Poprzez ręczne sterowanie i dyspozycje wydawane zarządom państwowych spółek nie da się zrealizować energetycznej transformacji – uważa Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki.
- Państwo – rekomenduje Steinhoff – dysponuje narzędziami regulacyjnymi, by ten proces trwale ukierunkować i osiągnąć cele w polityce energetycznej i transformacji sektora paliw i energii.
- Mamy szansę, by w 2040 roku polska energetyka była oparta na źródłach odnawialnych i bezemisyjnych, byśmy wpisali się w główny nurt europejskiej polityki energetyczno-klimatycznej – uważa minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka.
- Dla powodzenia polskiej transformacji ważne są odejście od państwowych monopoli, troska o konkurencję i o tych, których dotkną skutki zmian – wylicza.
Cele transformacji polskiego sektora energii, nakreślone w tzw. projekcie małej aktualizacji Polityki energetycznej państwa do roku 2040 (PEP-40), choć ambitne, wydają się realistyczne. Rząd postanowił, iż pełna aktualizacja PEP-40 przyjęta będzie po wyborach parlamentarnych. Należy mieć nadzieję, iż taki ważny, strategiczny program zostanie zaakceptowany ponad politycznymi podziałami.
Wielkim sukcesem ostatnich lat jest przyrost mocy w fotowoltaice, aktualnie to ok. 13 GW. Pozytywnie ocenić też należy przebieg przygotowań do inwestycji w energetykę wiatrową na morzu (offshore). Warto tu przywołać – jako przykład dalekowzroczności sektora prywatnego – ś.p. Jana Kulczyka, który jako pierwszy dostrzegł potencjał energetyczny polskiego Bałtyku i w konsekwencji Polenergia obecnie przygotowuje inwestycje o sumarycznej mocy przekraczającej 2500 MW. Ważne, by podmioty państwowe i prywatne były traktowane równoprawnie.
Offshore daje nadzieję. Z wiatrem na lądzie – gorzej
Offshore, z jego wysoką sprawnością i coraz bardziej efektywną technologią, stanowi realną szansę, by do 2040 roku z polskiego Bałtyku pochodziła znacząca część energii wytwarzanej w naszym kraju (już w 2040 roku moc zainstalowana ma osiągnąć 18 GW). Potencjał polskiej strefy ekonomicznej Bałtyku ocenia się na 33 GW mocy, a produkcję na poziomie 130 TWh rocznie.
Negatywnie ocenić należy fakt słabego tempa rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie. Zapisy nowelizacji osławionej ustawy 10H nie poprawiły w sposób istotny sytuacji inwestorów.
Wyzwaniem i szansą będzie rozwój energetyki jądrowej, choć założone terminy realizacji „wielkiego atomu” uważam, biorąc pod uwagę doświadczenia innych krajów i wysokie koszty, za zbyt optymistyczne. Wielkim wyzwaniem wydają się plany związane z małymi modułowymi reaktorami (SMR). W tej dziedzinie Polska może stać się europejskim pionierem. I tu ważna jest i powinna pozostać rola sektora prywatnego – jak pamiętamy, hasło inwestowania w mniejszy atom rzucił jako pierwszy i je realizuje Michał Sołowow.
Mamy więc szansę, by w 2040 roku polska energetyka była oparta na źródłach odnawialnych i bezemisyjnych, byśmy z powodzeniem i korzyścią dla polskiej gospodarki wpisali się w główny nurt europejskiej polityki energetyczno-klimatycznej.
Ważne, by do realizacji celów PEP rządzący wykorzystywali mechanizmy regulacyjne. Ręczne sterowanie i prymitywne wykorzystywanie funkcji właścicielskich wpycha nas po latach w schemat skompromitowanej, wydawało się ostatecznie, gospodarki nakazowo-rozdzielczej.
Nie można opinii publicznej mamić powrotem do węgla, bo to całkowicie nierealne. Takich deklaracji polityków nie tłumaczy czas kampanii wyborczej ani żadne inne względy. Datę ostatecznego odejścia od wydobycia węgla kamiennego w Polsce ustalono i nie widać powodów, by do tej kwestii wracać.
Nie można też zarzucać rządowi, że importowany węgiel wypiera z rynku surowiec z krajowych kopalń. O tym decyduje przecież ekonomia, a obecna sytuacja wskazuje na niekonkurencyjność znaczącej części krajowego wydobycia.
Lobbyści nie rozwiążą problemu. Tu idzie o konkurencyjność całej gospodarki
Potrzebujemy poważnej rozmowy o ewolucji polskiego sektora energii. I nie powinna być to, jak obecnie, zamknięta na realia debata lobbystów, w której słychać przede wszystkim czy nawet wyłącznie przedstawicieli branży i związków zawodowych sektora energetyczno-paliwowego. Przykładem dystansu do ekonomii i przyjętej polityki energetycznej jest postulat budowy odkrywki Złoczew, która zasilałaby w paliwo elektrownię Bełchatów.
Ważne, by w toku niełatwej transformacji dostrzegać potrzebę rozwiązywania problemów społecznych. To kwestia odpowiedzialności rządzących, by pracownikom sektora węgla brunatnego i kamiennego zaproponować rozwojową alternatywę wobec odchodzącej monokultury, z którą się zawodowo związali.
Istotnym czynnikiem międzynarodowej konkurencji w gospodarce staje się ślad węglowy produktów i usług. Brak postępów transformacji, archaiczny miks wytwarzanej energii, w konsekwencji zbyt niska wobec potrzeb podaż zielonej energii mogą być hamulcem rozwoju polskiej gospodarki, osłabiając atrakcyjność naszego eksportu i tworząc barierę dla pozyskiwania zagranicznych inwestycji.
Reasumując: dla powodzenia polskiej transformacji ważne są odejście od państwowych monopoli, troska o konkurencję i o tych, których dotkną skutki zmian, przemyślane regulacje zamiast doraźnych politycznych dyspozycji. W procesie transformacji trzeba wziąć pod uwagę wszelkie uwarunkowania i dostosować do nich naszą politykę. Pamiętać należy, iż nie ma skutecznej drogi na skróty.
Źródło: wnp.pl