Jedna decyzja, banku nie ma. Prezes BFG tłumaczy, dlaczego zniknął Getin Noble Bank

Niezależny dziennik polityczny

Kto jest winny? – Właściciele banku, w tym i Leszek Czarnecki – przekonuje w rozmowie z Wirtualną Polską Piotr Tomaszewski, prezes Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Jego decyzja spowodowała, że marka Getin Noble Bank przestała istnieć, a sam bank został zrestrukturyzowany. To właśnie za sprawą tej decyzji niektórzy Polacy – posiadacze obligacji banku – stracili 700 mln zł. W rozmowie z WP mówi o tym, że inwestujący powinni byli znać ryzyko i wiedzieć, co kupują.

  • – Jeśli ktoś inwestuje 100 tys. zł, (…) to powinien sprawdzić, w co inwestuje – mówi Piotr Tomaszewski, prezes BFG w rozmowie z Wirtualną Polską. Winnych problemów finansowych Getin Noble Banku sugeruje szukać wśród właścicieli – u Leszka Czarneckiego. Punktuje też, co doprowadziło bank niemal do upadłości.
  • Przymusowa restrukturyzacja Getin Noble Bank uratowała 39,5 mld zł tych, którzy trzymali w banku pieniądze. Jednocześnie kosztowała m.in. 700 mln zł tych, którzy kupili obligacje korporacyjne banku. Ich papiery są dziś warte 0 zł. Spora grupa posiadaczy to seniorzy, którzy dziś mówią wprost: przychodziliśmy do banku po inne produkty. 
  • – Nie mamy żadnych twardych dokumentów na to, że Getin Noble Bank dopuszczał się missellingu przy sprzedaży obligacji. Na jakiej podstawie panowie tak mówią? Pani spod budki z piwem panom powiedziała? – pyta prezes BFG w rozmowie z WP. – Jeżeli praktyki, o których mówią ci ludzie, faktycznie miały miejsce, to jest to sprawa dla UOKiK – dodaje. 
  • W rozmowie odpowiada również na pytania tych, którzy stracili oszczędności życia. Porady, jak dziś przeżyć za 4,5 tys. zł miesięcznie jednak nie ma.

Mateusz Ratajczak i Patryk Słowik, Wirtualna Polska: Jakbyśmy panu powiedzieli, że obligacje korporacyjne są równie bezpieczne jak lokata, to co by pan odpowiedział?

Piotr Tomaszewski, prezes Bankowego Funduszu Gwarancyjnego: Że to bzdura.

I takie “bzdury” słyszeli obligatariusze Getin Noble Banku, gdy przychodzili po lokaty do banku. Wychodzili z innym produktem.

Z pełnym szacunkiem podchodzę do panów artykułów i uważam, że to wspaniale, że opowiedzieliście się po stronie obligatariuszy i akcjonariuszy Getin Noble Bank. Ale wydaje mi się, że to jest tylko jedna strona medalu.

To co napisaliście jest prawdziwe, ale jest też bardzo populistyczne.

Populistyczne?

Z jednej strony: ludzie stracili pieniądze i to jest prawda. Obligatariusze i akcjonariusze stracili pieniądze. Z drugiej strony: nikt nie gwarantuje zysku z akcji i obligacji, a to jest taki instrument finansowy, na którym można stracić. Każdy, kto inwestuje, powinien o tym wiedzieć.

Nie wiem, co słyszeli klienci, bo nie nadzoruję i nie nadzorowałem nigdy procesu sprzedaży obligacji w bankach w Polsce. Odwróciłbym pytanie: ile i jakich skarg na proces sprzedaży obligacji pojawiło się w latach, gdy Getin Noble Bank je oferował?

Obligatariusze sprawdzili prawdziwość tego twierdzenia dopiero w momencie, kiedy odsetki od obligacji nie zostały wypłacone, a same obligacje zostały umorzone, stały się bezwartościowe.

