Dla atomu świat zapalił zielone światło. Największy program jądrowy realizują Chiny, a na drugim miejscu, choć daleko, są Indie. W Europie trudno mówić o przełomie, za to już 6 potencjalnych reaktorów można przypisać Polsce.
- Na świecie pracują 440 reaktory jądrowe. Kolejnych 55 reaktorów jest obecnie w budowie.
- Planuje się budowę 111 reaktorów, z czego 3 przypadają na Polskę. Ponadto proponowana jest budowa kolejnych 318 reaktorów, z czego 3 przypadają na nasz kraj.
- Większość inwestycji w atom boryka się z opóźnieniami i lawinowo rosnącymi kosztami realizacji. Atom wrócił jednak na dobre do publicznej debaty. Nawet dokument kończący szczyt klimatyczny COP28 w Dubaju ujął tę technologię jako sposób na dekarbonizację sektora energii.
- Przyjrzeliśmy się, gdzie na świecie buduje się nowe elektrownie jądrowe, jaki jest status tych inwestycji i z jakim borykają się one problemami.
Atom jeszcze niedawno nie miał najlepszego czasu, bo wiele projektów się spóźniało, rosły ich koszty, wiele krajów postanowiło wycofać się na stałe z budowy czy nawet eksploatacji elektrowni jądrowych – jak Niemcy czy Hiszpania. Z kolei Stany Zjednoczone w ostatnich latach zawiesiły rozbudowę elektrowni atomowych z powodu rosnących kosztów, ale wydaje się, że teraz mają wolę powrotu do rozmów na temat realizacji nowych projektów.
Bo też ostatnio coraz więcej mówi się na temat zwrotu ku energetyce jądrowej. Rok 2023 można uznać za przełomowy dla tej technologii – na pewno, jeśli chodzi o deklaracje dotyczące chęci zwiększenia mocy i rosnącą ilość mocy zakontraktowanych.
Szczyt klimatyczny w Dubaju udzielił wsparcia rozwojowi atomu jako technologii zbliżającej nas do dekarbonizacji
Podczas ostatniego szczytu klimatycznego COP28 w Dubaju aż 110 krajów, w tym Polska, zobowiązało się do potrojenia swoich mocy atomowych. Podczas szczytu można było także spotkać rekordową liczbę przedstawicieli branży, pawilonów lobbujących za rozwojem energetyki jądrowej i wziąć udział w rekordowej liczbie paneli i spotkań jej poświęconych.
W deklarację końcową COP28 wpisano również, że energetyka jądrowa ma być jedną z technologii prowadzącą świat ku dekarbonizacji.
Jeśli porównamy dane World Nuclear Association, dotyczące obecnej liczby rozpoczętych projektów jądrowych, do liczby tych, które mają się niebawem rozpocząć i tych, nad którymi trwa dyskusja, niewątpliwie można zauważyć, że elektrowni atomowych będzie coraz więcej.
Tendencja ta dotyczy jednak głównie Azji (także Rosji), a poza tym Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. W samej Europie jednak, poza właśnie Wielką Brytanią, budowę znaczącej liczby nowych reaktorów rozważa Francja, która swoją energetykę od dawna opiera na atomie i zamierza ją gruntownie modernizować.
W 2022 roku energia atomowa pokryła 10 proc. zapotrzebowania świata na energię elektryczną
Na świecie pracują 440 reaktory jądrowe w 32 krajach, włączając w to nieuznawany przez niektóre państwa Tajwan. Łącznie mają one 390 GW mocy zainstalowanej i w 2022 roku dostarczyły 2545 TWh energii, a więc pokryły 10 proc. światowego zapotrzebowania na prąd.
Teraz przyjrzyjmy się mocom w budowie. Jak pokazuje poniższa grafika, tu zdecydowanym liderem są Chiny, które obecnie budują aż 26 nowych reaktorów. Za nimi w rankingu są Indie (8), a trzecią pozycję zajmuje Turcja (4 reaktory).
Dziś 13 krajów buduje łącznie 55 reaktorów (62 jeśli policzymy projekty zawieszone). W ciągu ostatnich 20 lat 108 takich obiektów zostało wycofanych z użytku z powodu wieku, a 97 nowych rozpoczęło działanie. W tym roku ma zostać oddanych do użytku 16 reaktorów, w 2025 r. 9 jednostek, w 2026 r. – 11, w 2027 r. tyle samo, w 2028 r. – 9, w 2029 r. jeden i w 2030 roku dwa.
Znakomita większość reaktorów będących w budowie powstaje w Chinach i doświadcza tam opóźnień, dlatego ich budowa niekoniecznie musi zakończyć się w zakładanych terminach.
Chiny wyrastają na atomową potęgę, żaden inny kraj nie ma takiego programu atomowego
Jeśli chodzi o planowane reaktory, ich liczba to obecnie 111, włączywszy w to 3 reaktory, które Polska ma zbudować z konsorcjum Westinghouse-Bechtel.
Rekordzistą są tu znów Chiny, które mają już zatwierdzone aż 42 reaktory, następnie Rosja – 25, Indie – 12, Kanada – 11, USA – 3. W Europie zatwierdzona jest budowa łącznie 10 reaktorów (wyłączywszy Rosję) i to głównie w rejonie Europy Środkowo-Wschodniej (w tym 3 w Polsce). Jeden będą budować Czechy, 2 – Węgry, 2 – Rumunia i 2 – Wielka Brytania.
