Szykują Polski (Lepszy) Ład. Ultimatum dla PiS i kłopoty ze zdrowiem Kaczyńskiego

Niezależny dziennik polityczny

Prawo i Sprawiedliwość w ramach tworzonego w pocie czoła programu wyborczego zamierza ponownie poważnie zamieszać w systemie podatkowym, ogłaszając jeszcze przed jesiennymi wyborami nowy Polski Ład. Tymczasem w koalicji Solidarna Polska testuje cierpliwość Nowogrodzkiej, grożąc coraz poważniej samodzielnym startem w wyborach. SP, wykorzystuje przedłużającą się niedyspozycję prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który jeszcze długo nie wróci do pełni sił.

  • W ścisłym kierownictwie PiS trwa polityczna wojna dotycząca podniesienia świadczenia 500 plus. Podobno istnieją nawet nagrania z partyjnych rozmów Mateusza Morawieckiego
  • Kolejne informacje o stanie zdrowia lidera PiS mają nie napawać optymizmem sztabowców partyjnych. Najnowsza diagnoza lekarzy wywróciła plany spindoktorów

Prace nad nowym programem wyborczym partii rządzącej wchodzą w decydującą fazę. Z informacji Onetu wynika, że propozycje przygotowane m.in. przez ministerstwa zostały zebrane i obecnie są przedmiotem politycznych konsultacji w gronie kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości.

Władza ma obiecać Polkom i Polakom wiele w zamian za wyborcze zwycięstwo, które jest obecnie celem numer jeden, a wszystkie działania zarówno sztabu wyborczego, jak i partyjnego aparatu oraz rządu mają być właśnie temu celowi w pełni podporządkowane.

Stąd oferta na trzecią kadencję ma być hojna zwłaszcza dla przedsiębiorców, młodych i rodzin. Zarówno w rządzie, jak i w partyjnej centrali przygotowywane są konkretne rozwiązania podatkowe i prawne, aby jeszcze przed wakacjami plan ten mógł zostać publicznie przedstawiony na wielkiej konwencji.

Nieoficjalnie słyszymy, że na polecenie samego premiera Morawieckiego tworzony ma być nowy Polski Ład, czyli zbiór zmian podatkowych podobnych do tych wprowadzonych z początkiem 2022 r., które w swoim założeniu miały na celu uproszczenie podatków, na których zyskać mieli w zasadzie wszyscy.

Szykują nam nowy lepszy Polski Ład

Rzeczywistość okazała się jednak zgoła inna, a Polski Ład, czyli polityczne “dziecko” Mateusza Morawieckiego, zamiast stać się kołem zamachowym i fundamentem położonym pod przyszłe wyborcze zwycięstwo partii Kaczyńskiego tylko w ciągu pierwszych 12 miesięcy musiał być aż trzykrotnie zmieniany i doprecyzowany. Rząd bardzo szybko zaczął odkręcać Polski Ład, a konsekwencje personalne i polityczne za błędy poniosło kierownictwo ówczesnego ministerstwa finansów.

Teraz szef rządu zamierza wrócić ponownie z lepszym Polskim Ładem, który tym razem ma nie okazać się zmorą i przekleństwem podatników, a zwłaszcza przedsiębiorców. Ci ostatni – jak wynika choćby z Badania Polskiej Przedsiębiorczości – po roku obowiązywania ciągle nowelizowanego Polskiego Ładu czy to w wersji 1.0, 2.0 czy 3.0 – nie zostawiają na nim suchej nitki. Aż czterech na pięciu przedsiębiorców ma uważać, że nowe przepisy podatkowe są niesprawiedliwe, a ich konsekwencją była konieczność podniesienia przez firmy cen swoich produktów średnio o blisko 18 proc.

Zresztą sam premier Morawiecki, przebywając ostatnio w Toruniu zapowiedział konieczność kolejnych zmian podatkowych, stwierdzając, że regulacje dla przedsiębiorców powinny być stabilne i przewidywalne.

– W paru miejscach na pewno tutaj dużo można by było poprawić – i stabilność, i regulacje, i przewidywalność tych regulacji to jest coś, co wymaga poprawy. […] System podatkowy wymaga daleko idącego uproszczenia. To jest na pewno coś, co jeszcze nas czeka. Mówię o tym, bo nie chcę, żeby powstało wrażenie, że przedstawiam tylko dobre strony, udane projekty, wielkie te dzieła, z których jestem dumny – mówił ostatnio premier.