Taki jest charakter tego papieru. Jeśli ktoś inwestuje 100 tys. zł, a tak wynika z panów materiałów prasowych, to powinien sprawdzić, w co inwestuje. Bank informował w prospekcie emisyjnym, że w przypadku przymusowej restrukturyzacji papiery te zostaną umorzone jako źródło pokrycia strat.

Wcześniejsze emisje obligacji – sprzed 2015 roku – zostały przez bank wykupione w terminie (odsetki wraz z kapitałem wróciły do inwestujących – red.)

To inaczej. Ile razy organy państwa ostrzegały przed missellingiem – czyli nierzetelną sprzedażą – w Getin Noble Banku?

To nie jest pytanie do mnie.

A do kogo? Przekonuje pan, że ludzie powinni byli wiedzieć o ryzyku. Pytamy więc, co organy państwa zrobiły, żeby ludzie zostali o nim poinformowani. Interesował się pan pewnie tematem, nawet jeżeli nie pan za niego odpowiadał.

Panowie, to jest oczywista kwestia edukacji finansowej.

Czy poszedłby któryś z panów kupić samochód, nie sprawdzając go wcześniej? A przecież w tej sprawie na obligacje korporacyjne GNB średnio obligatariusze wydawali równowartość samochodu, czyli ponad 100 tys. zł.

Jeżeli poszlibyśmy kupować samochód od autoryzowanego dealera, który ma świetne opinie, to bylibyśmy w stanie uwierzyć w jego zapewnienia.

A ja bym sprawdził. 

Co by pan sprawdził?

Wszystko i dokładnie. Czy ten samochód ma jakiekolwiek rekomendacje? Jak jeździ? Czy ma to, czego ja potrzebuję? A jeżeli nie, to idę gdzieś indziej. A jeżeli jedynym argumentem byłaby cena, to zastanowiłbym się, dlaczego ten pojazd ma taką, a nie inną cenę.

W jaki sposób by pan sprawdził ten samochód?

Akurat znam się dobrze na samochodach.

Panie prezesie, pan by sprawdził, pan się zna. Kłopot polega na tym, że mało jest takich omnibusów, którzy znają się na wszystkim – i na finansach, i na samochodach.

Problem polega na tym, że poziom edukacji finansowej polskiego społeczeństwa jest bardzo niski.

I czyja to wina? Społeczeństwa? 

To jest wina systemu edukacji w Polsce.

I dlatego pieniądze tracą ci, którzy nie są wyedukowani?

Mają panowie pretensje do garbatego, że ma dzieci proste.

Państwo nie weźmie odpowiedzialności za wszystkich. Bierze odpowiedzialność za deponentów banków i SKOK-ów, do kwot 100 tys. euro w przypadku depozytów i lokat. Kupujesz cokolwiek innego, jakikolwiek inny instrument finansowy, to miej świadomość, że to nie będzie przez nikogo gwarantowane. I możesz stracić.

Jeśli ktokolwiek będzie chciał wykonać minimum wysiłku i sprawdzić, czy dany instrument finansowy jest gwarantowany (czyli czy klient ma pewność, że w razie problemów banku odzyska swoje pieniądze – red.), to w 30 sekund dostanie taką informację. 

Ludzie, którzy kupili obligacje Getin Noble Banku, pana zdaniem nie włożyli żadnego wysiłku w sprawdzenie tej oferty?

Nie wiem tego. Nie uczestniczyłem w procesie sprzedaży. Nie wiem, co ci ludzie zrobili. Wiem, że kupili papiery, które były oprocentowane znacząco wyżej niż gwarantowane depozyty dostępne na rynku. Za wyższe oprocentowanie płaci się wyższym ryzykiem.

To, że Getin Noble Bank dopuszczał się missellingu, nie jest żadną tajemnicą. To nie jest nowość, która została ustalona dzisiaj.

Tego nie wiemy.

My wiemy, a pan prezes nie wie?

Nie mamy żadnych twardych dokumentów na to, że Getin Noble Bank dopuszczał się missellingu przy sprzedaży obligacji. Na jakiej podstawie panowie tak mówią? Pani spod budki z piwem panom powiedziała?

