wszystko działo się pod pretekstem przeprowadzania tajnych operacji służb specjalnych — zdobyte środki miały iść na działalność operacyjną MSW. Zamiast tego wylądowały w ogródkach na ich działkach nad Zalewem Zegrzyńskim.
- — PRL-owski kontrwywiad zaczyna, pod pozorem walki z przemytem, tworzyć własny kanał z Berlina Zachodniego do Polski — opowiadał o początkach afery w rozmowie z Polskim Radiem historyk i były pracownik IPN dr Krzysztof Madej
- Szybko jednak członkowie polskich służb zaczęli przemycać do Polski dobra na własny użytek. Tak do ich rąk trafiały złoto i dewizy z krajów Europy Zachodniej
- Odkrycie afery nastąpiło w 1971 r., kiedy przekopano ich działki nad Zalewem Zegrzyńskim. 36 wysokich funkcjonariuszy, w tym generał Ryszard Matejewski, zostało aresztowanych
Funkcjonariuszom, którzy bawili się w przemytników dowodził generał Ryszard Matejewski. Pod jego wodzą przez blisko dekadę funkcjonariusze MSW przemycali kosztowności z Zachodu.
— PRL-owski kontrwywiad zaczyna, pod pozorem walki z przemytem, tworzyć własny kanał z Berlina Zachodniego do Polski — tak o początkach grupy rabunkowej oficerów opowiadał historyk i były pracownik Instytutu Pamięci Narodowej dr Krzysztof Madej. Na początku, przynajmniej oficjalnie, badali ten proceder. — Później zaczęto robić to dla własnego zysku. Początkowo ten zysk miał być pozornie wypracowaniem funduszu operacyjnego, ale z czasem się sprywatyzował – wyjaśnił ekspert w Polskim Radiu.
Zakopane tysiące złotych monet
Afera wyszła na jaw wiosną 1971 r. — ujawniły ją władze pod przewodnictwem I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka. Właśnie wtedy funkcjonariusze MSW pojechali nad Zalew Zegrzyński, by na działkach rekreacyjnych wpływowych oficerów znaleźć zakopane słoiki z dolarami, tysiące złotych monet, kilkanaście kilogramów biżuterii.
Jednak dóbr skradzionych z Zachodu było o wiele więcej. – W domkach nad Zalewem Zegrzyńskim należących do oficerów MSW znaleziono wiele precjozów. Przemyt dzieł sztuki nie był główną częścią działalności grupy. Przemycali rzeźby, obrazy, sprzedawane w Wiedniu i Szwajcarii – mówił w Polskim Radiu dziennikarz Witold Gadowski.
„Według prowadzonego pospiesznie śledztwa operacja trwała od 1961 r., a w ciągu dziewięciu lat esbecka ekipa przemyciła 9 tys. sztuk złotych monet dwudziestodolarowych oraz kilkanaście kilogramów biżuterii, za które zapłacono ponad 400 tys. dol.” — napisał z kolei w książce „Miecz i tarcza komunizmu” Ryszard Terlecki, który, zanim rozpoczął karierę polityczną, był historykiem. Wartość zdefraudowanych złota i waluty wyniosła ok. 40 mln zł. Ostatecznie odzyskano 82 kg złota, ponad 150 tys. dol. oraz 5 mln zł.
„To odsłaniało całą sprawę i narastała wśród nich frustracja”
Chociaż nielegalne działania służb starano się ukryć przed społeczeństwem, w 1971 r. Radio Wolna Europa poinformowało o gigantycznej aferze przemytniczej, za którą stał kontrwywiad PRL.
Niektórzy uważają, że o aferze zrobiło się głośno ze względu na wewnętrzne walki personalne: — Celnicy, którzy podlegali zarządowi kontroli, musieli odstępować od czynności, bo przyjeżdżał ważny funkcjonariusz SB i podejmował interwencję wobec osób przemycających. To odsłaniało całą sprawę i narastała wśród nich frustracja, ponieważ funkcjonariusz z biura ds. zwalczania przestępczości gospodarczej nie był zbyt lubiany w swoim środowisku – mówił dr Krzysztof Madej. Chodziło o rywalizację między Departamentem I, czyli wywiadem, i Departamentem II — kontrwywiadem.
Bohaterom afery wymierzono wysokie kary. Pod zarzutem przemytu aresztowano aż 36 wysokiej rangi funkcjonariuszy MSW i Komendy Głównej Milicji Obywatelskiej. 12 lutego 1972 r. sąd wsadził dziewięć osób za kraty. Najdotkliwszy wyrok usłyszał generał Matejewski — został skazany na 12 lat więzienia. Wolność odzyskał po upływie połowy tego czasu, został ułaskawiony i później pracował w spółdzielni kaletniczej, gdzie wyrabiał paski do zegarków.
Źródło: businessinsider.com.pl