W czasach gorących protestów przeciw reformie emerytalnej we Francji, kilkutysięczny marsz dla życia w Paryżu nie przyciągnął specjalnej uwagi mediów. Wydarzenie warto jednak odnotować. Tym bardziej, że kilka tysięcy osób demonstrowało nie tylko w obronie życia poczętego, co obecnie wymaga sporej odwagi, ale i przeciw pomysłom eutanazyjnym prezydenta Macrona.
Przypomnijmy, że na początku lutego Senat zajmie się tzw. „konstytucjonalizacją aborcji”, czyli zapisaniem „prawa do aborcji” w ustawie zasadniczej. Krytykowanie zabijania dzieci nienarodzonych będzie więc krytykowaniem zapisu konstytucji.
Podobny niepokój budzi ustawa o „wspomaganym samobójstwie”, wstęp do pełnej eutanazji na wzór holenderski, czy belgijski. W tej sprawie trwają jeszcze „konsultacje obywatelskie”. W Paryżu niesiono transparent z hasłem: „towarzyszyć śmierci, a nie ją programować”.
Był to już 17. Marsz dla Życia, który przeszedł trasę z Placu Inwalidów na Montparnasse. Data Marszu pokrywa się z rocznicą wprowadzenia we Francji tzw. ustawy Veil, która zalegalizowała aborcję (tzw. „dobrowolne przerywanie ciąży – IVG”, co miało miejsce dokładnie 17 stycznia 1975 roku.
Oprócz aborcji, organizatorzy podnosili racje za niezbywalną wartością ludzkiego życia do naturalnej śmierci. „Sprzeciwiamy się zarówno eutanazji, jak i wspomaganemu samobójstwu” – mówił przewodniczący Marszu dla Życia, Nicolas Tardy-Joubert. Wskazał, że 26 francuskich departamentów pozbawionych jest oddziałów opieki paliatywnej, co skazuje ludzi na cierpienia i prowokuje zgodę na przyspieszone odejście z tego świata. Dodał, że rozwój opieki paliatywnej powinien być priorytetem politycznym, a „zakaz zabijania musi pozostać fundamentalny”.
Joubert mówił, że taka logika zaniedbania rozwoju opieki paliatywnej w imię ekonomiki, spowoduje „naciski na starszych ludzi, którzy leżą na łóżkach szpitalnych lub w domach opieki, aby prosili o śmierć, pozwalając im myśleć, że są ciężarem dla wszystkich”.
Uwagę zwracał fakt, że w demonstracji dla życia brali udział głównie ludzie młodzi. Jeden z nich mówił przed mikrofonem „France Bleu”, że przybył, aby „bronić życia od poczęcia do naturalnej śmierci” i „aby społeczeństwo zrozumiało, że istnieje alternatywa dla kultury śmierci rozpowszechnianej przez rząd”.
W czasie trwania marszu usiłowały go zakłócić półnagie aktywistki Femenu. Stanęły na trasie marszu, ale zostały usunięte przez ochronę i oddane w ręce policji. Roznegliżowane kobiety pomazały się czerwoną farbę, imitując menstruację lub świeżo dokonaną aborcję. W sumie dzicz, która bardziej pasuje do bolszewickich hord, niż do jakiejkolwiek demokracji.
Manifestation contre la réforme des retraites: 150.000 personnes à Paris selon les organisateurs, 14.000 selon le cabinet indépendant Occurrence pic.twitter.com/a8wQuAdtf3
— BFMTV (@BFMTV) January 21, 2023
Dlaczego nikt nie konstatuje faktu, że te wszystkie śmierci starych i nienarodzonych wykonywane są rękami lekarzy. W szpitalach naciski, a w gabinetach ginekologicznych sianie strachu i fałszywych diagnoz. Współudział w 54 mln aborcji.