Relacje pomiędzy prezydentem Lechem Kaczyńskim a premierem Donaldem Tuskiem, delikatnie mówiąc, nie należały do najlepszych. – To była najbardziej burzliwa z dotychczasowych koabitacji – uważa prof. Antoni Dudek. Jednak niewykluczone, że jeszcze brutalniejsze będą relacje Donalda Tuska z Andrzejem Dudą. Zdaniem politologa UKSW tempo rozwoju tego konfliktu jest znacznie szybsze. – Prawdziwa wojna dopiero się zaczyna – mówi Onetowi.
- Zdaniem prof. Antoniego Dudka najwięcej tarć pomiędzy polskim prezydentem a premierem obserwowaliśmy za kadencji Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska. Do historii przeszedł m.in. słynny „spór o krzesło”
- Teraz jednak wiele przemawia za tym, że jeszcze brutalniejsze będą relacje na linii Andrzej Duda – Donald Tusk
- – To nie jest dzisiaj kwestia tylko telewizji. Ona jest w oku cyklonu, ale za chwilę pojawią się inne obszary – mówi Onetowi historyk i politolog UKSW
- – Andrzej Duda jest najważniejszym dla PiS-u narzędziem politycznym, jakie mu się ostało, najważniejszą linią obrony, więc raczej powinni na niego „chuchać i dmuchać”, a nie go krytykować – dodaje ekspert
Wiele osób na dźwięk słowa „koabitacja” od razu widzi prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska. Nie przypadkowo. Obu polityków dzieliło bardzo wiele, a z czasem ich relacje były jeszcze gorsze. Podobnego zdania jest też prof. Antoni Dudek, historyk i politolog Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
– To była najbardziej burzliwa z dotychczasowych koabitacji w dziejach Polski – podkreśla ekspert w rozmowie z Onetem prof. Antoni Dudek, zaznaczając, że podobnych, „szorstkich relacji” pomiędzy prezydentem a premierem, było przecież sporo.
– Niemal od samego początku mamy w tym zakresie wadliwy ustrój. To nawet wykracza poza Konstytucję RP z 1997 r., bo zaczęło się od wprowadzenia powszechnych wyborów prezydenckich, które dały prezydentowi bardzo silną pozycję, a zarazem wbudowały go w system parlamentarno-gabinetowy, gdzie ma rządzić rząd mający większość w Sejmie. Właściwie cała historia III RP to jest historia kolejnych sporów prezydentów z premierami – dodaje nasz rozmówca.
Głośny „spór o krzesło”
Prof. Antoni Dudek przekonuje jednak, że koabitacja Lecha Kaczyńskiego z Donaldem Tuskiem była szczególna. Zdaniem eksperta doprowadziła do bardzo wielu kompromitujących Polskę wydarzeń.
– Najgłośniejszy był oczywiście „spór o krzesło”, czyli o to, kto ma reprezentować Polskę na szczytach Unii Europejskiej. To doprowadziło nie tylko do awantury o samolot, gdzie Kancelaria Premiera odmawiała prezydentowi Kaczyńskiemu samolotu na szczyt do Brukseli. W związku z tym Kancelaria Prezydenta czarterowała swój samolot, a później Tusk oświadczył, że nie potrzebuje na miejscu prezydenta. Ostatecznie Lech Kaczyński wziął udział w tym szczycie, a finał był taki, że politycy Platformy Obywatelskiej skierowali tę sprawę do Trybunału Konstytucyjnego – przypomina historyk.
„Wyrok TK, który niczego nie zmienił”
Prof. Dudek zwraca uwagę właśnie na ten wyrok dotyczący relacji pomiędzy prezydentem a rządem, który tak naprawdę niczego nie zmienił.
– Wyrok brzmiał mniej więcej tak, że ilekroć prezydent RP, jako głowa państwa, chce reprezentować Polskę na arenie międzynarodowej, tylekroć ma do tego absolutne prawo. Zarazem jednak musi przedstawiać stanowisko, które wypracuje rząd, bo to do niego należy główne słowo w polityce zagranicznej. Czyli wynika z tego wyroku, że obie strony powinny ze sobą współpracować, ale co zrobić, jeśli nie chcą, tego już Trybunał Konstytucyjny w swojej mądrości nie orzekł – uśmiecha się nasz rozmówca.