Poza tym istnieje jeszcze trzecia grupa reaktorów, które mogą zostać zbudowane, ale na razie są to propozycje, a nie zatwierdzone projekty i tu może być mowa aż o 318 takich obiektach. I znowu w Chinach byłyby to aż 154 reaktory. Ich ewentualna budowa sprawiłaby, że kraj ten stałby się jądrową potęgą, chociaż w skali potrzeb energetycznych Państwa Środka nie jest to znowu tak dużo.
Indie rozmawiają o budowie 28 reaktorów, Iran – 5, Japonia – 8, Korea Południowa – 6, Rosja – 21, RPA – 8, Turcja – 8, Ukraina – 9, Wielka Brytania – 10 i Stany Zjednoczone – 18.
Jeśli chodzi o państwa naszego regionu o możliwej budowie rozmawiają Polska – 3 (według World Nuclear Association), Czechy – 3, Białoruś – 2, Bułgaria – 3, Litwa – 2, Rumunia 1, Słowacja – 1, Słowenia – 1.
Podsumujmy najważniejsze fakty: świat buduje dziś 55 reaktorów, zakontraktowana jest budowa kolejnych 111, a także trwają rozmowy o budowie kolejnych 318. Największy program atomowy mają Chiny, które budują 26, mają zakontraktowane kolejne 42 i rozmawiają o budowie 154, co łącznie daje sumę 222. Liczby te wyraźnie pokazują tendencję wzrostową, jeśli chodzi o chęć budowę atomu, ale głównie w Azji.
Jednocześnie wiele powstających projektów doświadcza znaczących opóźnień, które najczęściej powodują rosnące koszty inwestycji. To nagminne zjawisko – przy budowie elektrowni jądrowych po prostu trzeba uwzględniać taką ewentualność.
Atom wszędzie na świecie jest mocno opóźniony, a wraz z opóźnieniami rosną koszty
Długie „poślizgi” realizacyjne notuje się w przypadku największych budowanych reaktorów na świecie pod względem mocy – m.in. w elektrowni Hinkley Point C w Wielkiej Brytanii. Obydwa reaktory mają mieć po 1,72 GW mocy zainstalowanej, a budowa spóźnia się już 4 lata – elektrownia miała być oddana do użytku w 2022 roku. Według najnowszych doniesień faktyczny start pracy elektrowni będzie możliwy najwcześniej w 2029 roku.
Najpierw budowę przerwała pandemia, co spowodowało wzrost kosztów jej realizacji aż o 50 proc. w stosunku do budżetu zaplanowanego w 2016 roku. Budujący elektrownię francuski EDF w 2023 roku poinformował o kolejnym wzroście kosztów i w związku z tym jej budowa ma się ukończyć w 2028 roku, co łącznie daje 6 lat spóźnienia. W styczniu 2024 roku datę ukończenia przesunął na 2029 rok.
Podobny los spotkał reaktor Flamanville 3 budowany we Francji przez EDF (1,65 GW). Kiedy ogłoszono jego budowę w 2002 roku, zakładano, że rozpocznie on pracę w 2012 roku, tymczasem piętrzące się problemy techniczne, jak również rosnące w związku z tym koszty spowodowały, że nie został on ukończony do dziś. Zakłada się, że ostatecznie zostanie oddany do użytku tym roku. W istniejącej elektrowni Flamanville budowany jest nowoczesny reaktor typu EPR i będzie to pierwsza instalacja tego typu we Francji.
Kolejnym dużym projektem, który zaliczył poważne opóźnienia, jest budowa elektrowni Shidao w Chinach. Obecnie trwa budowa dwóch reaktorów Shidaowan 1 i 2, każdy o mocy 1,5 GW. To najnowocześniejsze reaktory czwartej generacji, pierwsze tego typu na świecie.
Są to reaktory wysokotemperaturowe, chłodzone gazem, typu AP1000, rozwijane wspólnie przez amerykański Westinghouse i chińskie State Nuclear Power Technology Corporation. Budowa elektrowni Shidao miała zacząć się w 2011 r., jednak po katastrofie w Fukushimie w tym samym roku projekt przełożono. Ostatecznie zaczęto ją budować pod koniec 2012 roku, a miała rozpocząć działanie w 2017 roku. Pierwszy reaktor udało się podłączyć się do sieci w 2021 roku, łącznie ma być ich 6, a w tym roku ma zostać podłączony kolejny – Shidaowan 1.
Opóźniona jest także budowa reaktora Vogtle 4 o mocy 1,25 GW w amerykańskim stanie Georgia. Jest to reaktor typu AP1000, którego budowa rozpoczęła się w 2013 roku, zaprojektowany przez amerykańską firmę Westinghouse.
Wraz z Vogtle 4 był budowany reaktor Vogtle 3 o tej samej mocy i typie i udało się go podłączyć do sieci w lipcu zeszłego roku. Vogtle 4 ma być podłączony w tym roku. Oryginalnie jednak obydwa miały zacząć wytwarzać energię między 2016 a 2017 rokiem. Problemy techniczne, a także bankructwo Westinghouse’a w 2017 roku pokrzyżowało te plany.
Spóźnienia zaliczają niemal wszystkie projekty jądrowe na świecie, ze względu na ich techniczne skomplikowanie, a także rosnące koszty budowy. Wyjątkiem może być budowa elektrowni jądrowej Barakah w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Wykonawcą jest tu koreański koncern KHNP. Budowa jak na razie spóźniła się tylko o rok, a wykonawca zmieścił się w kosztach. W tym roku ma zostać dodany ostatni, czwarty reaktor APR1400 o mocy 1,4 GW i na razie nie ma informacji o dalszych możliwych opóźnieniach.
Źródło: wnp.pl