Zmiana kierunku dostaw ropy spowodowała, że potrzeba budowy drugiej nitki ropociągu łączącego Naftoport z Płockiem staje się coraz bardziej paląca. Obecnie bowiem bezpieczeństwo paliwowe Polski i połowy Niemiec „wisi” dosłownie na jednej rurze.
- Druga nitka ropociągu jest potrzebna Polsce ze względów bezpieczeństwa.
- Ewentualne zainteresowanie Niemców sprawiłoby, że wzrośnie atrakcyjność jej budowy.
- Rurociąg pozwoliłby jeszcze skuteczniej wyeliminować z rynku Unii rosyjską ropę.
Wraz z ustaniem dostaw ropy z Rosji kluczowym punktem na mapie paliwowej kraju stał się Naftoport. Jest chichotem historii, że inwestycja – która ma korzenie jeszcze w latach 70. ubiegłego roku i zainicjował ją PRL, kiedy to do naszego kraju zaczęto sprowadzać ropę naftową od innych niż ZSRR producentów – obecnie jest tak ważną.
Teraz obiekt – po licznych rozbudowach – pozostaje kluczowy w zapewnieniu dostaw surowca dla naszych rafinerii, ale także dla zakładów we wschodnich Niemczech. Problem w tym, że słabością tego kierunku dostaw jest to, że całe zaopatrzenie zależy wyłącznie od jednego tylko ropociągu.
System nie jest zdublowany, co może spowodować problemy
Chodzi o rurociąg pomorski, który łączy tzw. bazę manipulacyjną w Gdańsku z bazą surowcową w Miszewku Strzałkowskim. Dzięki tej trasie PERN (operator zarządzający krajową logistyką paliw) zabezpiecza transport surowca z kierunku północnego, tj. z dostaw morskich przez Port w Gdańsku (Naftoport).
Wcześniej zakładano, że rurociąg pozwoli klientom PERN dywersyfikować zarówno źródło dostaw (alternatywa czy uzupełnienie dla dostaw lądowych – docierających rurociągiem Przyjaźń), jak i gatunki rop sprowadzanych do przerobu w rafineriach.
Rurociągiem Pomorskim można transportować surowiec w dwóch kierunkach. Na trasie Gdańsk-Płock jego przepustowość wynosi ok. 30 mln ton ropy naftowej rocznie, a w przeciwnym kierunku wydajność sięga ok. 27 mln ton na rok.
Kłopot w tym, że – wraz z napaścią Rosji na Ukrainę i sankcjami nałożonymi na agresora – Moskwa, jako dostawca surowca, traci na znaczeniu. Obecnie import ropy z Rosji należy całkowicie skreślić, a rurociąg stał się głównym punktem zaopatrzenia rafinerii w Płocku (i nie tylko) w ropę.
Rura powinna powstać, bo ryzyko braku dostaw stwarza nawet niewielka awaria
Dlaczego jednak budowa drugiej nitki ropociągu jest tak ważna? Obecna wystarcza na pokrycie potrzeb naszych i odbierających ropę zakładów w Niemczech. Ale eksperci i osoby z branży, z którymi rozmawialiśmy, nie ukrywają, że chodzi o bezpieczeństwo dostaw.
– Nawet zwykła awaria może spowodować problemy… Wstrzymanie dostaw ropy do Płocka miałoby druzgocące skutki, zwłaszcza jeżeli przesył byłby wstrzymany na tygodnie, a nie tylko godziny – mówi nam osoba z branży zaznajomiona z tym problemem.
Co prawda nasz kraj przechowuje obowiązkowe rezerwy surowca i paliw na wypadek takiego zdarzenia, ale nie zmienia to faktu, że zdublowanie nitek byłoby jak najbardziej uzasadnione.
O ewentualną inwestycję zapytaliśmy Orlen, będący głównym beneficjentem dostaw ropy Rurociągiem Pomorskim.
„Grupa Orlen z zainteresowaniem analizuje wszystkie inicjatywy i projekty rozbudowy krajowej i transgranicznej infrastruktury przesyłowej. Rozwój takiej infrastruktury może przyczynić się do optymalizacji transportu surowców i produktów wykorzystywanych przez grupę w jej działalności, a zarazem zwiększyć bezpieczeństwo zaopatrzenia rynku krajowego poprzez zwiększenie i dywersyfikację możliwości przesyłowych” – odpowiedziano nam w Orlenie.