Co ważne, zdaniem politologa UKSW chociaż od tego wyroku minęło wiele lat, nic w tej sprawie się nie zmieniło. A nawet jest jeszcze gorzej. – Polityka zrobiła się bardziej brutalna. Jeśli dwie zwaśnione strony nie chcą się porozumieć, a dziś widać, że nie chcą, to będziemy mieli rozkręcający się konflikt, który najprawdopodobniej potrwa w Polsce do końca kadencji prezydenta Andrzeja Dudy – przewiduje.
Skrócona kadencja Andrzeja Dudy? „Nie wchodzi w grę”
W tym miejscu politolog UKSW podkreśla, że raczej chodzi o normalną kadencję prezydenta, bo nie wierzy, by pomimo różnych pojawiających się głosów komukolwiek udało się skrócić czas prezydentury Andrzeja Dudy.
– W konstytucji są oczywiście przewidziane różne opcje, ale moim zdaniem żadna z nich nie wchodzi w grę. Ani prezydent Duda nie umiera, ani nie można by orzec, że jest trwale niezdolny do sprawowania urzędu, ani nie sądzę, by dało się go postawić przed Trybunałem Stanu. To robi Zgromadzenia Narodowe większością 2/3, więc mówimy o najwyższej możliwej kwalifikowanej większości. Na nią nie ma szansy – uważa.
Spór Andrzeja Dudy z Donaldem Tuskiem. „Prawdziwa wojna dopiero się zaczyna
Tak więc w opinii eksperta Andrzej Duda dokończy swoją drugą kadencję, ale wiele przemawia za tym, że jego relacje z obecnym premierem będą jeszcze brutalniejsze, niż Donalda Tuska z Lechem Kaczyńskim.
– Zanim doszło do słynnego konfliktu o krzesło, był szereg innych, bardziej łagodnych sporów, ale to się rozwijało na przestrzeni dwóch lat. Tu mamy niecałe dwa miesiące, a już widzimy np. inne orędzia obu stron. Z jednej mamy ostre zapowiedzi prezydenta Dudy, z drugiej premier Tusk udaje łagodniejszego, chociaż metodą faktów dokonanych cały czas prowokuje Dudę. Do tego w imieniu Tuska prezydenta atakują też jego politycy. Tak więc tak, jak podejrzewałem, tempo rozwoju tego konfliktu jest znacznie szybsze – mówi prof. Dudek Onetowi.
– To nie jest dzisiaj kwestia tylko telewizji. Ona jest w oku cyklonu, ale za chwilę pojawią się inne obszary. Mamy już zawetowaną ustawę okołobudżetową, ale prawdziwa wojna dopiero się zaczyna. Jeśli nie dojdzie do porozumienia, to ona przede wszystkim będzie dotyczyła wymiaru sprawiedliwości i prób odkręcenia przez rząd Tuska zmian, które zostały wprowadzone w czasach PiS-u – dodaje.
„Kompromis albo wojna”
Prof. Dudek zwraca uwagę na to, że prezydent Duda legitymizował większość tych zmian. Dlatego dziś mógłby z niektórych rozwiązań się wycofać, ale jednak nie zgodzi się na „wypalanie wszystkiego żelazem”.
– Albo będzie kompromis, co jest jednak mało prawdopodobne, chociaż dla państwa byłoby lepsze, albo będzie wojna jeszcze brutalniejsza od tej, którą widzieliśmy za czasów koabitacji Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska – przewiduje.
Jednocześnie zaznacza, że trzeszczeć może jeszcze na wielu innych polach. Kolejnym jest m.in. polityka zagraniczna. Nie chodzi tylko o relacje z Unią Europejską, ale przede wszystkim ze Stanami Zjednoczonymi.
– Przypomnę, że prezydent Duda zaproponował pewne rozwiązanie, co jest dowodem, że jednak szuka porozumienia. Na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego zaproponował podział strefy wpływów, że będzie odpowiadał za kontakty w ramach NATO, czyli przede wszystkim z USA, a rząd odpowiadałby za relację z UE. Teoretycznie, gdyby rząd Tuska chciałby się do tego podporządkować, to byłby jakiś wstęp do kompromisu. Oczywiście są jeszcze inne obszary tej polityki, więc ten kompromis jak najbardziej byłby wskazany – uważa.
