Polityczna intuicja sugeruje, że rząd zachował asy w rękawie na finisz tegorocznej kampanii wyborczej. Jakich propozycji możemy się spodziewać po wakacjach? W grę wchodzą m.in. emerytury stażowe, zmiany w składce zdrowotnej, wyższa czternastka. Prognozujemy, które z tych rozwiązań są najbardziej prawdopodobne.
- Partia rządząca potrzebuje nowych propozycji na koniec kampanii. Efekt przyjęcia np. 800 plus może nie wystarczyć do wyborczego sukcesu
- Istotne znacznie mogą mieć propozycje emerytalne z uwagi na przybywającą liczbę seniorów. Gamechangerem byłyby przepisy ułatwiające nabywanie świadczeń, czyli np. wprowadzające emerytury stażowe
- Niewykluczone, że PiS wprowadzi również zmiany w składce zdrowotnej, z którą wielu przedsiębiorców ma ogromne problemy
Sejm uchwalił już 800 plus, rozszerzenie prawa do darmowych leków i zwolnienie z opłat za przejazd publicznymi autostradami. Tym samym obóz rządzący zrealizował główne propozycje przedstawiane w trakcie majowej konwencji PiS. Jakie kolejne rozwiązania zaproponuje na finiszu kampanii? Prognozujemy, które propozycje są najbardziej realne. Zapytaliśmy o to nieoficjalnie osoby zbliżone do partii rządzącej i partnerów społecznych.
1. Emerytury stażowe
Nie bez powodu umieszczamy stażówki na czele listy prognozowanych zmian. Umożliwienie przechodzenia na emeryturę bez względu na wiek, po wypracowaniu odpowiedniego stażu (np. 35 lat dla kobiet i 40 lat dla mężczyzn) mogłyby być prawdziwym gamechangerem trwającej kampanii wyborczej. Można je porównywać z propozycją obniżenia wieku emerytalnego, która odegrała niebagatelną rolę w zwycięskiej dla PiS kampanii wyborczej w 2015 r. Tak też postrzegają ją sami wyborcy. Z sondażu IBRiS przeprowadzonego na zlecenie „Rzeczpospolitej” większość badanych (54,9 proc.) uważa, że „ewentualne obniżenie wieku emerytalnego pomogłoby PiS wygrać wybory i utrzymać władzę”. Przeciwne zdanie ma 33,4 proc. (pozostałe 11,7 proc. nie ma zdania w tej sprawie).
Zapowiedź ułatwień w przechodzeniu na emeryturę mogłaby być bardzo opłacalna politycznie, biorąc pod uwagę procesy demograficzne, czyli starzenie się społeczeństwa. Przybywa osób w wieku 50 plus, a dla nich prawo do emerytury jest jedną z kluczowych kwestii. Obietnica stażówek mogłaby zmobilizować tę znaczącą grupę do uczestnictwa w wyborach.
Problemem byłyby oczywiście koszty. Z szacunków ZUS wynika, że wprowadzenie omawianych ułatwień (w wariancie z obywatelskiego projektu w sprawie stażówek) w perspektywie 10 lat oznaczałoby wzrost wydatków na emerytury o 50 mld zł i jednoczesny spadek wpływów ze składek o 37,2 mld zł. W praktyce ostateczna wysokość takich wydatków zależałaby jednak od warunków przechodzenia na świadczenie (w domyśle można starać się je tak określić, aby wyraźnie korzystniejsze było kontynuowanie zatrudnienia, a nie przechodzenie na stażówkę). To ustalenie zasad może mieć kluczowe znaczenie. Sam Jarosław Kaczyński zapowiedział, że „droga do emerytur stażowych została otwarta”. Te słowa padły podczas podpisania porozumienia rządu z NSZZ Solidarność w sprawach socjalnych i dotyczących prawa pracy.
— To zbyt skomplikowana materia, wywołująca znaczące skutki, więc trudno spodziewać się, że rząd doprowadzi do uchwalenia ustawy w tej sprawie jeszcze przed wyborami — wskazuje nieoficjalnie osoba zbliżona do rządu.
Ale kolejne deklaracje obozu władzy, zawierające więcej szczegółów lub obietnic w sprawie stażówek, wydają się prawdopodobne.
2. Wyższa czternastka
Wiele wskazuje, że rząd może też dodatkowo zadbać o seniorów, którzy już są na świadczeniu z ZUS. Do podpisu prezydenta trafiła już ustawa, która sprawi, że czternasta emerytura będzie na stałe, czyli będzie wypłacana corocznie. Świadczenia te mają być równe najniższej emeryturze, czyli w tym roku powinny wynieść 1588,44 zł. Wspomniana ustawa zostawia jednak rządowi „uchyloną furtkę”. Zakłada, że rząd może podwyższyć kwotę czternastki, „mając na względzie sytuację społeczno-gospodarczą oraz stan finansów publicznych”. Wystarczy, że wyda rozporządzenie w tej sprawie (do końca października).
— Po co wprowadzaliby taki przepis, jeśli nie byłby wykorzystany w roku wyborczym — podkreśla osoba zbliżona do rządu.
Podobnie oceniają to rozwiązanie partnerzy społeczni.
— Można spodziewać się, że tuż przed wyborami rząd ogłosi wyższą wysokość czternastek. To jednorazowy wydatek, nie wywoła skutków na przyszłość, a może wywołać efekt wyborczy. Zachęci seniorów do głosowania — podkreślają.
