Polskie bieda-wojsko na granicy z Białorusią. “Jedzenie kupujemy w Biedronce”

Minister obrony Mariusz Błaszczak polecił przygotowanie dużego zgrupowania przy granicy z Białorusią. Wydał polityczną decyzję, na którą wojsko nie było przygotowane. W efekcie dziś żołnierze przesyłają nam zdjęcia skandalicznych racji żywnościowych i warunków, w jakich przebywają
 
W połowie sierpnia minister Błaszczak polecił dowódcy generalnemu Rodzaju Sił Zbrojnych gen. Wiesławowi Kukule przygotować zgrupowanie szkoleniowe wojska przy granicy z Białorusią. Zadanie było o tyle karkołomne, że miało obejmować aż 6 tys. żołnierzy, a wszystko miało być gotowe na początek września.

Dziś żołnierze przebywają już na wschodzie. Jednak od pierwszych dni swojego pobytu wysyłają nam zdjęcia i informacje, które wskazują, że promowane przez władze hasło “Murem za polskim mundurem”, które z założenia ma być wyrazem wsparcia dla stacjonujących pod białoruską granicą żołnierzy, jest bardziej polityczną deklaracją niż rzeczywistością.

“Tragiczne” — jedzenie, pranie, zakwaterowanie

Najwięcej sygnałów od żołnierzy dotyczy jedzenia.

“Jesteśmy aktualnie w miejscowości Kolno jako zgrupowanie taktyczne wysłane przez MON. We wszystkich mediach chwalą się, jak zapewnili nam warunki, jak fajnie, ale niestety tak wcale nie jest. Jedzenie jest tragiczne, każdy praktycznie żołnierz codziennie wydaje własne pieniądze na zakupy w Biedronce” – piszą żołnierze, dołączając do korespondencji zdjęcia swoich posiłków.

Zdjęcie żołnierskiego posiłku

Zdjęcie żołnierskiego posiłku

Z korespondencji z żołnierzami: “Obiadów od 01.09 nie mamy. Jedzenie na razie na puszkach, bo kuchnia nie działa”.

Zdjęcie żołnierskiego posiłku.

Zdjęcie żołnierskiego posiłku.

Taka sytuacja odbiega drastycznie od tej, którą widzieliśmy w trakcie licznych podróży na ukraiński front. W każdym jego punkcie widywaliśmy doskonale zaopatrzone kuchnie wydające żołnierzom potrzebne im ilości wysokokalorycznych posiłków.

Żołnierze jedzą z puszek, ponieważ nie działa kuchnia.

Żołnierze jedzą z puszek, ponieważ nie działa kuchnia.

To nie wszystkie problemy, z jakimi borykają się żołnierze na miejscu.

“Nie mamy żadnej pralni, żeby wyprać mundury, które przy tych upałach i zadaniach są po jednym dniu przepocone i musimy je prać ręcznie w wiaderkach i miskach zakupionych przez żołnierzy. Pralnia jest na miejscu, ale nie jest podłączona i nie wolno z niej korzystać. Więc chodzimy do miasta, gdzie płacimy 20 zł za każdy kilogram prania” – piszą.

Są też kłopoty związane z zakwaterowaniem. W Kolnie przebywa obecnie kilkuset żołnierzy. W mediach społecznościowych od samego początku przyjazdu wojska w rejon granicy z Białorusią krążą takie zdjęcia, jak to poniżej, które wskazują, że wielu żołnierzy sypia na zewnątrz, niektórzy na ziemi.

"Zakwaterowanie" żołnierzy.

“Zakwaterowanie” żołnierzy.

“Dzisiaj jest na wizytacji dowódca 12. Dywizji Zmechanizowanej, to otworzyli kontener z bieżniami i orbitrekami do ćwiczeń, a tak cały czas stał zamknięty i nie wolno było korzystać” – piszą żołnierze.

Do Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych wysłaliśmy szereg pytań w sprawie warunków bytowania żołnierzy w rejonie granicy z Białorusią. Zapytaliśmy m.in. o warunki mieszkaniowe, żywieniowe, logistyczne czy możliwość prania ubrań.

Więcej postów