Zdaniem naszego rozmówcy najgorsze dla Polski będzie to, jeśli ten konflikt przeniesie się na obszar sił zbrojnych. W obecnej sytuacji geopolitycznej to najdelikatniejsza sfera, a zarazem najmniej dotknięta polaryzacją.
– Nie daj Bóg, żeby tutaj zaczęła się wojna. Liczę na ministra Władysława Kosiniaka-Kamysza, że on będzie jednak łagodził napięcia między prezydentem Dudą, a „kordonową” koalicją. Jeśli on nie da rady, to czeka nas najgorszy możliwy scenariusz – ostrzega prof. Dudek. – To też nie może być tak, że zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi prezydenta będzie tylko fikcją. Na pewno Andrzej Duda będzie chciał się dowiadywać o wielu rzeczach, jakie będzie planował rząd. Tym bardziej że czeka nas przegląd różnych kontraktów zbrojeniowych, które rząd PiS-u podpisywał. Wokół tego też może być sporo sporów i to będzie najgorsze rozwiązanie – dodaje.
Andrzej Duda będzie „niewolnikiem” PiS-u? „Jest jego najważniejszą linią obrony”
Prof. Dudek zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz. To, że Andrzej Duda będzie atakowany ze strony nowej władzy to jedno, ale drugie to ataki ze strony jego własnego obozu politycznego. Na to też powinien być przygotowany.
– Prezes Kaczyński już wyraził niezadowolenie, że prezydent Duda za mało robi w obronie mediów. To kolejny dowód na to, że jest w kiepskiej kondycji psychicznej. Chyba już mógłby sobie podarować obrażanie prezydenta. W istocie Andrzej Duda jest najważniejszym dla PiS-u narzędziem politycznym, jakie mu się ostało, najważniejszą linią obrony, więc raczej powinni na niego „chuchać i dmuchać”, a nie go krytykować – podkreśla.
– Oczywiste jest, że na Andrzeja Dudę będą oddziaływać politycy PiS i jego bezpośrednie zaplecze. Jedni będą go namawiać do utwardzania stanowiska, żeby w duchu prezesa Kaczyńskiego iść na bardzo twarde starcie, a drudzy będą mu mówić, że musi jednak patrzeć na interes państwa i szukać jakiegoś porozumienia z Tuskiem – dodaje.
„Duda nie zawsze był długopisem Kaczyńskiego”
W związku z takimi naciskami zdaniem prof. Dudka prezydent Andrzej Duda będzie się często „miotał”. – To nie jest tak, że prezydent Duda zawsze był „długopisem Kaczyńskiego”. Ileś razy stosował weto, za co był krytykowany przez PiS. Natomiast generalnie kierunek jego prezydentury był „propisowski” i taki pozostanie. Ci, którzy liczą, że pod koniec drugiej kadencji Andrzej Duda zmieni front i przejdzie na stronę opozycji, jest oczywiście bzdurą – zaznacza nasz rozmówca.
– Mimo wszystko uważam, że jednak będzie się starał wspierać umiarkowane skrzydło w PiS, chociaż Jarosław Kaczyński je zmarginalizował. Ono z pomocą Dudy może odzyskać wiatr w żagle. Oczywiście pod warunkiem, że Kaczyński na to pozwoli, a Duda będzie w tym zdeterminowany. Najbliższe miesiąca pokażą, którą wybierze linię. Ja obstawiam, że będzie to linia zygzaków – dodaje.
„Tusk udaje, że Dudy nie ma”
Ważne w tym wszystkim będzie też oczywiście zachowanie premiera Donalda Tuska i jego najbliższego otoczenia.
– Premier na razie stosuje strategię udawania, że prezydenta właściwie nie ma i że nie jest do niczego potrzebny. Wiemy natomiast doskonale, że na dłuższą metę tak się nie da. Podpisy prezydenta Dudy pod kolejnymi ustawami będą coraz bardziej potrzebne. Do tego konieczne jest jakiekolwiek porozumienie – reasumuje prof. Dudek.
Żródło: onet.pl