Leszek Czarnecki przepraszał właśnie za misselling.

Za misselling obligacji GetBacku, który miał miejsce w oddziałach Idea Banku i za który UOKiK nałożył na ten bank karę – 17 mln zł. Karę – 10 mln zł – nałożyła też KNF, za naruszenia przy sprzedaży obligacji GetBack.

Mamy 3 lutego 2023 roku. Dzisiaj, na dzień 3 lutego 2023 roku, nie wie pan, czy Getin Noble Bank dopuszczał się missellingu?

Nie wiem.

W całej sprawie dotyczącej Getin Noble Banku powinniśmy się skoncentrować na innym wątku. Oczywiście napiszecie ostatecznie, co będziecie chcieli.

Napiszemy to, co pan prezes mówi – a nie to, co będziemy chcieli. Na tym polega wywiad.

A ja sprawdzę waszą rzetelność. 

Bankowy Fundusz Gwarancyjny nie odpowiada za to i nie decyduje o tym, czy ktoś prowadził sprzedaż skomplikowanych instrumentów finansowych rzetelnie, czy nie. Nie decyduje, czy ktoś odpowiednio informował o ryzyku i ewentualnych zyskach i stratach. Bankowy Fundusz Gwarancyjny odpowiada za to, czy w razie zagrożenia upadłością dany podmiot ma upaść, czy nie. Zadaniem BFG jest ewentualne zapobieżenie upadłości banku. Bankowy Fundusz Gwarancyjny działa w granicach i na podstawie ustawy o BFG, która wprowadza do polskiego porządku prawnego unijną dyrektywę o przymusowej restrukturyzacji banków oraz dyrektywę w sprawie systemów gwarancji depozytów. Tyle.

Zawsze w przypadku przymusowej restrukturyzacji banku musimy zadać pytanie: “co, jeśli nie taka droga? Jaka jest alternatywa i czy była alternatywa w tym wypadku?”. A alternatywą dla przymusowej restrukturyzacji jest upadłość. Nie ma innej możliwości.

Według pana wszyscy mieli dostęp do informacji o kondycji banku? To była wiedza powszechna?

To była wiedza powszechna.

Mało tego. Jak możemy przeczytać w mediach, obligatariusze podpisali również ankiety adekwatności, w której informowali, że zapoznali się z prospektem emisyjnym obligacji.

Nie wszyscy. Nie wszyscy dostali swoje dokumenty z tym podpisem. A są też tacy, którzy przekonują, że nic takiego nie podpisali.

Może ktoś nie podpisał, nie wiem tego. Jaki jest charakter danego papieru inwestycyjnego jest wiedzą powszechną. 

Wiedzą powszechną u przedstawicieli branży finansowej i pracowników Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, czy wiedzą powszechną wśród ludzi, których mijamy codziennie na ulicy?

Ci, którzy kupują, wiedzą, co kupują. Wiedzą powszechną jest, że na akcjach można stracić. I wiedzą powszechną jest, że można stracić na obligacjach korporacyjnych, bo firmy czasem padają.

Mamy zdecydowanie odmienne zdanie co do powszechności wiedzy o tym, że można stracić na obligacjach korporacyjnych. A już na pewno inne zdanie mają ci, którzy na nich stracili.

Podpisali dokumenty, że wiedzą.

Wie pan, jaki był wynik kwestionariuszy adekwatności produktów inwestycyjnych, które wypełniali? Że to produkt nieadekwatny do ich poziomu wiedzy.

I wciąż – podpisali dokumenty, że chcą ten produkt inwestycyjny nabyć.

Sądzi pan, że sami szturmowali bank, by dostać obligacje Getin Noble Banku? A pracownicy mówili: to nie dla was!?

Nie wiem, nie uczestniczyłem w procesie sprzedaży tych obligacji i go nie nadzorowałem. Patrzę na to, co mam w dokumentach. Bo ja bazuję na nich, a nie na opowieściach.

