Do szybkich prac trafił projekt o ujawnieniu majątków małżonków polityków. Oficjalnie chodzi o przejrzystość życia publicznego, nieoficjalnie – o uderzenie w byłego premiera.
12,3 mln zł, w tym obligacje za 4,5 mln zł, dwa domy, segment, mieszkanie i działka rolna – taką wartość swojego majątku były premier Mateusz Morawiecki z PiS przedstawił w oświadczeniu, złożonym na początku kadencji w Sejmie. To jednak ma być tylko ułamek jego stanu posiadania, W 2021 roku Wirtualna Polska szacowała, że były premier ma z żoną Iwoną dobytek wart w sumie około 40 mln zł.
Pełne dane nie są oficjalnie znane, bo polityk znaczną część majątku przepisał właśnie na małżonkę. Opinia publiczna ma jednak poznać szczegóły. Jak ustaliliśmy, do szybkich prac w Sejmie trafił projekt KO o ujawnieniu majątków odrębnych małżonków polityków.
Odtajnienie majątku żony Mateusza Morawieckiego. Pierwsze czytanie miało być już w czwartek
Projekt złożył na początku kadencji poseł Koalicji Obywatelskiej Borys Budka, obecnie szef resortu aktywów państwowych. Zakłada, że majątki odrębne małżonków osób pełniących najważniejsze funkcje „będą podlegać ujawnieniu w oświadczeniu majątkowym”. KO chce też wprowadzić jawność majątków prezesów, wiceprezesów i członków zarządu spółek z udziałem Skarbu Państwa.
Jeszcze na początku ubiegłego tygodnia projekt tkwił w zamrażarce sejmowej, skierowany do licznych konsultacji. Nieoczekiwanie został jednak skierowany do pierwszego czytania w komisjach regulaminowej oraz samorządu terytorialnego. Jak ustaliliśmy, pierwsze czytanie próbowano zorganizować już podczas rozpoczynającego się w czwartek posiedzenia Sejmu, jednak nie udało się znaleźć terminu dla połączonych komisji.
Poseł KO Marek Sowa, który zastąpił Budkę jako przedstawiciela wnioskodawców, mówi, że projekt nie jest ukierunkowany na Morawieckiego i jego małżonkę. – Głównym celem jest jawność i transparentność w życiu publicznym. Premier Morawiecki mówił, że z przyjemnością ujawni majątek żony, jeśli tylko wejdzie w życie odpowiednia ustawa, i nie chcemy odbierać mu tej przyjemności, ale przepisy nie są ograniczone personalnie do niego – zapewnia Sowa.
Projekt KO ma uderzyć głównie w Mateusza Morawieckiego
Nieoficjalnie jednak politycy KO wprost przyznają, że projekt ma uderzyć głównie w Morawieckiego. Ich zdaniem nie powinien tak mocno zaszkodzić Donaldowi Tuskowi, który również przepisał majątek na żonę i nie podaje, w co lokował miliony zarobione w Brukseli. Co może zaskakiwać, ujawnienia majątku odrębnego małżonków polityków chcą też posłowie PiS.
Równocześnie z projektem KO do prac w Sejmie skierowana została podobna propozycja PiS. Również zakłada ona jawność oświadczeń majątkowych władz spółek Skarbu Państwa, a dodatkowo przewiduje, że najważniejsi politycy składaliby oświadczenia majątkowe wraz z kopiami PIT z ostatnich dziesięciu lat.
Projekt co prawda nie przewiduje jawności majątków małżonków, ale przedstawiciel wnioskodawców, poseł PiS Janusz Kowalski, mówi, że jego klub popiera ten postulat. – W pełni zgadzamy się z takim kierunkiem. Do propozycji, wniesionej przez KO, dołożyliśmy w naszym projekcie kilka kwestii, które uważamy za bardzo istotne – mówi.
Tajne majątki małżonków polityków. Nowe projekty sprzeczne z RODO?
W obliczu ponadpolitycznej zgody bardzo prawdopodobne jest uchwalenie przez Sejm nowych przepisów, jednak ich dalszy los jest mocno niepewny. W 2019 roku, po wyjściu na jaw kontrowersji wokół zakupu przed małżeństwo Morawieckich działki od Kościoła po mocno atrakcyjnej cenie, PiS uchwaliło w Sejmie projekt, przewidujący jawność majątku małżonków polityków, a nawet ich dzieci. Prezydent Andrzej Duda wysłał jednak ustawę do TK, który uznał ją za niekonstytucyjną
Tym razem kontrowersje mogą być równie duże, bo Biuro Analiz Sejmowych już zaopiniowało nowe projekty KO i PiS jako potencjalnie sprzeczne z przepisami o RODO. Już w listopadzie w serwisie prawo.pl prof. Krzysztof Urbaniak z UAM spekulował, że głównym celem projektu KO jest sprowokowanie prezydenta do wysłania przepisów do TK.
Marek Sowa zapewnia jednak, że jego klub chce wprowadzić nowe przepisy w życie. – Aczkolwiek na prezydenta rzeczywiście nie mamy wpływu – zaznacza.
Źródło: rp.pl