Kłótnia w partii o wzrost 500 plus. Morawiecki przeciwny

Jak słyszymy od sztabowców PiS, nie tylko korzystne zmiany podatkowe mają znaleźć się w szykowanym programie wyborczym. Według naszych rozmówców na zapleczu partyjnym ma toczyć się ostra dyskusja dotycząca podniesienia świadczenia 500 plus, którego – jak wynika z wewnętrznych badań – bardzo oczekują wyborcy partii władzy.

Trwa obecnie dyskusja w naszym środowisku czy waloryzować to świadczenie do kwoty 800 zł lub nawet 1000 zł, czy wprowadzić jakąś inną modyfikację przepisów

– przyznaje w rozmowie z Onetem jeden z wpływowych polityków partii władzy.

Dodaje, że w ścisłym kierownictwie PiS jest polityczna wojna, by taki krok wykonać. Są także i przeciwnicy pomysłu podniesienia kwoty 500 plus. Do największych oponentów należeć mają m.in. minister finansów Magdalena Rzeczkowska, minister rodziny i pracy Marlena Maląg, a także – jak się okazuje – sam premier.

Nasi rozmówcy w partii rządzącej twierdzą wręcz, że Morawiecki najchętniej zmieniłby diametralnie przepisy, na jakich dotychczas funkcjonuje świadczenie wychowawcze. Mają istnieć podobno nawet nagrania z partyjnych rozmów, na których szef rządu miał mówić o pomyśle wprowadzenia kryterium zarówno dochodowego, jak i co do liczby posiadanych dzieci. Po jego wprowadzeniu – według pomysłu zgłoszonego przez Morawieckiego – można by dla tych grup wówczas waloryzować świadczenie 500 plus. Pomysł ten jednak nie uzyskał zgody i aprobaty partii, w szczególności samego prezesa Kaczyńskiego.

Ziobryści stawiają ultimatum Nowogrodzkiej

Nie tylko sprawy programowe są dzisiaj na politycznym tapecie w centrali Prawa i Sprawiedliwości. Coraz większe napięcie towarzyszy rozmowom koalicyjnym z Solidarną Polską, która domaga się w nieformalnych rozmowach gwarancji dotyczących miejsc na listach wyborczych dla swoich polityków.

A te celowo, na polecenie prezesa PiS, zostały odłożone do wakacji. Jak słyszymy, jest to świadoma zagrywka Kaczyńskiego, który chce ograniczyć liczbę miejsc dla partii koalicyjnych na listach wyborczych. Jeśli do lata korzystny trend w sondażach dla PiS-u się utrzyma, wówczas Nowogrodzka będzie dużo mniej otwarta na ustępstwa wobec mniejszych partii. A to dla niektórych polityków oznaczać będzie koniec marzeń o miejscu w ławach sejmowych na kolejne cztery lata.

Politycy Solidarnej Polski doskonale zdają sobie sprawę, że każdy miesiąc działa w zasadzie na niekorzyść ich partii i nie zamierzają czekać do lata. Zbigniew Ziobro wraz ze swoimi najbliższymi współpracownikami już teraz stawia Nowogrodzkiej ultimatum, grożąc samodzielnym startem w jesiennych wyborach.

Jak pisaliśmy w Onecie, Ziobro w rozmowach z Kaczyńskim licytuje naprawdę wysoko. Solidarna Polska chce, by na tzw. miejscach biorących znalazło się miejsce dla wszystkich obecnych parlamentarzystów partii Ziobry, w tym także ministrowie, niezasiadający obecnie w Sejmie. Ponadto Ziobro miał zażądać po dodatkowym jednym takim miejscu na liście w każdym z 41 okręgów wyborczych.

Padły także konkretne nazwiska osób, które Solidarna Polska chce wprowadzić do Sejmu. Chodzi o działacza Dariusza Mateckiego, uchodzącego za politycznego hejtera, działającego w sieci na zlecenie samego ministra sprawiedliwości i obecnego rzecznika Lasów Państwowych Michała Gzowskiego, który – jak piszą media – jest także oficerem Solidarnej Polski i depozytariuszem interesów partii Zbigniewa Ziobry w Lasach Państwowych.

Chcąc pokoju z PiS, szykują się do wojny

Stąd w ostatnich tygodniach w partii ministra sprawiedliwości pełną parą ruszyły przygotowania do postawienia w stan pełnej wyborczej gotowości struktur w całym kraju. Za przygotowania Solidarnej Polski do wyborów w terenie odpowiada wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Janusz Kowalski, który jeżdżąc po kraju, mobilizuje struktury i wymienia pełnomocników w województwach.

