Na koniec 2022 roku liczba ludności Polski wyniosła 37 766 000 mieszkańców. Może się to wydawać dużo, lecz na koniec roku poprzedniego liczba ta była wyższa o 141 000. Najgorsze jest to, że prognozy GUS nie zwiastują poprawy statystyk.
GUS opublikował dokument podsumowujący sytuację demograficzną Polski w 2022 roku. Trendy spadku statystyk demograficznych utrzymują się od 30 lat i wskazują, że sytuacja Polski jest ciężka. Zdarzały się lata, w których prognozowano dalszą poprawę. Jednakże od 2017 roku ponownie obniża się np. współczynnik dzietności. Sprawdźmy, czym skutkowało to w ostatnim roku i jakie są prognozy na najbliższe kilkadziesiąt lat.
Dane GUS za 2022 rok
Liczba mieszkańców Polski zmalała o 141 000 osób, co oznacza, że na każe 10 000 ludzi, ubyło 37 osób. Spowodowane było to wieloma czynnikami, takimi jak pandemia czy utrzymujący się ujemny przyrost naturalny. Jego wartość za 2022 rok jest czterokrotnie wyższa niż w 2019 roku, a już wtedy odnotowywano ubytek 9 osób na 10 000 mieszkańców.
Problemem jest fakt, że umiera znacznie więcej osób, niż się rodzi. W przypadku zgonów widać jednak tendencję malejącą, gdyż w 2021 roku na 10 000 osób rejestrowano 137 zgonów. Ostatni rok to już wynik 119 zgonów. Wciąż jednak jest to liczba przewyższająca liczbę narodzin. GUS przyznał w swoich wynikach, że na 10 000 mieszkańców w 2022 roku przypadało zaledwie 81 noworodków.
Dane dotyczące dzietności
Poziom urodzeń jest kluczowym czynnikiem wpływającym na liczbę ludności oraz wskaźnik przyrostu naturalnego. Aby uregulować rozwój demograficzny w kraju, na 100 kobiet w wieku 15-49 lat powinno przypadać około 210-215 dzieci. W rzeczywistości przypada ich zaledwie 126.
GUS w swoich statystykach podkreśla, że taki stan rzeczy wynika z odkładania na później decyzji o zakładaniu rodziny. Problemem jest również decyzja o posiadaniu mniejszej liczby dzieci lub życia w pojedynkę. Nie jest to nowy trend, gdyż proces został zapoczątkowany już w latach 90. XX wieku.
Prognozy GUS na kolejne lata
Przygotowano również projekt przedstawiający prognozowane zmiany aż do 2060 roku. Wynika z nich, że czeka nas dalszy wyraźny ubytek ludności. Przewiduje się spadek liczby mieszkańców kraju do około 30 400 000 osób. Jest to wynik w prognozie średniej, uwzględniający różne wskaźniki. W najlepszej wizji, w 2060 roku w naszym kraju mieszkać będzie około 34 800 000 osób.
Postępować będzie także proces starzenia się, co spowoduje wzrost odsetka osób powyżej 65 roku życia względem spadku liczby dzieci i młodzieży. W najgorszym scenariuszu przewiduje się także znaczny wzrost liczby imigracji. Przewiduje się także, że do 2060 roku liczba kobiet w wieku prokreacyjnym spadnie z 8 700 000 do 6 300 000.
Czy mamy się czego obawiać?
Niektórzy eksperci uważają, że nie powinniśmy określać zaistniałej sytuacji jako kryzys demograficzny. Mniej pejoratywny wydźwięk ma określenie „zmiany demograficzne”.
Ignacy Morawski, ekonomista Pulsu Biznesu twierdzi, że zmiany zapowiadane przez GUS nie niosą ze sobą wyłącznie negatywnych skutków. Oczywiście te również się pojawią — obciążona zostanie służba zdrowia i zmniejszy się aktywność zawodowa.
Wśród pozytywów przewidzianej sytuacji wymienia jednak wzrost inwestycji w kapitał ludzki. Mniejsza liczba ludności skutkować może wyższymi wynagrodzeniami dla pracowników czy zmniejszeniem wskaźnika bezrobocia. Morawski uważa także, że na skutek zmian wzrośnie siła polskich miast, co znacznie wpłynie na produktywność gospodarki.