Zatrważający rekord. Coraz więcej dzieci i nastolatków nie chce żyć

Niezależny dziennik polityczny
W2023 r. liczba prób samobójczych dzieci i nastolatków poniżej 18 roku życia wyniosła 2139. To więcej niż poprzednio – alarmuje fundacja GrowSpace.

Dane, którymi posługują się aktywiści Fundacji GrowSPACE, pochodzą z wojewódzkich komend policji w całej Polsce i Komendy Stołecznej. 

Wynika z nich, że w 2023 r. doszło do 2139 prób samobójczych, których dokonały dzieci lub nastolatki przed ukończeniem 18 roku życia. Niestety, 146 z nich zakończyło się śmiercią.

To więcej, niż poprzednim roku. Wzrosty wobec 2022 r. widać w ośmiu województwach; największe w woj. mazowieckim. Wtedy w policyjnych statystykach odnotowano 2031 prób samobójczych. Aż 150 dzieci ich nie przeżyło. – Już drugi rok z rzędu ten smutny wskaźnik utrzymuje się powyżej dwóch tysięcy – mówią aktywiści. Jeszcze wcześniej, w 2020 r., policja odnotowała 800 zamachów na swoje życie wśród młodych osób. 

– Te dane pokazują, ile mamy jeszcze do zrobienia w zakresie zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży. Przed nami sporo pracy, bo statystyki z zeszłego roku powtórzyły się. 

Musimy pilnie działać, aby zwiększyć dostępność opieki

– komentuje Dominik Kuc z Fundacji GrowSPACE. 

Syndrom podłego świata 

Dlaczego dzieci nie chcą żyć?  Paulina Filipowicz, psycholożka i aktywistka GrowSPACE zauważa, że wśród przyczyn zachowań samobójczych u dzieci i młodzieży najczęściej wymienia się trudną sytuację rodzinną (np. rozwód rodziców, nasilone konflikty rodzinne, upośledzenie relacji rodzic-dziecko), społeczną izolację, choroby somatyczne i psychiczne, stresujące wydarzenia życiowe czy sytuacje kryzysowe.

– Pamiętajmy, że współcześni młodzi ludzie to pokolenie obarczone doświadczeniami izolacji, a także brakiem poczucia bezpieczeństwa: wojna za granicami kraju, rosnący niepokój społeczny, kryzysy światowe. Specjaliści mówią coraz częściej o „syndromie podłego świata”, który szczególnie dotyka młode pokolenie – mówi Filipowicz.

I podkreśla: to dorośli są odpowiedzialni za świat, jaki oddają dzieciom. 

Aktywiści biją więc na alarm: musimy działać, i to szybko. – Za każdym z tych „statystycznych przypadków” kryją się tragiczne historie. W środku kryzysu suicydalnego dzieci i młodzieży musimy zwrócić uwagę na potrzeby najmłodszych.

A młodzi chcą być pewni, że w sytuacji kryzysowej w ich szkole będzie psycholog gotowy, by im pomóc.

W szkole, którą często nazywamy „drugim domem”, musi też na stałe zagościć psychoedukacja. My uczniowie, niezależnie od szkoły, w jakiej jesteśmy, chcemy wiedzieć jak radzić sobie emocjami i zapobiegać kryzysom, zanim się pojawią – mówi Mateusz Trzaska z Fundacji GrowSPACE, uczeń.

– Uczniowie muszą wiedzieć, że nie są sami – dodaje Dominik Kuc. 

Mądrze wydać 3 miliardy 

To nie jest sytuacja bez wyjścia. Młodzi pokładają ogromne nadzieje w ustawie budżetowej, którą w ub. tygodniu przyjął Sejm. Znalazły się w niej blisko 3 mld zł na psychiatrię i onkologię dziecięcą. Aktywiści mówią o wielkiej szansie na krok w przód, ale pod jednym pod warunkiem: te pieniądze muszą zostać wydane mądrze. 