3. Wyższa płaca minimalna
W tym roku rząd, związki zawodowe i organizacje pracodawców nie porozumiały się w Radzie Dialogu Społecznego (RDS) w sprawie wysokości przyszłorocznego najniższego wynagrodzenia. Tym samym wartość tę samodzielnie ustali Rada Ministrów w rozporządzeniu, które musi wydać do 15 września 2023 r. Teoretycznie to okazja do dosypania pieniędzy potencjalnym wyborcom, ale w praktyce rozwiązanie to wydaje się mało prawdopodobne. Osoby zarabiające najniższe pensje i tak otrzymają bowiem w przyszłym roku rekordową podwyżkę, bo gwarantuje ją mechanizm wzrostu przewidziany w ustawie o minimalnym wynagrodzeniu. W związku z tym rząd zaproponował kwotę 4 242 zł od stycznia 2024 r. i 4 300 zł od lipca, czyli odpowiednio o 642 zł i 700 zł więcej niż obecnie (dwa terminy wzrostu są konieczne z uwagi na wysoką inflację).
— Wzrośnie liczba osób, która zarobi minimalne wynagrodzenie po podwyżce. Szacujemy, że będzie to 3,6 mln osób. Koszt po stronie pracodawców wyniesie 35 mld zł, przy czym do budżetów gospodarstw domowych wpłynie dodatkowo 21 mld zł — wskazywała Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej (w trakcie ostatniego posiedzenia RDS).
Trudno sobie wyobrazić, że rząd „przebije samego siebie” i dorzuci najmniej zarabiającym dodatkowe pieniądze. Tym bardziej że już zaproponowana podwyżka jest wysoka i mocno krytykują ją pracodawcy, podkreślając konieczność zmiany ustawowego mechanizmu ustalania wysokości minimalnego wynagrodzenie. A to także znacząca grupa wyborców. W I kwartale tego roku zarobkowało 3,17 mln pracodawców i osób pracujących na własny rachunek.
4. Korzystne zmiany w składce zdrowotnej
Niewykluczone, że PiS wprowadzi również zmiany w składce zdrowotnej. O ile bowiem udało się naprawić, przynajmniej częściowo, Polski Ład w zakresie PIT i CIT, to ze składką zdrowotną nadal są ogromne problemy. Przedsiębiorcy i eksperci liczą zarówno na uproszczenie zasad obliczaniach składki, jak i jej rozliczania po zakończeniu roku. Nad propozycjami zmian w składce pracuje opozycja, w tym Platforma Obywatelska. Jeśli przedstawi konkretne propozycje, to rząd powinien mieć kontrofertę.
Źródła zbliżone do rządu potwierdzają, że trwają prace nad zmianami, jednak nie ma jeszcze szczegółów. Celem jest uproszczenie zasad, zwłaszcza tym, którzy rozliczają się na zasadach ogólnych PIT lub podatkiem liniowym. To oni mają bowiem problem.
Przypomnijmy, że ryczałtowcy płacą składkę zdrowotną w stałej wysokości, w zależności od rocznego przychodu. Składka wynosi miesięcznie:
- 335 zł 94 gr, jeżeli przychody roczne nie przekroczyły 60 tys. zł,
- 559 zł 89 gr, jeżeli przychody roczne przekroczyły 60 tys. zł i nie przekroczyły 300 tys. zł,
- 1007 zł 81 gr, jeśli przychody roczne przekroczyły 300 tys. zł.
Przedsiębiorcy na liniowym PIT i zasadach ogólnych PIT stosują inne zasady — płacą składkę od rzeczywistych dochodów. Różne są też stawki i podstawy obliczania składki zdrowotnej. Liniowcy płacą 4,9 proc. składki od rzeczywistych dochodów, a osoby na skali PIT – 9 proc. od podstawy obliczenia składki.
Mało tego, problemem jest również rozliczanie składki za styczeń, zwłaszcza gdy przedsiębiorca decyduje się na zmianę formy opodatkowania. W styczniu obowiązuje bowiem tzw. jednomiesięczny rok składkowy.
Kolejna komplikacja występuje przy rozliczeniu rocznym składki zdrowotnej. Osoby, które wykazują nadpłatę i mają zwrot, muszą od zwracanej kwoty dopłacać podatek, co dla wielu przedsiębiorców również jest absurdalne.
Niedawno „DGP” informował, że wstępny pomysł zakłada, by zasady naliczania składki obowiązujące ryczałtowców w jakimś stopniu przenieść na pozostałe formy rozliczania się przedsiębiorców, a więc według skali lub liniowo. To by oznaczało, że pojawiłaby się dla nich składka w stałej wysokości.
Co innego wynikało jednak z odpowiedzi Ministerstwa Zdrowia na pytania Prawo.pl. Resort wyjaśnił portalowi, że wspólnie z Ministerstwem Finansów pracuje nad zmianami, ale nie planuje odejść od zasady naliczania składki zdrowotnej od rzeczywistego dochodu w przypadku przedsiębiorców na liniowym PIT lub opłacających podatek na zasadach ogólnych.
Ministerstwo stwierdziło też, że nie planuje powrotu do zasad obowiązujących przed Polskim Ładem. Przypomnijmy, że do końca 2021 r. można było składkę zdrowotną odliczać od podatku.
Dziś przedsiębiorcy i eksperci oczekują jednak znacznego uproszczenia zasad naliczania i rozliczania składki zdrowotnej. Niewykluczone, że PiS będzie chciał to załatwić jeszcze przed wyborami.
Źródło: businessinsider.com.pl