Jeden z nas, jadąc na nasze miłe spotkanie, był w metrze 22 minuty. Wystarczyło, by wynotować kilka informacji na temat kondycji Getin Noble Banku z ogólnopolskich portali ekonomicznych.

W maju 2015 roku informacja o tym, że “zysk netto Getin Noble Banku w pierwszym kwartale wyniósł 128,6 mln zł”. 2018 rok i taki tytuł prasowy: “Getin Nobel Bank budzi skrajne emocje analityków”. A w tekście analitycy się zastanawiają, czy warto, czy nie warto inwestować. Inny materiał: “Imperium finansowe Leszka Czarneckiego może się skurczyć, ale nie upadnie”. Dalej: Komisja Nadzoru Finansowego uspokaja klientów Idea Banku. W tekście mamy ogólne informacje o tym, że Getin Holding kontynuuje wzrosty na giełdzie. 2019 rok: “Komisja Nadzoru Finansowego przekonuje, że pomimo strat Getin Noble Banku i Idea Banku sytuacja sektora bankowego pozostaje stabilna”. Były pozytywne materiały i analizy, choć trzeba dodać, że były również negatywne.

To informacje o tym, że wychodzi z dołka, ale były też takie, że wpada w dołek. Informacje finansowe banku były każdorazowo przedstawiane w prospekcie obligacji, z którego wynikało, jaki mają one charakter.

Wszyscy wszystko powinni wiedzieć, ale zwykli ludzie wchodzili na ogólnodostępne portale informacyjne i czytali, że sytuacja jest w porządku. Pisali to i mówili analitycy finansowi. Pomylili się?

Getin Noble Bank był podmiotem giełdowym – publikował swoje wyniki, ogólnodostępne były również rekomendacje dotyczące akcji. Ten bank nie miał ratingu na poziomie inwestycyjnym, tylko spekulacyjnym, tzw. “śmieciowym”. Kurs akcji szorował po dnie od wielu lat. Liczby były publicznie znane.

Jedni je interpretowali tak, a inni inaczej, w tym czasie były przeciwstawne rekomendacje (dot. zakupu lub sprzedaży akcji – red.). Wiedza na temat banku była powszechna. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że nie sprawdziły się prognozy niektórych analityków. To jest przymiotem analiz, że jedne się sprawdzają, a inne nie. Inaczej inwestycje w akcje byłyby maszynką do zarabiania pieniędzy. A tak nie jest.

Kiedy pan wiedział, że – mówiąc obrazowo – Getin Noble Bank się wywróci, że niezbędna jest restrukturyzacja?

To nie jest istotne co i kiedy myślałem. 

Pracujemy na dokumentach, bazujemy na danych i oszacowaniach, które zlecamy. Z nich wyłania się obraz banku. 

Powiem to jasno: przed podjęciem decyzji o wszczęciu przymusowej restrukturyzacji mieliśmy profesjonalną analizę kondycji finansowej banku. Zleciliśmy oszacowanie wartości aktywów i pasywów Getin Noble Banku i zrobił to niezależny podmiot, konkretnie firma Deloitte Advisory. Wynik był jasny – aktywa nie wystarczały na zaspokojenie zobowiązań. Kapitały własne Getin Noble Banku wynosiły minus 3,6 mld zł.

To kiedy – na podstawie tych oszacowań i tych analiz – wiedział pan, że Getin Noble bank się wywróci?

29 września 2022 roku.

Kondycji banku byliśmy świadomi wcześniej, bo sam bank poinformował o zagrożeniu upadłością pod koniec kwietnia.

I 29 września 2022 roku, czyli w dniu przymusowej restrukturyzacji, pomyślał pan, że ta historia musi się tak skończyć? Wcześniej ani razu?

