Żywność droższa o prawie 50 proc. Problem Węgier narasta

Niezależny dziennik polityczny

Skok cen żywności o 49 proc. w ciągu roku, wprowadzenie limitów sprzedaży, braki na sklepowych półkach – to rzeczywistość, z którą mierzą się konsumenci na Węgrzech. „Rzeczpospolita” przytacza historie mieszkańców, którzy próbują radzić sobie z utrudnieniami, wynikającymi m.in. z 22,5-procentowej inflacji.

„Ceny żywności na Węgrzech przegrały z ubiegłoroczną kampanią wyborczą” – pisze „Rzeczpospolita”. Dziennik zauważa, że skok cen o niemal 50 proc. rok do roku wynika m.in. z gwarancji socjalnych oferowanych przez rządzącą partię Fidesz premiera Viktora Orbana, uwolnienie cen energii oraz rozczarowujące zbiory.

Według ostatnich danych węgierskiego Głównego Urzędu Statystycznego (KSH) w listopadzie inflacja wyniosła 22,5 proc. Ceny artykułów spożywczych mierzone rok do roku wzrosły o ponad 49 proc. Najbardziej, bo o ponad 100 proc., podrożały jaja.

Ceny żywności na Węgrzech wzrosły o prawie 50 proc. w ciągu roku

W ramach działań mających zahamować wzrost inflacji węgierski rząd zamroził ceny kilku produktów, m.in. mleka, mięsa czy cukru. W efekcie krajowe stowarzyszenie hodowców ziemniaków zaalarmowało o deficycie ziemniaków, który może pojawić się już w lutym. Odpowiadać ma za to nie tylko susza, która wpłynęła na zbiory, ale także maksymalna cena, która ogranicza import.

Limity cen to jednak nie tylko ryzyko pojawienia się deficytu towarów, ale także upadające biznesy. – Podatek od nadmiernych zysków, który powinien dotyczyć tylko państwowych spółek energetycznych MOL i MVM, zostaje rozszerzony na firmy poszkodowane w czasie pandemii – zauważa były dziennikarz PAP Michał Zabłocki, którego słowa przytacza „Rzeczpospolita”. Wyzwaniem dla przedsiębiorców są także drastyczne podwyżki cen energii.

Ograniczenia widać w codziennych zakupach. „Aby kupić 2 kg mąki, nasz rozmówca musiał stanąć w kolejce ponownie i zapłacić inną kartą. Agnes, węgierska dziennikarka z Budapesztu, pisze, że dostępne są też droższe alternatywy, a także ogólnie droższe produkty – czasowo brakuje tylko najtańszych towarów podstawowych” – pisze „Rz”.

Michał Zabłocki opisywał przed świętami Bożego Narodzenia, jak w jednym ze sklepów w Budapeszcie kasjerka odłożyła z jego zakupów mąkę, ponieważ przekroczył przysługujący mu limit 1 kilograma. – Wybuchnęliśmy śmiechem, bo nie przypuszczaliśmy, że Węgrzy zapewnią nam podróż w czasie do lat 80. – wspominał.

„Rzeczpospolita” przypomina, że Węgry walczą o unijne wsparcie. Komisja Europejska w grudniu ubiegłego roku zamroziła 6,3 mld z funduszy spójności, jednak kraj może otrzymać 5,8 mld euro z Krajowego Planu Odbudowy. Warunkiem koniecznym jest spełnienie przez Budapeszt 27 kamieni milowych.

Więcej postów

2 Komentarze

  1. „dostępne są też droższe alternatywy, a także ogólnie droższe produkty – czasowo brakuje tylko najtańszych towarów podstawowych” – to w czym problem? Zawsze można kupić drożej. Nasz nierząd nie ma problemu – wszystko jest drożej, więc ludzie kupują mniej i nie ma braków i reglamentacji. W USA jest tak wielu bezdomnych, że nie ma problemu z niedoborem mieszkań, po prostu ludzi nie stać nawet na norę. Oto najlepszy system społeczny – kapitalizm. (to oczywiście sarkazm)

    • Własnie o to chodzi anglo-syjonistom. Tak preparuje się nędze, bezdomność i eliminacje ludzi z życia na ziemskim łez padole (zbrodnie w oligarchicznych rękawiczkach). Zadłużenie po korek i szantaż to są narzędzia globalistów do realizacji swojej psychopatycznej agendy. Wszyscy „narodowi” „wychowankowie” klausa szwaba słupa rodzin Rotszildów i Rokefelerów realizują tę agendę. Ciekawe kiedy sie ockną ci wychowankowie, że eliminacja ich też dotyczy.

Komentowanie jest wyłączone.