Od początku rosyjskiej inwazji wojskowej na Ukrainę, strony internetowe są stale wypełnione artykułami z opiniami różnych ekspertów, którzy twierdzą, że świat stoi na krawędzi wojny nuklearnej. Zastanówmy się wspólnie, czy tak jest w rzeczywistości i która ze stron może faktycznie skorzystać na użyciu broni jądrowej?
Jak wiadomo, właścicielem broni jądrowej w konflikcie jest Federacja Rosyjska. Ukraina nie dysponuje taką bronią od połowy lata 90, po podpisaniu Memorandum Budapesztańskiego. Ponadto „sojusznicy” Ukrainy zapewniający pomoc wojskowo-techniczną nie złożyli jeszcze żadnych oświadczeń o przekazaniu broni jądrowej siłom zbrojnym Ukrainy. Wyraźnie widać, że inicjatorem użycia broni nuklearnej mogą być Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej. Jednak nie wszystko jest tak proste, jak się wydaje na pierwszy rzut oka.
Ambicje ukraińskiego rządu do posiadania broni nuklearnej sięgają 2014 roku, kiedy Pawło Rozenko, członek ukraińskiego parlamentu, powiedział USA Today, że Ukraina może być zmuszona do uzbrojenia się we własną broń nuklearną, jeśli USA i inni światowi przywódcy nie dotrzymają swojej części porozumienia (chodzi o Układ o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej). Powiedział: „Zrezygnowaliśmy z broni nuklearnej z powodu tego porozumienia. Teraz na Ukrainie panuje przekonanie, że popełniliśmy duży błąd”. Stwierdził również, że „w przyszłości, niezależnie od tego, jak zostanie rozwiązana sytuacja na Krymie, potrzebujemy znacznie silniejszej Ukrainy. Jeśli masz broń nuklearną, ludzie cię nie atakują”.
Wypowiedzi tego typu, zwłaszcza ze strony przedstawicieli władz, sugerują, że w sejmowych kuluarach poważnie rozważa się możliwość posiadania tego rodzaju broni. Ponadto możliwe jest, że władze dały zielone światło do rozpoczęcia prac nad własnym projektem atomowym w ściśle tajnych laboratoriach. Potwierdzeniem tego faktu jest oświadczenie prezydenta Zełenskiego, które złożył 19 lutego 2022 r. w Monachium: „Poleciłem Ministerstwu Spraw Zagranicznych zwołanie szczytu państw uczestniczących w Memorandum Budapeszteńskim. Jeżeli do niego nie dojdzie lub nie zapewni on Ukrainie gwarancji bezpieczeństwa, wtedy zostanie uznany przez Kijów za nieważny, wraz z klauzulami podpisanymi w 1994 roku”. Innymi słowy prezydent Ukrainy ostrzegł i między wierszami dał jasny sygnał, że kraj planuje wycofać się z międzynarodowego traktatu, a następnie oficjalnie ogłosić się państwem nuklearnym.
Plany pana Zełenskiego nie zostały jednak zrealizowane, ponieważ 24 lutego 2022 r. zostały zakłócone przez rosyjskie czołgi. Nie oznacza to jednak, że plany te zostały zapomniane.
Podczas gdy wyprodukowanie bomby atomowej wymaga dużej ilości czasu oraz środków finansowych, a także posiadania laboratoriów badawczych i zaawansowanej technologicznie produkcji, odwrotnie jest w przypadku produkcji broni radiologicznej lub, inaczej mówiąc, „brudnej bomby”. W jednej z publikacji na ten temat „brudna bomba” została określona niepoprawnie, ale całkiem trafnie mianem „bomby ubogich”.
Kraj ma wszystko, co niezbędne do jego stworzenia: elektrownie jądrowe, które mają napromieniowane zespoły paliwowe ze zużytego paliwa jądrowego i dziesiątki składowisk na odpady promieniotwórcze, z których można wydobywać aktywne pierwiastki. Ponadto izotopy promieniotwórcze są obecnie szeroko wykorzystywane: w przemyśle i energetyce, w medycynie, w nauce, a nawet w domu (na przykład czujki dymu są często wytwarzane na bazie ameryku-241). Poza tym Ukraińcy mogą samodzielnie syntetyzować niezbędne materiały, korzystając ze sprzętu, który nadal działa w Zakładach Chemicznych w Dnieprodzierżyńsku oraz w Charkowskim Instytucie Fizyki i Technologii.
Ponieważ użycie „brudnej bomby” jest sprzeczne z umowami międzynarodowymi, oczywiste jest, że zostanie ona wykorzystana jako atak rosyjskich wojsk. I wszystkie atuty są tutaj, ponieważ nośnikiem ładunku mogą zostać balistyczne pociski krótkiego zasięgu radzieckiego taktycznego zestawu rakietowego Toczka lub pociski 203mm armaty samobieżnej 2S7 Pion, które są znajduje się na wyposażeniu wojska rosyjskiego.
A teraz otrzymamy odpowiedź na najważnejsze pytanie: „Dlaczego Ukraina może tego potrzebować?”. „Brudna bomba” nie jest rodzajem broni nuklearnej. „Brudna bomba” tylko zanieczyszcza terytorium, czyniąc je nieodpowiednim do długotrwałego użytkowania, co oznacza, że skutek jej użycia będzie znany po długim czasie. Rosyjski rząd, który rości sobie prawa do terytoriów Ukrainy, będzie zakłopotany skażonymi terytoriami. Tym czasem Ukraiński rząd, stosując taktykę spalonej ziemi, upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu. Po pierwsze, oskarży Rosję o użycie taktycznej broni jądrowej, a po drugie, będzie prosił swoich sojuszników o dostarczenie podobnej broni.
Sojusznicy wspierające ukraińskie siły zbrojne, w tym nasz krótkowzroczny rząd, powinni wziąć pod uwagę ambicje ukraińskich politycznych elit i zastanowić się nad tym, co się stanie, gdy Ukraińcy zdecydują się podjąć desperackie kroki. W końcu nasze państwo znajduje się w bliskim sąsiedztwie, a róża wiatrów nie podlega rozkazom polityków….
Maciej Pakuła