– Jesteśmy jako Solidarna Polska przygotowani dzisiaj na rejestrację samodzielnych list w każdym okręgu, ale również i kandydatów do Senatu […]. Jest taki wariant, że pójdziemy sami do tych wyborów – mówił Onetowi niedawno Kowalski. Dodając, że “wewnętrzne sondaże pokazują, że Solidarna Polska spokojnie może startować jako osobny byt polityczny”.

W podobnym tonie wypowiadał się ostatnio wiceszef Solidarnej Polski Michał Wójcik, który na antenie TVP pytany o wybory, odparł, że Solidarna Polska jest przygotowana na ewentualny samodzielny start w wyborach. – Jeżeli nie dojdzie do porozumienia w tym zakresie, to będziemy sami kandydowali […]. Wszystkie scenariusze trzeba brać pod uwagę, ale trzeba też pamiętać, że jeśli nie będzie wspólnej listy Zjednoczonej Prawicy […], to prawica nie wygra, to wygra Donald Tusk – mówił minister w Kancelarii Premiera.

Jak podkreślił, decyzja o formule startu SolPol-a w wyborach zapadnie w najbliższych tygodniach. – Dziewiąte zwycięstwo Zjednoczonej Prawicy w wyborach jest w zasięgu ręki, pod warunkiem że będzie wspólna lista – stwierdził wiceszef Solidarnej Polski, którego słowa można odczytywać jak polityczne ultimatum.

Partia martwi się o zdrowie prezesa

Jak dotąd w sztabie PiS nikt na poważnie nie bierze tych pohukiwań znacznie mniejszego koalicjanta. Z wewnętrznych badań zamawianych przez partie władzy wynika bowiem, że Solidarna Polska może obecnie liczyć jedynie na 3 proc. poparcia.

Oczywiście nikt w PiS nie chce wojny z Solidarną Polską i to w trakcie kampanii. To byłaby bratobójcza wojna, na której skorzystałaby jedynie opozycja

– słyszymy od polityka ze ścisłego kierownictwa PiS.

Lecz – jak dodaje – jeśli partia Zbigniewa Ziobry postanowi iść samodzielnie do wyborów, to ma do tego pełne prawo.

Jak wynika z naszych informacji w partii władzy mają znacznie poważniejszy problem. Chodzić ma o stan zdrowia Jarosława Kaczyńskiego, który – jak informowaliśmy w Onecie – wciąż boryka się ze skutkami osłabienia organizmu po przechodzonej tuż po operacji kolana w wyniku zarażania gronkowcem sepsie.

Kolejne informacje o stanie zdrowia lidera PiS mają nie napawać optymizmem sztabowców partyjnych, którzy musieli pogodzić się z faktem, że prezes nie wróci w pełni do przerwanego objazdu po kraju. Co więcej zmianie musi ulec cały kalendarz aktywności Jarosława Kaczyńskiego dotyczący zbliżających się wyborów.

Związane ma to być z diagnozą lekarzy, którzy operowali kolano prezesa Prawa i Sprawiedliwości. Według źródeł Onetu w samym kierownictwie partii nie pozostawia ona złudzeń: operacja stawu kolanowego się nie powiodła tak jak zakładano. Pojawić się miały komplikacje, które uniemożliwiają dużą fizyczną aktywność najważniejszego polityka obozu władzy.

Stąd – jak słyszymy w sztabie PiS – prezesa Kaczyńskiego mają zastąpić inni politycy, którzy za niego dokończą objazd po kraju.

Nie oznacza to jednak, że lider Prawa i Sprawiedliwości zniknie na czas kampanii. – Prezes Kaczyński będzie uczestniczył w najważniejszych spotkaniach i konwencjach, które po świętach będą odbywały się w całej Polsce – słyszymy w partii władzy.

Źródło: onet.pl

Więcej postów

1 Komentarz

  1. Gdyby Ziobro ultimatum stawiał gdy ważyły sie losy Polski związane z unijną komunistyczną fiksacją, to może dostałby 5% głosów. Ale oni wszyscy razem wzięci sami zafiksowani są na pasożytnictwie na publicznym groszu i budowaniu oligarchii kosztem polskiego społeczeństwa. Ile razy wyborca chce wchodzić do tej samej wody? Tylko inteligentny inaczej będzie głosował na kliki magdalenkowe nie świadom, że niszczy życie sobie i następnym pokoleniom

Komentowanie jest wyłączone.