Spółka zaznaczyła także, że o udziale w konkretnych projektach i inwestycjach firma informuje za pomocą oficjalnych kanałów komunikacji w momencie podjęcia stosownych decyzji.
Kto miałby zapłacić za inwestycję? Chodzi o niebagatelną kwotę
Co ciekawe: wszyscy nasi rozmówcy podkreślają wagę i potrzebę rozbudowy ropociągu. W PERN-ie usłyszeliśmy, że analizy i rozmowy w tej sprawie się toczą.
Zresztą toczą się różnego rodzaju badania związane z tą inwestycją, wydana została także decyzja określająca uwarunkowania środowiskowe. A to nie wszystko.
Operator posiada wszystkie pozwolenia potrzebne do budowy drugiej nitki rurociągu pomorskiego. „Do końca maja br. spółka zakończy przygotowanie dokumentacji technicznej (wykonawczej)” – odpowiedziano nam w PERN.
Wiadomo także, że druga nitka Rurociągu Pomorskiego zlokalizowana będzie – w miarę możliwości – w pasie terenu bezpośrednio przylegającym do istniejącego rurociągu – w odległości około 5 m, z lokalnymi odejściami, wynikającymi z uwarunkowań terenowych, w tym istniejącego i planowanego zagospodarowania terenu, ustaleń obowiązujących dokumentów planistycznych, a także obecności obszarów chronionych i cennych przyrodniczo bądź z możliwości technicznych wykonania rurociągu.
Dlaczego zatem decyzji nie ma? Oczywiście chodzi o pieniądze. Kilka lat temu zakładano, że budowa drugiej nitki pochłonie około 1,2 mld zł. Teraz szacuje się, że może być to 2 mld zł, a nawet 2,5 mld zł.
PERN ma już bardzo rozbudowany program inwestycyjny, dlatego też potrzebowałby wsparcia. Jednak kluczowe dla spółki jest to, że inwestycja będzie się spłacać. W skrócie: PERN gotowy jest do budowy, ale musi mieć pewność, że rurociąg będzie wykorzystywany. Chodzi zatem o „twarde” porozumienia w sprawie przesyłu ropy; deklaracje o zainteresowaniu to zbyt mało.
Co ma Niemiec i Rosjanin do Rurociągu Pomorskiego?
Wiele dziś wskazuje, że jeśliby Orlen zadeklarował zwiększone zapotrzebowanie na przesył ropy, wówczas inwestycja mogłaby ruszyć. Tyle że w przypadku płockiego koncernu już obecnie istniejących mocy ropociągu jest aż nadto.
I tu na scenę wchodzą Niemcy. Ropociąg Przyjaźń dociera do dwóch wschodnioniemieckich rafinerii: Schwedt i Leuna. Obecnie wciąż otrzymują one rosyjską ropę, ale w coraz większym stopniu posiłkują się surowcem sprowadzanym poprzez Naftoport. Pisze o tym „Berliner Zeitung” – tłumacząc, że rosyjski surowiec idzie do Niemiec wraz z partiami ropy kazachskiej.
Jeśliby Niemcy całkowicie odcięli się od rosyjskiej ropy, wówczas istniałoby duże zapotrzebowanie na nowe moce przesyłowe Rurociągiem Pomorskim. To zaś wzmocniłoby potrzebę budowy drugiej nitki.
Czy nasi zachodni sąsiedzi są tym zainteresowani? Berlin deklarował odejście od rosyjskiej ropy. Zarazem nie wywłaszczył ze Schwedt – mimo że ma takie prawne możliwości – rosyjskiego Rosnieftu będącego współwłaścicielem zakładu.
Stawia to nasz kraj w niewygodnym położeniu, bo – uczestnicząc w dostawach do Schwedt – w praktyce napędzamy rosyjski biznes. Być może potrzebne będzie porozumienie na szczeblu rządowym…
Polska mogłaby zagwarantować dostawy ropy do niemieckich rafinerii, zastępując w ten sposób surowiec rosyjski. To także sprawiłoby, że druga nitka rurociągu z Gdańska do Płocka stałaby się bardzo przydatna.
Źródło: wnp.pl