Wielkie umowy na broń z Koreą Południową „zagrożone”. Koreańczycy mają problem z pieniędzmi

Niezależny dziennik polityczny

Parlament Korei Południowej zwleka ze zmianą prawa, konieczną do użyczenia Polsce dużych pożyczek na uzbrojenie – pisze południowokoreański dziennik „The Korea Herald”. Według niego bez tych pieniędzy zagrożone są wielkie polskie zakupy broni, nawet te już podpisane. Nie jest to jednak takie pewne.

Według południowokoreańskich dziennikarzy jest poważne ryzyko, że zmian w prawie nie uda się sfinalizować przed wyborami parlamentarnymi w kwietniu. Po nich w nowej kadencji prace trzeba będzie zacząć od zera, co istotnie wydłuży cały proces. Ma to „zagrażać” umowom z Polską.

– To bardzo niepokojąca sytuacja. Biorąc pod uwagę, że w kwietniu są wybory, to cały wcześniejszy miesiąc będzie w większości im poświęcony. Czyli projekt ustawy powinien zostać przedyskutowany jeszcze przed lutym – mówi cytowany przez gazetę anonimowy przedstawiciel koreańskiego przemysłu zbrojeniowego.

Koreańczycy mają problem z limitami

Problemem jest zabezpieczenie państwowych pożyczek dla Polski na ogromne zakupy zbrojeniowe. Południowokoreański państwowy bank Eximbank, stworzony właśnie w celu udzielania takowych na potrzeby umów eksportowych, ustawowo może pożyczyć jedynie do 40 procent swojego kapitału jednemu pożyczkobiorcy. W praktyce ma to oznaczać maksymalnie 7,35 biliona wonów (około 22 miliardów złotych) dla Polski. Na potrzeby pierwszych umów na czołgi K2, armatohaubice K9 i samoloty szkolne FA-50, zawartych jeszcze w 2022 roku według „The Korean Herald” pożyczono nam z Eximbanku 6 bilionów wonów (18 miliardów złotych). Do tego drugie tyle z drugiego podmiotu państwowego Korea Trade Insurance Corp i jeszcze 5 bilionów z innych źródeł. Razem 17 bilionów wonów, 51 miliardów złotych.

Pozostały po tej pierwszej transzy limit Eximbank dla Polski to 1,35 biliona wonów. Polski rząd miał natomiast według koreańskich dziennikarzy wyrazić zapotrzebowanie na dalsze 20 bilionów, co oznacza znaczący problem. Ma to stanowić około 2/3 przewidywanej wartości zamówień, co do których zawarcia Polska miała wyrazić zainteresowanie. Co więcej, pieniędzy ma nawet brakować na sfinansowanie niesprecyzowanego niedawnego kontraktu koreańskiej Hanwha Aerospace z Polską wartego 3,4 biliona wonów (10 miliardów złotych).

Można się domyślić, że chodzi o ostatnią umowę na drugą partię armatohaubic K9, zawartą w grudniu. Ma ona być warunkowa, to znaczy Koreańczycy mają musieć znaleźć pieniądze po swojej stronie do czerwca. – Jeśli finansowanie nie zostanie zatwierdzone do tego czasu, nie będziemy mieć funduszy i nie będziemy mogli realizować eksportu – powiedział gazecie anonimowy przedstawiciel przemysłu.

Według „The Korean Herald” władze w Seulu próbują obejść problem, wchodząc we współpracę z bankami prywatnymi, które wspólnie mogłyby stworzyć syndykat na rzecz udzielenia pożyczek Polsce. Gazeta twierdzi jednak, że Polacy mają być do tego sceptycznie nastawieni, ponieważ ich warunki finansowe byłyby gorsze niż tych ze źródła państwowego. Teoretycznie wola przeprowadzenia zmian w prawie i podwyższenia limitów Eximbanku ma być po obu stronach koreańskiej sceny politycznej. – Pomimo tego, z powodu czynników politycznych, bardzo mało zostało zrobione w tej sprawie i projekt ustawy pozostaje w komitetach parlamentarnych, gdzie nawet nie został poważnie przedyskutowany – pisze „The Korean Herald”.

Seria kontraktów do zrealizowania

Jak wynika z artykułu, zagrożony po pierwsze jest wspomniany już ostatni kontrakt Agencji Uzbrojenia i Hanwha Aerospace, co najpewniej oznacza grudniowy zakup armatohaubic K9. Opisywaliśmy go wówczas szeroko, ze względu na poważne kontrowersje mu towarzyszące. Dotyczą one głównie tego, że zamawiamy południowokoreańskie K9, choć w kraju są produkowane pod pewnymi względami lepsze Kraby i nie było widać, aby MON i rząd zrobiły wszystko, co możliwe w celu zwiększenia zakupów w krajowych firmach. Po aferze medialnej i głośnych wyrazach niezadowolenia ze strony polskiego przemysłu AU podpisało z Hutą Stalowa Wola umowę ramową na 152 kolejne Kraby, ale do dzisiaj nie ma sygnału o możliwym terminie zawarcia umowy wykonawczej, która to dopiero będzie realnym zobowiązaniem państwa do zakupu. Co istotne, pierwotnie MON deklarował chęć zakupu łącznie „ponad 600” K9. Do tej pory są dwie umowy wykonawcze (jak się okazuje jedna warunkowa) na łącznie 364 sztuk południowokoreańskich armatohaubic. Czyli teoretycznie po stronie polskiej ma być wola na prawie drugie tyle, na które też trzeba znaleźć finansowanie.

