Za dwa lata radomski Łucznik chce produkować 100 tys. karabinów rocznie. Jeszcze przed wojną w Ukrainie taka zapowiedź brzmiałaby jak opowieść science fiction. Dziś uwiarygadniają ją widoczne gołym okiem inwestycje i technologiczne przyspieszenie. W radomskich zakładach najstarsze obrabiarki już ustępują obróbczym centrom CNC. Zatwierdzono budowę dodatkowych hal, choć obecna, zaprojektowana „pod klucz” fabryka ruszyła ledwie przed dekadą.
Mobilizacja w HSW
Do zwiększenia mocy produkcyjnych sposobią się nawet firmy niedawno modernizowane. Ich zdolności już przestały odpowiadać potrzebom.
Huta Stalowa Wola jest producentem ciężkiej artylerii, dalekonośnych haubic samobieżnych Krab i zautomatyzowanych moździerzy Rak, a wkrótce także dostawcą bojowych wozów piechoty i samochodów pancernych. Tuż przed wojną w Ukrainie zakończyła wartą kilkadziesiąt milionów złotych technologiczną modernizację. Dziś te inwestycje okazują się niewystarczające.
HSW ostro rusza do przodu z rozbudową. Jan Szwedo, szef firmy, opisuje plan krótko: – Dostaliśmy w Hucie dwa lata na to, by podwoić produkcję. Dlatego odkupiono od chińskiego inwestora ogromną halę, kiedyś należącą do Huty, i przejęto załogę. Przygotowano też nowe tereny, a inwestycje szacowane są w setkach milionów złotych – mówi Szwedo.
Wyścig z czasem trwa też na Wybrzeżu: finalizowane są inwestycje infrastrukturalne w stoczniach Remontowa Shipbuilding i zrekonstruowanej po latach wegetacji PGZ Stoczni Wojennej. To te zakłady okrętowe wezmą na siebie główny ciężar budowy za 15 mld zł trzech licencyjnych fregat wielozadaniowych nowej generacji z serii „Miecznik”. Analitycy mają nadzieję, że powstrzyma to wieszczoną jeszcze niedawno zapaść Marynarki Wojennej RP. Położenie stępki pod pierwszego „Miecznika” zaplanowano jeszcze na styczeń.
Bezcenna amunicja
Podniesiony w połowie minionej dekady z upadku sanocki Autosan, próbujący dotąd szczęścia w produkcji elektrycznych autobusów, w ostatnim roku dzięki wsparciu partnerów z HSW zyskał drugą biznesową nogę. W podkarpackiej spółce ruszyła produkcja Warana – najnowszego wielozadaniowego samochodu opancerzonego o wysokiej mobilności, potrzebnego do roli wozu dowodzenia, bliskiego rozpoznania artylerii, a także uniwersalnej platformy transportowej pola walki.
W inwestycyjnym rozpędzie jest bydgoski Nitro-Chem. W minionym roku największy w Europie i jeden z czołowych na świecie producentów trotylu, lider eksportu rodzimej zbrojeniówki, włączył wyższy bieg.
Dzięki uruchomieniu w pełni zautomatyzowanej instalacji do elaboracji (napełniania materiałem wybuchowym) amunicji artyleryjskiej zdolności produkcyjne „wybuchowej” spółki w tym zakresie zostaną wkrótce zwielokrotnione. Prezes Nitro-Chemu Dominik Sawicki przyznaje, że eksportowe zamówienia na TNT to od dekad fundament stabilnej pracy firmy, która zatrudnia 500 pracowników.
Nie jest tajemnicą, że wybuch wojny w Ukrainie i skok popytu na materiały wybuchowe zmusiły bydgoskie zakłady do rozpędzenia produkcji trotylu do maksymalnych poziomów. – Dziś robimy trotyl na trzy zmiany, przez 24 godziny na dobę – mówi Sawicki.