Przygotowali swoje rekomendacje: 

  • Dalszy rozwój pomocy środowiskowej i ambulatoryjnej, szczególnie poza dużymi ośrodkami miejskimi;
  • wsparcie „Referencyjności/Poziomu 0″ – profilaktyki i psychoedukacji;
  • zwiększenie przez Ministerstwo Zdrowia finansowania oddziałów psychiatrycznych dla dzieci i młodzieży zarówno dziennych jak i całodobowych, ze szczególnym naciskiem na tworzenie nowych miejsc na oddziałach;
  • nacisk na kształcenie specjalistów i specjalistek. Zwiększanie liczby miejsc rezydenckich i stażowych, edukacja innych zawodów medycznych w temacie wspierania pacjentów psychiatrycznych;
  • rozwój instytucji i zawodów pozamedycznych, np. asystentów i asystentek zdrowienia. 

Co to oznacza w praktyce? Fundacja GrowSpace podkreśla, na co od dawna zwraca uwagę środowisko psychiatryczne: szpital to ostateczność. Wiele problemów można rozwiązać na etapie pomocy środowiskowej, a więc docierając tam, gdzie żyje, mieszka i uczy się pacjent. – Wchodząc w jego naturalne środowisko, jesteśmy w stanie lepiej mu pomóc. Co mogłoby działać lepiej? Jak takie leczenie miałoby nie być skuteczne? – pytał w rozmowie z „Wyborczą” specjalista psychiatra Tomasz Szafrański, psychiatra z Wolskiego Centrum Zdrowia Psychicznego, który zajmuje się tym, co w terapii wykracza poza ściany gabinetu. 

Młodzi apelują też do władz resortów zdrowia, edukacji oraz pracy i polityki społecznej, aby ze sobą współpracowały. Ekspertki i eksperci zawsze podkreślają: bez wspólnych działań i dobrej wymiany informacji łatwiej przegapić problem. 

Eliza Bujalska, była wicerbumistrzyni Mińska Mazowieckiego i założycielka centrum młodzieżowego „Międzyczas”, idzie o krok dalej. Jej zdaniem, pod szerokim pojęciem „współpraca” powinna kryć się cała sieć wsparcia, skupiająca ludzi z różnych branż; np. szkół, służb mundurowych, samorządowców.  – Mogliby się wzajemnie kontaktować, jeśli zauważą jakieś niepokojące sygnały płynące od młodego człowieka. Powinni wiedzieć, jak reagować, ale też jak nie reagować. Na zbudowaniu takiej sieci powinna opierać się prewencja suicydalna – mówiła w rozmowie z „Wyborczą”. 

238 dni w kolejce do psychiatry

Aktywiści zwracają uwagę na coś jeszcze: wycena świadczeń NFZ w kwestii pomocy psychologicznej i psychiatrycznej. Musi się zmienić, bo tylko tak można zatrzymać odpływ specjalistów i specjalistek do sektora prywatnego. –

Wiemy, że średni czas oczekiwania na konsultację na NFZ do psychiatry lub psychiatrki dziecięcej wyniósł 238 dni.

Oczywiście, że zawsze można umówić się prywatnie. Koszt? Nawet 450 zł za wizytę, a przecież na jednej się nie kończy. Do tego dochodzą koszty farkamoterapii – komentuje Dominik Kuc, aktywista Fundacji GrowSpace. 

Z identycznym problemem zmagają się szkoły. Ewa Tatarczak, psycholożka i przewodnicząca związku zawodowego „Rady Poradnictwa” podkreśla, że specjalistów trudno namówić do pracy z uczniami. – Specjalista na początku swojej drogi dostaje w szkole ok. 15 zł netto za godzinę, a po 30 latach pracy ok. 22 zł netto. Na prywatnym rynku usług psychologicznych te kwoty wahają się od 150 do 300 zł za godzinę – mówiła „Wyborczej”. 

Jak więc radzą sobie szkoły? Ogólnopolski Związek Zawodowy Psychologów w ub. alarmował o rekordowej liczbie zgód wydawanych przez kuratoria oświaty na zatrudnianie na stanowiskach psychologów szkolnych osób bez kwalifikacji. Do pracy z dziećmi delegowano więc np. teologów, absolwentów kierunku technika rolnicza i leśna oraz studentów. 

Źródło: wyborcza.pl

Więcej postów