Morski Oddział Straży Granicznej będzie miał nowy statek patrolowo-ratowniczy. Jednostkę wybudowano we Francji. Zamiast wielkiej fety w polskim porcie szykuje się międzynarodowy skandal. Strona polska odmówiła francuskiej stoczni dopłaty ok. 5 mln euro. Francuzi poszli do sądu.
SG-301 – nowoczesny statek patrolowo-ratowniczy dla Morskiego Oddziału Straży Granicznej (MOSG) ma wpłynąć w poniedziałek po południu do polskiego portu w Gdańsku. Jego przybycie do naszego kraju nie było jednak oczywiste.
Jak nieoficjalnie dowiedział się money.pl, Francuzi rozważali zatrzymanie jednostki w swoim porcie do czasu wynegocjowania korekty ceny sprzedaży. Ostatecznie z tego pomysłu jednak zrezygnowali. Opóźnienie w dostarczeniu statku obciążyłoby bowiem finansowo jego wykonawcę, czyli francuską stocznię Socarenam z Boulogne-sur-mer.
Wobec fiaska rozmów z przedstawicielami Straży Granicznej francuski właściciel stoczni podjął decyzję o skierowaniu sprawy przeciwko Straży Granicznej do polskiego sądu w Gdańsku. W sądzie stronę polską reprezentuje Prokuratoria Generalna.
Prokuratoria Generalna wykonuje czynności zastępstwa procesowego za Skarb Państwa – Morski Oddział Straży Granicznej. Pozew z Sądu Okręgowego w Gdańsku wpłynął do Prokuratorii 1 sierpnia tego roku – informuje mecenas Bartosz Swatek, rzecznik Prokuratorii Generalnej.
Jak wynika z przesłanego do money.pl komunikatu, sąd w Gdańsku dał Prokuratorii dwa miesiące na odpowiedź na pozew. – Prokuratoria zwróciła się do Morskiego Oddziału Straży Granicznej o stanowisko co do zgłoszonych pozwem roszczeń – informuje rzecznik.
Skąd wzrost ceny? „Drastyczne podwyżki”
Dlaczego Francuzi podnieśli cenę statku o ok. 5 mln euro, co stanowi 20 proc. wartości kontraktu (statek kosztował 111 mln zł)?
Według naszych informacji zmiana ceny wynika m.in. z „drastycznych podwyżek dostaw materiałów i urządzeń„. W górę poszły m.in. ceny blach okrętowych, podzespołów i wyposażenia we wszystkich stoczniach w Europie.
Jednostka była budowana od 2020 r., czyli w czasie pandemii COVID-19, kiedy łańcuchy dostaw na świecie były zrywane, a potem Rosja napadła na Ukrainę i wiele kontraktów surowcowych anulowano.
Wiele stoczni musiało w porozumieniu z zamawiającymi renegocjować ceny.
Ciekawy jest tu także fakt, że oprócz nowej prototypowej i zaawansowanej technicznie jednostki, strona polska nabywa także prawa autorskie do projektu i dokumentacji technicznej włącznie z prawem budowy statku.
Francuzi informowali MOSG o konieczności „waloryzacji ceny” już w maju 2022 r. Zwracano wówczas uwagę na elementy, które podrażały wykonanie, a nie były – w opinii niektórych ekspertów morskich – niezbędne dla tej jednostki, jak chociażby przygotowanie SG-301 do podejmowania z morza jednocześnie 250 rozbitków.
Takich akcji ratowniczych – które zdarzają się np. na Morzu Śródziemnym – nie przeprowadza się często na naszym akwenie morskim.
Zmiany projektowe nie były jednak możliwe. Jak mówi rzecznik Komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku komandor ppor. Andrzej Juźwiak, statek finansowany jest z budżetu państwa, ale tylko w ok. 10 proc.
Pozostała część (do 90 proc. wartości kontraktu) pochodzi z unijnego Funduszu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Oznacza to, że nasza jednostka będzie strzec zewnętrznej granicy Unii Europejskiej i wchodzić w skład wyposażenia Fronteksu. I to właśnie ta agencja – według Straży Granicznej – wskazuje wytyczne taktyczno-projektowe dla statku, w tym możliwość podejmowania tak dużej liczby rozbitków na raz.
Frontex poinformował nas, że nie finansuje tego projektu, a jedynie udziela wsparcia na wniosek państwa członkowskiego lub podejmuje działania z własnej inicjatywy, ale zawsze za zgodą zainteresowanego.
Wszyscy nabrali wody w usta
Jak przypomina rzecznik MOSG, wymagania techniczne były ujęte w istotnych warunkach zamówienia w ramach przetargu i strona francuska o nich od początku wiedziała.
Pytany o współpracę z Francuzami komandor mówi, że rozmawiać o tym nie może. Przynajmniej do czasu zakończenia postępowania sądowego. Również stocznia w Boulogne-sur-mer, którą w ubiegły czwartek poprosiliśmy o komentarz, milczy.
Jak wskazuje Rafał Zahorski, ekspert morski oraz pełnomocnik marszałka województwa zachodniopomorskiego ds. gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, w przypadku kontraktów zawieranych jeszcze przed pandemią lub na jej początku – jak w opisywanym przypadku – powszechną praktyką było ich późniejsze renegocjowanie ze względu na tzw. nadzwyczajne okoliczności.
Wzrost cen o 20 proc. w przypadku stoczni, która musiała kupować w pandemii stal czy aluminium po dużo wyższych cenach, niż pierwotnie zakładano, wydaje się uzasadniony – ocenia nasz rozmówca.
Jak mówi, fakt, że pieniądze na realizację budowy okrętu pochodzą głównie z funduszy unijnych, nie zacementowuje ceny. Można bowiem w Komisji Europejskiej – w porozumieniu z Fronteksem – uzasadnić wzrost tych kosztów i zwiększyć finansowanie.
Tym bardziej że cena statku – 111 mln zł, którą ustalono w kontrakcie jeszcze przed pandemią, kiedy ogłoszono pierwszy przetarg (był to rok 2019) – już była dla polskich stoczni zbyt niska. Przetarg ten więc unieważniono i rozpisano nowy.
– Takie jednostki jak SG-301 dla Straży Granicznej powinny być budowane w całości w kraju przez polskie stocznie, ale z powodu zbyt niskiej ceny kontraktu, nie podjęły się one tego zadania i finalnie statek wybudowali nam Francuzi. To wstyd – uważa Rafał Zahorski.
Dodaje, że pozew sądowy przeciwko stronie polskiej nie pomoże nam w budowaniu renomy na świecie. Zagraniczni dostawcy mogą w przyszłości nie brać udziału w naszych publicznych przetargach lub przystępować do nich z bardzo wysokimi wymaganiami dotyczącymi zabezpieczeń.
Jaka będzie odpowiedź Prokuratorii dla Francuzów? Rzecznik Prokuratorii tego nie zdradza, ale podkreśla, że jest ona ustawowo zobligowana do ochrony interesu Skarbu Państwa.
W Morskim Oddziale Straży Granicznej wykorzystywanych jest obecnie około 50 jednostek pływających różnego typu, w tym dwa pełnomorskie patrolowce typu SKS-40: SG-311 i SG-312.