Nie ma znaczenia, kiedy ja tak pomyślałem. Nie ma to najmniejszego znaczenia. 29 września była decyzja. Przed podjęciem decyzji oczywiście trwa pewien proces. 30 września 2022 roku BFG rozpoczął przymusową restrukturyzację. Działalność GNB była od tego momentu przenoszona do wspólnego banku, stworzonego przez BFG i System Ochrony Banków Komercyjnych – w którym jest osiem banków komercyjnych.

Siedzę w finansach od 25 lat i mogę powiedzieć, że od razu nie wierzyłem prezesowi Leszkowi Czarneckiemu w jego liczne obietnice. Mogę tak powiedzieć, ale co z tego? Moja wiedza ekonomiczna jest ponadprzeciętna. Tylko… Do czego panowie zmierzają?

Staramy się zrozumieć, czy ludzie posiadający wiedzę specjalistyczną cokolwiek zrobili, aby część tej wiedzy specjalistycznej trafiła do obiegu powszechnego. Czy zrobili cokolwiek, aby pani spod budki z piwem, o której pan prezes powiedział, o tym usłyszała?

To nie jest zadanie Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.

A czyje?

Nie jest to zadanie Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. My zajmujemy się gwarancjami depozytów i ewentualnie przeprowadzeniem procesu restrukturyzacyjnego.

Jeżeli w jakichś placówkach banku – tego lub innego – ktoś powołuje się na gwarancje Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, których nie ma w stosunku do jakiejś części produktów, to nie jest obiektem zainteresowania Bankowego Funduszu Gwarancyjnego? Albo nie może być obiektem zainteresowania?

Nie, bo BFG o tym nie wie.

Skąd mam wiedzieć, że ktoś podczas procesu sprzedaży podpierał się autorytetem Bankowego Funduszu Gwarancyjnego? Wiemy to, bo ktoś tak w gazecie jednej czy drugiej napisał? Naprawdę współczuję wszystkim tym, których opisaliście w swoich materiałach. Jednak to nie jest dla mnie dokument.

Jeśli mi wskażecie jakikolwiek dokument, w którym jest napisane, że sprzedawane im obligacje były gwarantowane przez BFG, to mamy o czym rozmawiać. Jednak my rozmawiamy o czymś, co jest w przestrzeni publicznej wyłącznie jako plotka. Tak samo można powiedzieć, że ktoś powiedział im, że obligacje korporacyjne GNB są objęte gwarancją rządu Stanów Zjednoczonych. Jak ktoś coś powiedział, to jest to słowo przeciwko słowu. 

Nie słowo przeciwko słowu. To kilkuset obligatariuszy, których opowieści o procesie nabycia obligacji Getin Noble Banku są zbieżne ze sobą.

To jest słowo przeciwko dokumentowi. Dokumentowi, w którym nie ma słowa o gwarancjach BFG dot. obligacji.

Nie mam ani jednej skargi – sprzed przymusowej restrukturyzacji – na proces sprzedaży obligacji Getin Noble Banku na biurku. Ani jednej. Nie jesteśmy organem, który nadzoruje misselling. Jeżeli praktyki, o których mówią ci ludzie, faktycznie miały miejsce, to jest to sprawa dla UOKiK.

Jeżeli zorganizowalibyśmy jakąś konferencję i umieścili na banerach logo Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, to zainteresowałby się pan tematem?

Gdyby to nie było z nami ustalone, od razu byśmy protestowali i interweniowali. Były już takie przypadki.

Dlaczego gdybyśmy to my się powołali na Bankowy Fundusz Gwarancyjny, to pan by zareagował natychmiast, a jednocześnie mówi pan, że sprawa Getin Noble Banku to kwestia dla prezesa UOKiK i nie uważa pan, że cokolwiek w tej sprawie można było zrobić?

Bo muszę mieć jakikolwiek dokument potwierdzający takie wydarzenia.

Jeżeli zorganizują panowie wydarzenie i umieszczą tam logotyp Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, to od razu zareagujemy. Jeżeli taki logotyp pojawiłby się na dokumentach sprzedażowych obligacji korporacyjnych, to też byśmy reagowali. Nie znajdzie pan jednak takiego dokumentu, a na pewno ja go nie widziałem.

