„Występuje duży problem z zakupem hurtowym paliwa. Orlen bardzo mocno ograniczył sprzedaż” – zaalarmowało nas jedno z przedsiębiorstw, które zajmuje się transportem międzynarodowym i sprzedażą paliw. Płocki koncern twierdzi, że problemu nie ma. Podobne sygnały dotarły do nas jednak także z innych firm.
– Występuje duży problem z zakupem hurtowym paliwa od 21 sierpnia i trwa do dzisiaj – mówi nam odpowiedzialny za zakup paliw manager w jednej z firm transportowo-paliwowych z południowej Polski. Prosi o nieujawnianie nazwiska ani danych spółki.
Występowanie problemu potwierdza też Justyna Ciereszko, prezeska firmy Bipol z Podlasia. – Jak najbardziej tak jest. Dzieje się tak od co najmniej dwóch tygodni – mówi nam Ciereszko.
„Problem ze złożeniem zamówienia. To sprzeczne z logiką”
Manager pierwszej firmy z południa Polski dodaje:
Orlen bardzo mocno ograniczył sprzedaż, a importerzy sprzedają (z dużymi ograniczeniami) w cenie o kilkadziesiąt groszy wyższej na litrze niż sprzedają stacje w detalu. Obecny kryzys jest dla nas nawet bardziej odczuwalny niż ten po wybuchu wojny lub w covidzie, co pokazuje skalę problemu.
Jego spółka ma kilkadziesiąt samochodów ciężarowych i prowadzi pod własnym szyldem kilka stacji paliw.
– Od 21 sierpnia złożyliśmy zapotrzebowanie na około 300 tys. litrów paliwa, otrzymaliśmy 100 tys. litrów. Pozostałej ilości szukaliśmy u importerów, którzy na początku oferowali ceny hurtowe, bez rabatów, a później już z dopłatą do cen hurtowych sięgającą 350 zł/m sześc. Dostępność też jest ograniczona, paliwo można kupić przez parę godzin porannych – wylicza.
Również Justyna Ciereszko z Bipolu wskazuje, że z paliwami w hurcie są kłopoty. – Od czasu, kiedy Orlen zaczął robić problemy z dostępnością produktu, są przede wszystkim problemy ze złożeniem zamówienia. W tym tygodniu składaliśmy kilka zleceń dziennie na kilkadziesiąt tysięcy litrów. Wszystkie są odrzucane, a powód, jaki podaje Orlen, to rzekomy „brak produktu”. Rzekomy, gdyż doskonale wiemy, że cysterny Orlenu normalnie jeżdżą i rozwożą paliwa, a firmy-franczyzobiorcy prowadzący stacje Orlenu nie mają przy tym żadnych ograniczeń ilościowych – dodaje.
Jej zdaniem „są to działania tylko i wyłącznie upolitycznione”, „sprzeczne z jakąkolwiek logiką i na dłuższą metę szkodzące gospodarce Polski”.
Orlen odpiera zarzuty. „Dostawy bez zakłóceń”
Zwróciliśmy się do Orlenu z pytaniami, powołując się na sygnał od przedsiębiorcy z południa Polski i podane przez niego fakty.
Orlen wywiązuje się ze wszystkich kontraktów zawartych z odbiorcami hurtowymi. Dostawy benzyny i oleju napędowego do wszystkich naszych klientów oraz na stacje paliw Orlen przebiegają bez zakłóceń – przekonuje koncern w odpowiedzi na pytania money.pl.
„Produkcja własna w rafineriach w Płocku i w Gdańsku uzupełniana importem realizowanym przez koncern jest wystarczająca, aby wszyscy odbiorcy, którzy posiadają umowy z Grupą Orlen, byli zaopatrywani w taką ilość paliwa, jaką zadeklarowali” – dodaje.
Orlen przypomina, że na polskim rynku paliw, obejmującym sprzedaż detaliczną oraz hurtową, posiada około 65 proc. udziałów. „Pozostała część polskiego rynku bilansowana jest importem i obsługiwana przez niezależne firmy. Grupa Orlen nie odnosi się do działań pozostałych uczestników rynku, pośredników i importerów, wykonywanych przez nich umów i stosowanych polityk cenowych” – podkreśla koncern.
Zapewnia, że monitoruje rynek i analizuje „działania, które mogłyby stabilizować rynek w przypadku, gdyby pozostałe firmy działające na rynku hurtowym nie zapewniały odpowiedniej podaży paliw”.
„Absurdalna sytuacja”
W międzyczasie jednak podobne sygnały napłynęły do nas z kolejnych firm działających w branży transportu i sprzedaży paliw. Niektóre odpisały lakonicznie, że potwierdzają problem z dostępnością paliw w hurcie i ograniczeniem sprzedaży przez Orlen. Inne były bardziej szczegółowe.
