Ta sprawa formalnie dotyczy tylko kilku osób – pięciu zatrudnionych w monachijskim konsulacie Polek oraz ich szefa, konsula generalnego Jana Malkiewicza. Dla dwóch pracownic konsul jest już ich byłym szefem. Jedna zakończyła pracę z końcem czerwca, druga – Aneta Lewandowska – w ostatni dzień sierpnia.
Lewandowska przez ponad pięć lat pracowała w dziale prawnym konsulatu jako referentka. Przedtem przez 20 lat była nauczycielką w działającej przy konsulacie szkole, a przez osiem lat nawet nią kierowała. To właśnie ona w czerwcu br. zwróciła się do Polskiej Redakcji Deutsche Welle, gdy straciła wiarę, że uda się cokolwiek osiągnąć. Wsparła ją Beata Pałka z działu paszportowego pracująca w konsulacie od 22 lat.
Konflikt w polskim konsulacie w Monachium. Znamy przyczyny
W tym sporze chodziło w pierwszym rzędzie o podwyżki płac dla pracownic monachijskiego Konsulatu Generalnego RP. Ale także – jak twierdzą obie panie – o brak szacunku, lekceważenie problemów, chaos panujący w konsulacie i w końcu o brak decyzji zarówno w sprawach zasadniczych, jak i drobnych. Zarzucają konsulowi brak rozeznania w sprawach konsularnych. Skarżą się, że są podsłuchiwane, czy aby nie prowadzą w pracy prywatnych pogaduszek.
Co więcej, ten konflikt nabrzmiał w szczególnym momencie, kiedy to między innymi od pracowników konsulatu będzie zależeć, czy w Monachium uda się sprawnie przeprowadzić 15 października wybory do Sejmu i Senatu. Chodzi o to, czy wszyscy Polacy, którzy pojawią się w lokalach wyborczych utworzonych przez monachijski Konsulat Generalny zdążą zagłosować przed ich zamknięciem i czy komisje wyborcze będą w stanie policzyć wszystkie oddane głosy w ciągu 24 godzin – terminie narzuconym przez ustawodawcę.