Policja wyda 6,5 mln zł na 3-letnią licencję na narzędzie szpiegowskie firmy Cellebrite. Nietrudno natknąć się na głosy krytyczne i obawy dotyczące ewentualnych nadużyć ze strony funkcjonariuszy, co miałoby oznaczać aferę „Pegasus 2.0”. Mówimy jednak o rozwiązaniu innym niż produkt NSO Group. Czy to oznacza, że ryzyko jest mniejsze?
Z tego względu podjęto decyzję o powołaniu komisji śledczej w Parlamencie Europejskim, której zadaniem jest wyjaśnienie incydentów. Z kolei w naszym kraju aferą zajmuje się senacka komisja nadzwyczajna.
To nie drugi Pegasus
Dzięki tym wszystkim rozwiązaniom służby są w stanie sprawdzić np. SMS-y, MMS-y, maile, zdjęcia, pliki wideo, historię przeglądania stron internetowych, dane lokalizacyjne i historię połączeń.
„Słabym ogniwem zawsze jest człowiek”
Pojawienie się informacji o zakupie licencji na narzędzie firmy Cellebrite wywołało obawy dotyczące powtórzenia się sytuacji z Pegasusem. Nie brakuje głosów krytycznych, że Policja będzie dopuszczała się nadużyć przy użyciu UFED wobec obywateli, co naruszy ich prawa i wolności.
Zwraca jednak uwagę, że poprzez nadzór i kontrolę, a także obowiązujące prawo (przewidujące kary za złamanie obowiązujących przepisów), motywacja do podejmowania „zbyt daleko idących kroków” jest zwykle mniejsza.
Kiedy służby mogą zabrać nam sprzęt?
Jednak w przypadku UFED, aby funkcjonariusze policji mogli prześwietlić nasz sprzęt, muszą najpierw uzyskać do niego dostęp. Kiedy zatem urządzenie może zostać zajęte?
Artur Dubiel podkreśla, że „o winie orzeka sąd a nie fakt podjęcia czynności służbowych”. „Uprawnienia i działanie aparatu państwowego muszą mieć swoje prawne umocowanie, a działania ingerujące w prawa człowieka i obywatela muszą być zapisane w akcie prawnym rangi ustawy” – mówi ekspert na łamach naszego portalu.