– Potwierdzam, że problem występuje i jest to absurdalna sytuacja. Już z początkiem sierpnia wystąpiły pierwsze ograniczenia w wydawaniu produktu przez Orlen Paliwa i z dnia na dzień sytuacja się pogarszała – mówi Martyna Kisielewska, prezes firmy Petromex na Opolszczyźnie.
Zawsze w okresach wzmożonej sprzedaży pojawiały się ograniczenia produktu, ale był to krótki okres i wynikał z racjonalnych przyczyn, takich jak na przykład remont rafinerii lub kwestii logistycznych. Obecnie wszyscy mamy świadomość, że jest to wynik utrzymywania niskiej ceny hurtowej (spot), którą dyktuje Orlen – dodaje.
Martyna Kisielewska mówi, że od drugiej połowy sierpnia jej firma „zaczęła informować swoich klientów, że występują duże ograniczenia”.
– Część naszych dostawców, jak Total czy BP, wstrzymała sprzedaż oleju napędowego, tłumacząc to trzymaniem produktu na swoje stacje. Dodatkowo doszło do drastycznego podwyższenia cen zakupu u dostawców opierających się na imporcie paliw, gdyż nie opłacało im się utrzymać wcześniejszych rabatów. Sytuacja zmieniała się tak dynamicznie, że zamawiając produkt u innego dostawcy z odbiorem na kolejny dzień, nie wiedzieliśmy, po jakiej cenie kupimy – wylicza.
I potwierdza, że cena w hurcie „potrafiła być i nadal jest wyższa niż na stacjach paliw, nawet do 40 gr na litrze”.
Ponownie zwróciliśmy się do Orlenu, dopytując o informacje z kolejnych firm. Koncern powtórzył swoje stanowisko, które cytowaliśmy wyżej.
Joński: Przedsiębiorcy nie mogą tankować
W czwartek o problemach z dostępnością paliw mówili też posłowie Koalicji Obywatelskiej.
Problem jest taki, że rolnicy i przedsiębiorcy informują, że nie mogą kupić paliwa. Na niektórych stacjach pojawiają się informacje, że można tankować tylko samochody osobowe, nie – dostawcze i ciągniki rolnicze – mówił Dariusz Joński na konferencji prasowej.
Są jednak i takie przedsiębiorstwa, jak Miejskie Zakłady Autobusowe w Warszawie, które odpowiedziały nam, że problemów z dostępnością paliw na rynku hurtowym nie doświadczają.
Co się dzieje z cenami? Amerykański bank o anomalii w Polsce
Sytuacja na polskim rynku paliw to w ostatnich dniach gorący temat. Jak pisaliśmy w money.pl, analitycy amerykańskiego banku Goldman Sachs dostrzegli nad Wisłą anomalię. Choć od lipca notowania ropy naftowej poszły w górę i w ślad za nimi ceny paliw na stacjach w Czechach i na Węgrzech wzrosły, to u nas – nie. Money.pl przeanalizował dane Komisji Europejskiej od połowy czerwca do końca sierpnia, które potwierdzają te doniesienia.
– Ceny paliw ze względów politycznych nie ulegną znaczącemu wzrostowi przed wyborami – ocenił Janusz Steinhoff, były minister gospodarki, w czwartkowej rozmowie z money.pl.
Upolitycznienie cen? „Płacą prywatne stacje paliw”
„Upolitycznienie” cen paliw to zarzut, który pojawia się nie po raz pierwszy. Mówił o tym wprost dr Bogusław Grabowski, były członek RPP i były doradca Donalda Tuska. Politycy opozycji z kolei zarzucają zachowania monopolistyczne Orlenowi i dyktowanie cen. Bo choć sam nie jest monopolistą, to Orlen zaopatruje również hurtowo konkurencyjne sieci i wielu niezależnych dostawców i operatorów stacji paliw.
Na problem z dostępnością paliw wskazywał też prezes Unii Polskich Przedsiębiorców, komentując artykuł money.pl o cenach na stacjach w Polsce.
„Dziś płacą za to prywatne stacje paliw, które mają blokadę zakupu hurtowych ilości paliwa z magazynów Orlenu. Posiłkują się drogim zakupem hurtowym z importu, przez co stają się niekonkurencyjni dla państwowego molocha i w dłuższej perspektywie grozić im może upadłość” – napisał Łukasz Malczyk na platformie X, dawniej Twitter.
Głośno było kilka miesięcy temu o tzw. cudzie na Orlenie, gdy z początkiem roku mimo podwyżki VAT-u na paliwa na stacjach koncernu ceny nie wzrosły. Pojawiły się zarzuty o zawyżanie cen wcześniej, by zgromadzić „bufor” do amortyzacji skutków podwyżki podatku.
– Dzisiaj Orlen ma ten komfort przed wyborami, że nie musi podnosić cen, bo swoje już zrobił. Ceny wzrosły wcześniej. Teraz wytrzyma obecny poziom cen, nie obciążając wyniku finansowego spółki – mówił money.pl Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki.
Żródło: money.pl