Peru pogrąża się w chaosie. Problemy ma już nie tylko były prezydent Pedro Castillo, ale także urzędująca Dina Boluarte. W zamieszkach zginęło kilkadziesiąt osób, w tym policjanci. Jeden z nich spłonął żywcem.
W sumie, od początku grudnia, gdy obalono prezydenta Castillo, zginęło już co najmniej 47 osób. W ostatnich dniach największe zamieszki wybuchły w regionie Puno.
W miejscowości Juliaca doszło starć przeciwników administracji prezydent Diny Boluarte z siłami bezpieczeństwa. Manifestanci próbowali wedrzeć się na teren miejscowego lotniska, a służby zaczęły strzelać. Zginęło co najmniej 17 osób
Prokuratura zbada czy prezydent i jej urzędnicy dopuścili się ludobójstwa
Tymczasem prokuratura generalna Peru wszczęła dochodzenie wobec prezydent Diny Boluarte dotyczące możliwości popełnienia przez nią i członków jej rządu ludobójstwa podczas pacyfikacji protestów.
Śledztwem objęto, oprócz Boluarte, premiera Alberto Otarolę, szefa MSW Victora Rojasa i ministra obrony Jorge Chaveza oraz dwóch byłych członków rządu – Pedro Angulo oraz Cesara Cervantesa, którzy w grudniu pełnili funkcje premiera i ministra spraw wewnętrznych.
“W trakcie dochodzenia zostanie zbadane czy doszło do ludobójstwa, zabójstwa kwalifikowanego oraz ciężkiego zranienia manifestantów w grudniu 2022 roku i w styczniu 2023 roku w regionach Apurimac, La Libertad, Puno, Junin, Arequipa i Ayacucho” – poinformowała prokuratura.
Uczestnicy protestów domagają się uwolnienia byłego prezydenta Castillo, przywrócenia go na urząd szefa państwa i organizacji przedterminowych wyborów parlamentarnych w 2023 roku. Obecne władze zapowiedziały, że głosowanie odbędzie się dopiero w kwietniu 2024 roku.
Na terytorium Peru obowiązuje stan wyjątkowy wprowadzony w związku z zamieszkami, które wybuchły krótko po tym, gdy służby 7 grudnia zatrzymano prezydenta Castillo. Wcześniej próbował on rozwiązać parlament.