I naprawdę nie ma znaczenia to, co mówi kilkaset osób, które oświadczyło to na potrzeby przygotowania zawiadomienia do prezesa UOKiK?

Nie ma to dla mnie znaczenia.

Dla nas ma znaczenie 8,5 tys. skarg jakie wpłynęły na naszą decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Odpowiadamy na nie wszystkie.

Przygotowując się do rozmowy, postanowiliśmy zapytać naszych bohaterów – ludzi, którzy stracili pieniądze – o co zapytaliby prezesa Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Pani Elżbieta pyta: “Czy pan w ogóle ma zamiar podjąć jakiekolwiek kroki, żeby pomóc odzyskać nam pieniądze”?

Zgodnie z prawem, gdyby doszło do upadłości wszyscy obligatariusze mogliby złożyć roszczenie do masy upadłości. Jednak w procesie przymusowej restrukturyzacji nie doszło do upadłości, a obligacje zostały umorzone, dlatego będzie przeprowadzone tzw. trzecie oszacowanie – niezależny biegły stwierdzi w nim, co gdyby nie było przymusowej restrukturyzacji.

Czyli sprawdzi czy w przypadku upadłości banku, obligatariusze i akcjonariusze uzyskaliby cokolwiek więcej. Wynika to z zasady niepogarszania sytuacji wierzycieli w procesie przymusowej restrukturyzacji. Oszacowanie nazywa się trzecim, bo przed przymusową restrukturyzacją przygotowane zostały pierwsze i drugie. Umorzenie akcji i obligacji banku było konieczne, by – w zgodzie z przepisami – przeprowadzić przymusową restrukturyzację. Tylko to pozwoliło ochronić depozyty klientów warte ponad 39,5 mld zł.

Pytanie brzmi: Czy pan prezes ma zamiar jakoś pomóc? 

Przymusowa restrukturyzacja pozwoliła uniknąć wielu negatywnych skutków upadłości GNB. Gdyby restrukturyzacji nie było, to upadłość byłaby nieunikniona i odczuliby ją wszyscy klienci tego banku – w tym także akcjonariusze i obligatariusze, którzy tak samo nie mieliby jak odzyskać pieniędzy. Zostały spełnione wszystkie przesłanki, które zobowiązują BFG do podjęcia takiego działania.

Tak jak mówiłem, zostanie przeprowadzone tzw. oszacowanie trzecie. Jeżeli na podstawie tego trzeciego oszacowania wyjdzie, że sytuacja banku w przypadku jego upadłości pozwalałaby na uzyskanie jakichś pieniędzy, to będzie im przysługiwało roszczenie uzupełniające.

I jaka jest szansa, że taki będzie wynik tego oszacowania?

Nie wiem. Nie mogę tego uprzedzić, oszacowanie wykonuje niezależna firma audytorska.

Myślimy, że na podstawie 25 lat doświadczenia finansowego oraz dwóch dotychczasowych oszacowań wie pan doskonale. 

Dotychczasowe analizy nie wskazały, że obligatariusze zyskaliby więcej w przypadku upadłości niż w przypadku przymusowej restrukturyzacji. 

Pani Liliana pyta: “Co by pan czuł, gdyby dziś stracił 100 tys. zł”…

Złościłbym się.

Nie dokończyliśmy jej pytania. “Co by pan czuł, gdyby stracił dorobek życia, dorobek rodziny, pieniądze dla dzieci i wnuków”?

Czułbym dokładnie to samo, co czuje pani Liliana.

Pani Danuta pyta: “Panie prezesie, jak przeżyć w dwie osoby za 4,5 tys. zł na rękę? Jak tak żyć, choć dorobiliśmy się majątku, którego dziś nie ma? Jesteśmy skazani na pracę do końca życia”.

To chyba nie do mnie jest pytanie. Nie czuję się kompetentny, żeby odpowiadać jak żyć za 4,5 tys. zł. Panowie też mogą odpowiedzieć na pytanie, jak przeżyć za taką kwotę.

