Siostra premiera zarzuciła dziennikarzom pomówienie. Przegrała w sądzie

Sądy dwóch instancji uznały, że nie ma powodu, aby formułować aktu oskarżenia wobec dziennikarzy „Gazety Wyborczej” oraz „Nowej Gazety Trzebnickiej”. Anna Morawiecka, siostra premiera Mateusza Morawieckiego, zarzucała im pomówienie.

Sprawa dotyczy artykułu, który ukazał się w obu gazetach we wrześniu ubiegłego roku. Dotyczył nieprawidłowości w trzebnickim urzędzie miasta, w którym od 2019 r. była zatrudniona Anna Morawiecka.

We wrześniu 2022 r. prokuratorzy z Wrocławia planowali postawić zarzuty m.in. propisowskiemu burmistrzowi Markowi Długozimie i kilku innym osobom. Działania te w ostatniej chwili zablokowała jednak Prokuratura Regionalna z Wrocławia. Sprawę następnie przeniesiono do Prokuratury Okręgowej w Opolu.

Dziennikarze „Gazety Wyborczej” i „Nowej Gazety Trzebnickiej” opisywali w swoim materiale bliskie relacje burmistrza Trzebnicy Marka Długozimy z czołowymi politykami PiS, w tym z premierem Mateuszem Morawieckim.

Siostra premiera uważa tekst za pomówienie

W październiku 2022 r. Anna Morawiecka złożyła do sądu prywatny akt oskarżenia przeciwko autorom. Dotyczył on tytułu tekstu, który pojawił się w „Nowej Gazecie Trzebnickiej” — „Siostra premiera, burmistrz i … prokuratura?”. A także podtytułu z pierwszej strony: „Prokurator chciał stawiać zarzuty propisowskiemu burmistrzowi, który zatrudnił siostrę Morawieckiego. Sprawę mu odebrano, zatrzymanie zablokowano” oraz identycznej treści (tylko bez znaku zapytania) tytułu z trzeciej strony i tej samej treści podtytułu.

Anna Morawiecka miała także zastrzeżenia do grafik, jakie pojawiły się przy okazji artykułu. Wszystko to miało jej zdaniem sugerować, że to siostra premiera załatwiła w prokuraturze blokadę śledztwa przeciwko burmistrzowi Trzebnicy.

Pod koniec stycznia Sąd Rejonowy Wrocław-Śródmieście umorzył postępowanie. Uznał, że „w sposób oczywisty z materiału w sprawie wynika, że zarzucony oskarżonym czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego”.

Od tej decyzji odwołał się przedstawiciel Anny Morawieckiej, jednak również Sąd Rejonowy we Wrocławiu podtrzymał decyzję z niższej instancji. W uzasadnieniu napisano, że „z tytułu i podtytułu en bloc nie wynika, jakoby to oskarżycielka miała mieć wpływ na decyzje organów ścigania. Akcent został raczej położony na pracę prokuratury”.

W ustnym uzasadnieniu sędzia Grzegorz Szepelak ocenił, że informacje o Annie Morawieckiej są w artykule „pozytywne, a przynajmniej obojętne”. — Gdyby tak ściśle respektować to, co podnosi pełnomocnik oskarżycielki prywatnej, to w zasadzie społeczeństwo byłoby pozbawione jakichkolwiek informacji, bo dziennikarze baliby się informować opinię publiczną o sprawach publicznych — podsumował sąd II instancji.

Więcej postów

polub nas!