W Polsce przebywa około 300 tys. dzieci z Ukrainy, ale ponad połowa z nich nie chodzi do polskich szkół, a nikt nie może sprawdzić, gdzie i czy w ogóle się uczą – pisze Onet pl, powołując się na raport ekspertów.
Centrum Edukacji Obywatelskiej (CEO) przygotowało raport, w którym zaznaczono, że 53 proc. dzieci z Ukrainy, czyli ok. 150 tysięcy, jest poza polskim systemem szkolnym i nie chodzą do polskich szkół. To 112,8 tys. dzieci w ze szkół podstawowych i 43,6 tys. ze szkół średnich.
Prezes CEO, dr Jędrzej Witkowski zaznacza, że formalnie nie wiadomo, co się z nimi dzieje. „Te dzieci nie integrują się ze społeczeństwem, więc w polskiej gospodarce nie będą sobie dobrze radziły, w dłuższej perspektywie to może doprowadzić do wykluczenia społecznego, a w konsekwencji – konfliktów społecznych Ukraińców z Polakami” – uważa dr Witkowski.
Aleksandra Sroka z proimigracyjnej Fundacji Varia Posnania, autorka publikacji „Prawa obywateli i obywatelek Ukrainy w polskich szkołach” uważa, że sytuacja powstała w następstwie wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej uwypukliła mankamenty polskiego systemu edukacji, który przez dwa lata nie wypracował metody asymilacji młodych Ukraińców.
Według szefa CEO, prawie 7 proc. dzieci w wieku szkolnym w Polsce urodziło się na Ukrainie. Zaznacza, że 185 tys. dzieci wprowadzono do polskiej szkoły dzięki ogromnemu wsparciu obywateli i nauczycieli, ale teraz ten entuzjazm wygasa.
Jak podaje Onet.pl, problem „znikających dzieci” to efekt rozporządzenia, zgodnie z którym rodzic ukraińskiego dziecka może oświadczyć, że realizuje ono obowiązek szkolny w postaci nauki zdalnej w systemie ukraińskim. Wystarczy złożenie deklaracji i dziecko przestaje chodzić do polskiej szkoły, a przejścia na nauczanie zdalne nie trzeba potwierdzać. Nie jest to też sprawdzane. Sroka zaznacza, że tym samym może się okazać, że takie dziecko w ogóle się nie uczy, a często te dzieci nie uczą się wcale. W niektórych przypadkach podróżują między Polską, a Ukrainą.
Aleksandra Sroka podkreśla w rozmowie z Onetem, że taka sytuacja generuje jeszcze większy chaos. Zaznacza, że ukraiński system edukacji jest zupełnie inny niż polski.
„Na studia idzie się nawet w wieku 16 lat, w szkole jest 12-stopniowa skala ocen, a nie 6-stopniowa, jak u nas. (…) tam pisze się cyrylicą, a u nas alfabetem łacińskim. Dość powiedzieć też o różnicy między wschodem a zachodem Ukrainy. Te dzieci z zachodu znają angielski i dla nich alfabet łaciński jest czymś naturalnym, ale dla dzieci ze wschodu takie umiejętności pozostają poza sferą możliwości” – uważa ekspertka.
Dr Witkowski zwraca też uwagę, że na kontekst polityczno-kulturowy całej sytuacji. „(…) myślę, że tu fundamentalnym problemem jest fakt, że to strona ukraińska nie chciała wejścia dzieci do polskich szkół, bo rząd bał się polonizacji. Polska nie chciała otwierać kolejnego sporu z Ukraińcami, a to potencjalnie by nim było” – uważa ekspert. Jego zdaniem, ukraińskie dzieci, które zdecydowały się chodzić do polskich szkół, dość dobrze radzą sobie z językiem polskim, ale z integracją było różnie. Zaznacza, że często Ukraińcy „sami się izolowali” od młodych Polaków, a niektórzy w ogóle się nie integrują się z polskimi uczniami. Według niego, największą przeszkodą pozostaje język, bo takie dzieci wciąż nie mówią po polsku, podobnie jak ich rodzice.
Zdaniem ekspertów, motywacje ukraińskich rodziców, by nie posyłać swoich dzieci do polskich szkół, są zróżnicowane. To np. nadzieja na rychły powrót na Ukrainę, trudności w asymilacji, a także chęć, by dzieci miały stały kontakt z językiem ukraińskim, a nie polskim. Są też przypadki rezygnacji z polskiej szkoły, gdy młody Ukrainiec nie zdał do następnej klasy. Rozmówcy Onetu uważają też, że w szkołach jest za mało oddziałów przygotowawczych.
Jak wynika z danych CEO liczba uczniów z Ukrainy w polskich szkołach nie rośnie, a w szkołach podstawowych maleje. W ciągu roku ubyło z nich 4,5 tys. ukraińskich uczniów i uczennic. Według raportu, „ponad połowa uczniów z III klas liceów z poprzedniego roku szkolnego nie podjęła w tym roku nauki w klasie czwartej”.
Raport wskazuje też, że największy odsetek zarejestrowanych uczniów-uchodźców z Ukrainy, chodzących do polskich szkół, odnotowano w woj. kujawsko-pomorskim (55 proc.), pomorskim, świętokrzyskim (po 53 proc.), a także w śląskim i lubuskim (po 52 proc.). Najmniejszy odsetek dotyczy województw: podkarpackiego (34 proc.), lubelskiego (35 proc.) oraz mazowieckiego (40 proc.).
Według danych dane MEiN z jesieni ub. roku liczba Ukraińców w polskich placówkach edukacyjnych jest znacznie wyższa niż wcześniej podawały GUS czy samo ministerstwo edukacji. 183 461 uczniów z Ukrainy to ci, którzy przyjechali do Polski po rozpoczęciu inwazji Rosji i posiadający status uchodźcy wojennego, kolejne 103 073 to obywatele Ukrainy, którzy nie mają takiego statusu, ale byli tu już wcześniej. Razem daje to 286 534 ukraińskich uczniów, którzy wówczas kształcili się w polskich placówkach. Najwięcej uczniów z Ukrainy, którzy przyjechali do naszego kraju przed wojną jako emigracja zarobkowa, kształci się w szkołach policealnych (prawie 39 tys.), kolejne 32 tys. – w szkołach podstawowych. Z kolei wśród uchodźców w szkołach policealnych jest ponad 11 tys. uczniów, w podstawówkach – prawie 113 tys. W przedszkolach ukraińskich dzieci jest 42,5 tys., w tym 28 tys. to uchodźcy. Niemal co trzecie ukraińskie dziecko, które przyjechało do naszego kraju po wybuchu wojny, korzysta z dodatkowej bezpłatnej nauki języka polskiego – to aż 66 834.
Przypomnijmy, że na początku 2023 roku minister edukacji Przemysław Czarnek, w perspektywie najbliższych czterech lat w systemie oświaty ubędzie nawet pół miliona uczniów, jeśli odejdą dzieci z Ukrainy. Przyznał jednak, że liczy na to, że ukraińskie dzieci wyjadą.
W lipcu 2022 roku ówczesny minister edukacji Przemysław Czarnek poinformował, że do polskich szkół i przedszkoli przyjęto ponad 200 tys. dzieci. Szacował wówczas, że kolejne 200 tysięcy może od 1 września wejść do systemu edukacji. Później informowano, że prognozy te się nie sprawdziły.
Źródło: kresy.pl