Druga potencjalnie zagrożona transakcja to ta dotycząca zakupu ponad 800 czołgów K2. W lipcu 2022 roku podpisano umowę ramową na 1000 takich pojazdów, po czym wykonawczą na pierwsze 180 sztuk. Pozostałe ciągle pozostają w zawieszeniu jako deklaracja woli. Co więcej, te pozostałe miały być w zmodyfikowanym wariancie oznaczonym K2PL i produkowane od 2026 w Polsce. Na razie nie ma jednak umów pomiędzy polskim a południowokoreańskim przemysłem, które by coś takiego umożliwiły. Najnowszą oficjalną informacją w tym temacie są konsultacje robocze pomiędzy poznańskimi zakładami WZM 2 a producentem czołgów K2 Hyundai Rotem.

Trzecia potencjalnie zagrożona umowa to ta na kolejne samoloty FA-50, teraz już w wersji bojowej oznaczonej PL. Dostawy planowano na od 2025 roku. Ma być ich 36, a już otrzymane 12 sztuk szkolnych FA-50 ma zostać doprowadzonych do tego samego poziomu wyposażenia. Na dostawy obu wersji maszyn zawarto już umowy wykonawcze. Jednak najwyraźniej ich całkowita realizacja też zależy od uzyskania kredytu z Korei Południowej.

Na stole jest jeszcze kwestia produkcji amunicji do już zamówionych i dostarczanych wyrzutni rakietowych K239 Chunmoo, które po połączeniu z polskim podwoziem i systemem dowodzenia są nazywane Homar-K. Od początku rozmów w 2022 roku MON deklarował chęć zakupienia technologii produkcji przynajmniej jednego typu rakiety naprowadzanej, CGR-80. Ma to być podstawowa amunicja Homarów-K, na którą zapotrzebowanie w długiej perspektywie będzie wynosić dziesiątki tysięcy. Produkowanie jej przez polskie firmy jest więc niezwykle istotne. Do tej pory nie ma jednak w tej sprawie konkretów. Jest jedynie memorandum pomiędzy Polską Grupą Zbrojeniową i Hanwha Aerospace, zawarte we wrześniu 2023 roku.

Cisza MON prowadząca do spekulacji

Co znamienne polski MON dotychczas nie informował publicznie na temat pożyczek na zakupy broni z Korei Południowej. Można się na ich temat dowiedzieć cokolwiek jedynie za sprawą południowokoreańskiej prasy. Z serii tekstów w „The Korean Herald” wynika, że Polska chce się zadłużyć w Korei Południowej na łącznie niemal 100 miliardów złotych, co jest kwotą niebagatelną. Z braku oficjalnych informacji ze strony MON można jedynie się domyślać, czy brak całej tej kwoty pogrąży planowane zakupy. Wydźwięk artykułu w „The Korean Herald” taki jest. Jednak trzeba mieć na uwadze, że może on stanowić głos południowokoreańskiego przemysłu i sektora finansowego, obliczony na wywarcie presji na parlamentarzystów oraz rząd.

– Nawet jeśli nie otrzymamy kredytu z Korei Południowej, to nie oznacza automatycznie braku pieniędzy na zakupy broni z tego państwa. Odpowiednie fundusze mogą zostać pozyskane w ramach Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych na rynku – mówi Gazeta.pl Tomasz Dmitruk, dziennikarz miesięcznika „Nowa Technika Wojskowa” i portalu „Dziennik Zbrojny”, specjalizujący się w kwestiach finansowania Sił Zbrojnych RP. FWSZ to utworzony w 2022 roku fundusz zarządzany przez państwowy Bank Gospodarstwa Krajowego, którego celem jest pozyskiwanie pieniędzy na modernizację wojska z kredytów. W latach 2022-26 zaplanowano w ten sposób zdobyć do około 170 miliardów złotych. Jak tłumaczy Dmitruk, pieniądze z Korei Południowej powinny wchodzić w tę wartość, ponieważ wszystkie kredyty na rzecz zakupów broni mają przechodzić przez FWSZ.

– Natomiast w umowie na dostawy może być klauzula, że wejdzie ona w życie tylko, jeśli strona koreańska przedstawi warunki kredytowe korzystniejsze niż rynkowe – zastrzega Dmitruk. Podstawowym problemem w całym zamieszaniu jest to, że dotychczasowa polityka MON zakładała nieinformowanie na temat istotnych szczegółów finansowania kontraktów zbrojeniowych. Prowadzi to do spekulacji i opierania się o niepewne informacje na przykład z południowokoreańskiej prasy. Nowa koalicja rządząca przed wyborami i po nich wielokrotnie deklarowała większą przejrzystość w działalności MON, więc może mamy właśnie okazję, żeby zacząć ją wdrażać.

Źródło: gazeta.pl

Więcej postów