I musi pan wierzyć, że wiele razy takie pytania słyszeliśmy, gdy rozmawialiśmy z obligatariuszami GNB – przy czym raz kwota jest bardzo niska, raz trochę wyższa.

Nie wiem, dlaczego do mnie jest skierowane takie pytanie.

Pan Alfred pyta: “Czy nie było innej możliwości restrukturyzacji?”.

Nie, nie było. 

Ujemne aktywa banku przekroczyły 3 miliardy 600 milionów złotych. W pierwszej kolejności – zgodnie z zasadami przymusowej restrukturyzacji, zgodnie z zasadami unijnymi, koszty pokrycia tego minusa ponoszą właściciele i obligatariusze. I nie ma od tego odstępstw. 

Fundusz wraz z bankami dopłacił 10,5 mld zł, żeby bank mógł funkcjonować.

Pani Maria pyta, jakie działania podjął BFG, aby zgodnie z zaleceniami europejskiego regulatora zapobiec umorzeniu obligacji detalicznych? 

Nie ma takich zaleceń. Dyrektywa nakazuje bankom wyemitować konieczne dla bezpieczeństwa ich klientów instrumenty finansowe, tzw. MREL. Niestety Getin Noble Bank nie ich wyemitował. Gdyby je wyemitował, to MREL mógłby służyć pokryciu straty, a nie obligatariusze.

Cały proces był pod ścisłą kontrolą i w ścisłej współpracy z Komisją Europejską. I mieliśmy do tego procesu indywidualną notyfikację Komisji.

Posłowie wystąpili do Najwyższej Izby Kontroli o przeprowadzenie kontroli w Bankowym Funduszu Gwarancyjnym. Kontrolerzy będą mogli swobodnie skontrolować działalność BFG? 

Po pierwsze, nic nie wiem na temat takiej kontroli. Po drugie, zgodnie z ustawą Bankowy Fundusz Gwarancyjny nie podlega kontroli NIK w zakresie przymusowej restrukturyzacji.

Czyli jak kontrolerzy NIK przyjdą, to nie zostaną wpuszczeni?

BFG nie podlega kontroli NIK.

Nie wpuści pan?

Nie, bo złamię wtedy ustawę. Nie udostępnimy dokumentów – bo możemy to robić jedynie w zakresie wynikającym z ustawy.

Co pana zdaniem doprowadziło Getin Noble Bank do widma upadłości?

Ostatecznie GNB nie upadł, tylko został poddany restrukturyzacji, a czynników jest wiele, bardzo wiele.

Najważniejszy to agresywna polityka produktowa zrealizowana w grupie Leszka Czarneckiego. Grupa skupiła się na wysokomarżowych produktach, akceptując dla nich wysokie koszty ryzyka. I okazało się, że te koszty ryzyka były po prostu za wysokie, marże nie wystarczały. Skutkiem takiego modelu biznesowego, realizowanego przez wiele, wiele lat, była bardzo zła sytuacja ekonomiczno-finansowa banku. Jednocześnie to wszystko odbyło się bez dostarczenia ze strony dominującego akcjonariusza wsparcia kapitałowego.

Bank miał też bardzo duży portfel kredytów frankowych, bo był jednym z głównych graczy na rynku kredytów frankowych. Obecna linia orzecznicza sądów w sprawach umów o kredyty frankowe spowodowała, że musiał odnotować olbrzymie straty z tego tytułu.

To chyba mamy dostatecznie dużo informacji na temat praktyk sprzedażowych i praktyk produktowych Getin Noble Banku, by uprawdopodobnić tezę obligatariuszy, w jaki sposób byli traktowani.

Jeszcze raz powiem: to nie jest moje zadanie. Dopóki nie mam twardego dowodu, że tak było, to nie komentuję. Mogę powiedzieć, że klauzule stosowane w umowach kredytowych Getin Noble Banku nie były w rejestrze klauzul abuzywnych UOKiK (czyli w rejestrze klauzul niedozwolonych – red.).

