Które miejscowości turystyczne są najpopularniejsze? Jest jeden wskaźnik, który to dość precyzyjnie pokazuje. Chodzi o ilość śmieci zmieszanych produkowanych na jednego mieszkańca. Są takie miejsca w Polsce, gdzie na jedną osobę przypadają ponad dwie tony śmieci rocznie. Większość produkują tam turyści. Jednak jeśli odfiltrować kurorty urlopowe, otrzymujemy mapę wysokiego śmiecenia, a właściwie po części mapę złego sortowania śmieci w Polsce.
- Ponad dwie tony śmieci zmieszanych przypada na mieszkańca Władysławowa. Tyle że w sezonie populacja miasta rośnie dwudziestokrotnie
- Jest jednak dużo miejscowości nieturystycznych, które produkują duże ilości śmieci na wysypiska. Zazwyczaj wiąże się to z niskim poziomem zbiórki selektywnej
- Największy wzrost produkcji śmieci zmieszanych odnotowały rok do roku Mysłowice. W tej miejscowości w ostatnim czasie było dużo afer śmieciowych podobnych do tej z wysypiskiem w Zielonej Górze
Aż 230 kg śmieci zmieszanych produkował w ub.r. przeciętny mieszkaniec woj. dolnośląskiego i jest to rekord na poziomie województw — wynika z najnowszych statystyk GUS. W ciągu roku odnotowano tam spadek o 11,5 kg, więc jest postęp albo w sortowaniu, albo w samej produkcji śmieci, ewentualnie w obu tematach na raz.
Większa poprawa rok do roku była w woj. opolskim — z 192,8 do 179,8 kg, a najniższa produkcja śmieci zmieszanych jest w woj. lubelskim — 96,4 kg na mieszkańca. To może mieć różne przyczyny: nie tylko lepsze/gorsze sortowanie, ale i mniejszą/większą konsumpcję. Ten drugi czynnik wygląda na przodujący, na co wskazywałoby miejsce drugie dla woj. podkarpackiego, a trzecie dla podlaskiego.
Władysławowo na czele
Jednak poważnym czynnikiem zwiększającym poziom śmiecenia na mieszkańca jest turystyka. Niektóre miejscowości w sezonie letnim rosną z kilkuset osób do kilkudziesięciu, a nawet kilkuset tysięcy tymczasowych mieszkańców. Dla przykładu obszar wiejski Władysławowa liczył sobie w 2022 r. według GUS 5100 mieszkańców, a miejski 9363. Tymczasem szacuje się, że przyjeżdża tam 300 tys. turystów rocznie. A właściwie nie tyle rocznie, ile głównie przez dwa letnie miesiące w roku. Znalezienie miejsca na plaży graniczy tam z cudem i trzeba wcześnie wstawać, żeby rozstawić parawan i zaznaczyć swoje miejsce „opalania”.
O tym, że jest to turystyczna stolica Polski, świadczy właśnie fakt, że w obszarze wiejskim Władysławowa przypadają aż 2 tony 222 kg śmieci rocznie na jednego mieszkańca, a w obszarze miejskim — 986,6 kg. Oczywiście te śmieci produkują głównie turyści, nie mieszkańcy. Przy czym wzrost rok do roku był odpowiednio 240 i 147 proc. Tu trzeba wziąć pod uwagę anomalię pandemiczną, ale i w porównaniu z 2019 r. wzrost był astronomiczny, bo wyniósł odpowiednio 171 i 126 proc. W tym roku obłożenie podobno jest dużo mniejsze, bo polscy turyści zauważają, że w niektórych krajach jest taniej.
W czołowej trójce są jeszcze Mielno, gdzie w obszarze wiejskim na jednego mieszkańca przypadała 1 tona 34 kg śmieci rocznie, a w miejskim — 769 kg oraz Jastarnia, gdzie w obszarze wiejskim śmieci produkowano 1 tonę 11 kg na mieszkańca, a w mieście — 403 kg. Przyjadą, naśmiecą, wyjadą, tak to może wyglądać z punktu widzenia mieszkańca, który nie zajmuje się wynajmem pokoi, ale ma pracę nieturystyczną. Bo poza takimi przypadkami oczywiście reszta mieszkańców się z przyjazdu turystów z pewnością cieszy.
Według statystyk śmiecenia do czołówki turystycznej Polski należą jeszcze: Zakopane, Łeba, Puck, Dziwnów i Międzyzdroje. Jednak wysokie statystyki z innych zupełnie powodów mają inne gminy w Polsce.
Nie turystyka, ale słabe wyniki zbiórki
Na przykład leżące 40 km od Kielc miasto Stąporków odbiera od mieszkańca średnio aż 411 kg zmieszanych śmieci rocznie, co jest 15. najwyższym wynikiem w Polsce. Jak sprawdziliśmy w danych GUS, selektywna zbiórka śmieci dotyczy tam zaledwie 4,1 proc. śmieci przy średniej ogólnopolskiej 42,9 proc. Wygląda to na wyjaśnienie problemu.
Być może do segregowania zachęcą mieszkańców akcje typu zbiórka elektrośmieci dla chorego dziecka? Postępy w ostatnich latach były tam niewielkie.
Podobna sytuacja, choć dużo lepsza niż w Stąporkowie, jest w Krzywinie, 70 km na południe od Poznania. Tu zmieszanych śmieci odebrano w ub.r. prawie 500 kg na mieszkańca, a poziom selekcji zbiórki wynosi zaledwie 16,4 proc.
Wreszcie w Obornikach Śląskich, mieście leżącym 30 km na północ od centrum Wrocławia, śmieci zmieszanych jeden mieszkaniec produkuje 456 kg rocznie. Zbiórka selektywna obejmuje tam 38,2 proc. śmieci, więc dużo więcej niż w powyższych przykładach, choć też znacząco mniej niż średnia ogólnopolska. Nie jest w opinii Wrocławian zbytnia atrakcja turystyczna, więc wychodzi na to, że po prostu mieszkańcy produkują dużo śmieci i jest jeszcze dużo do zrobienia z poziomem zbiórki.
Tam góry śmieci rosną
Postanowiliśmy jeszcze przyjrzeć się, gdzie produkcja śmieci zmieszanych przez gospodarstwa domowe rośnie najszybciej w przeliczeniu na mieszkańca. Większość takich odpadów z braku spalarni trafia przecież na wysypiska. I tu jest zła wiadomość dla żyjących w Mysłowicach.
Ilość śmieci zmieszanych na głowę mieszkańca wzrosła tam w ub.r. o astronomiczne 1391 proc., tj. z niecałych 15 kg rocznie do aż 218 kg. Problem tkwi w selektywnej zbiórce, bo ta z rewelacyjnego poziomu 96,1 proc. w 2021 r. spadła do 40,5 proc. w 2022. To blisko średniej krajowej, ale pogorszenie jest gigantyczne.
Jest tam zresztą wysypisko na podobieństwo tego w Zielonej Górze, które właśnie płonęło. W centrum Mysłowic znajduje się magazyn, do którego mafia śmieciowa zwiozła toksyczne odpady. Ekologiczna bomba zalega na terenie pana Arkadiusza od blisko dwóch lat, bo nie ma pieniędzy na jej uprzątnięcie — podawał w marcu temu Polsat News. O innym składowisku w Mysłowicach Brzezince w lipcu mówiła też stacja TVN24. Na składowisko niebezpiecznych odpadów miały trafiać tzw. wody czerwone, czyli odpady powstające podczas produkcji trotylu. Prezydent Mysłowic domagał się wyjaśnień od Nitro-Chemu z grupy PGZ. Co więcej, w grudniu lokalny dodatek do „Wyborczej” pisał o odkryciu w Bieruniu niedaleko Mysłowic beczek z chemikaliami, które mogły trafić tam z Brzezinki w procesie usuwania odpadów, które kosztowało 94 mln zł.
O aż 240 proc. rdr. wzrosła też produkcja przez gospodarstwa domowe śmieci zmieszanych we wspomnianym wyżej Władysławowie, a o 189 proc. w Sochocinie niedaleko Płońska w woj. mazowieckim.
Żródło: businessinsider.com.pl