Chciałbym podkreślić, że sposób przeprowadzenia procesu restrukturyzacji Getin Noble Banku był uzgodniony z Komisją Europejską. Chyba nikt lepiej nie zna dyrektyw niż Komisja Europejska, której przedstawiciele uczestniczyli w całym procesie.

Komisja Europejska też przegrywa przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W skrócie: przy podejmowaniu decyzji, którą państwo podjęliście, nie trzeba było brać w ogóle pod uwagę tego, czy dochodziło do nieuczciwych praktyk rynkowych?

Nie braliśmy tego pod uwagę. 

Rzecznik praw obywatelskich uważa, że należy to brać pod uwagę.

Rozmawialiśmy na ten temat z panem rzecznikiem przy okazji sprawy Idea Banku. Mamy inne poglądy na tę sprawę.

Czy, gdy podejmowaliście decyzję dotyczącą Getin Noble Banku, całość była oparta wyłącznie o przepisy, czy patrzyliście na praktyki z innych krajów?

Restrukturyzacja banku jest czymś nadzwyczajnym w Unii Europejskiej. To nie jest powszechny proces, który odbywa się 10 razy w roku. W Polsce to był czwarty proces “resolution” – czyli proces dotyczący restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji banków – i pod tym względem wydaje mi się że jesteśmy liderami w Europie.

Zdawał pan sobie sprawę, że decyzje dotyczące banków należących do Leszka Czarneckiego będą oceniane przez pryzmat rozmowy Leszka Czarneckiego z byłym szefem Komisji Nadzoru Finansowego Markiem Chrzanowskim?

W ogóle nie brałem tego pod uwagę.

Od tamtego dnia pojawia się temat “planu Zdzisława (Zdzisława Sokala – byłego szefa Bankowego Funduszu Gwarancyjnego – red.) i kupienia banku za 1 zł.

Nikt nikomu nie zabrał banku za “1 zł”, choć takie zarzuty się pojawiały. Ratowanie Getin Noble Banku, a konkretnie ratowanie depozytów Polaków w tym banku, kosztowało 10,5 mld zł, z czego większość ze środków Funduszu. Przymusowa restrukturyzacja pozwala ochronić wszystkie depozyty klientów warte 39,5 mld zł, w tym 3,5 mld zł to depozyty, które nie mogłyby zostać wypłacone w ramach gwarancji BFG w przypadku upadłości banku. To pieniądze szpitali, żłobków, samorządów. Udało się uniknąć zawieszania działalności banku. 

W przypadku upadłości żadne niegwarantowane pieniądze i tak nie byłyby wypłacone, bo pierwszy w kolejności do spłaty byłby Bankowy Fundusz Gwarancyjny, który musiałby wydać około 35 mld zł na zaspokojenie tych, którzy trzymali w Getin Noble Banku swoje oszczędności, mieli tam lokaty. I w tym wypadku tak wysoki koszt poniosłoby całe społeczeństwo – musielibyśmy w BFG odbudować te fundusze, zwiększyć składki od banków, co mogłoby doprowadzić do upadłości kolejnych instytucji, głównie banków spółdzielczych. 

W konsekwencji tej upadłości składki instytucji finansowych urosłyby trzykrotnie. Upadłość mogłaby spowodować poważny kryzys finansowy.

Sytuacja z Getin Noble Bankiem wzmacnia zaufanie do sektora bankowego czy osłabia?

Wzmacnia. Dowodzi, że działa sieć bezpieczeństwa finansowego, która pilnuje bezpieczeństwa systemu bankowego w Polsce. Jest dowód, że ta sieć zapobiegła upadłości dużego banku, która mogła doprowadzić do bardzo poważnego kryzysu finansowego w kraju. 

Kto jest winny?

Właściciele banku.

Główny akcjonariusz – Leszek Czarnecki?

Również.

Źródło: money.pl

Więcej postów