Kryzys energetyczny hamuje walkę ze smogiem

Niezależny Dziennik Polityczny

W Polsce mamy łącznie 1,7 mln tzw. „kopciuchów”. Taka liczba palenisk opalanych najniższej jakości paliwem węglowym albo kalorycznym odpadem w diametralny sposób pogarsza jakość powietrza. Kryzys energetyczny i ekonomiczny nie sprzyjają poprawie stanu środowiska: zliberalizowano normy jakościowe dotyczące węgla, w czasie przekładane są też zakazy dla kopciuchów w ramach uchwał antysmogowych. Co czeka nas w 2023 roku?

  • W tym roku widać zmniejszone zainteresowanie wymianą kotłów węglowych – chociażby po liczbie wniosków składanych w programie Czyste Powietrze.
  • Sejmiki województw małopolskiego i łódzkiego zdecydowały się przedłużyć datę użytkowania kopciuchów – średnio o półtora roku.
  • Decyzja rządu o obniżeniu norm jakości węgla obowiązuje do końca kwietnia 2023 roku, ale może być przedłużona „w przypadku nieustania warunków zagrażających bezpieczeństwu energetycznemu”. 

86 proc. Polaków obawia się zimy – pod kątem jakości powietrza. Jednocześnie 92 proc. uważa, że kryzys energetyczny nie usprawiedliwia spalania śmieci. Te dane wynikają z badania przeprowadzonego jesienią z inicjatywy PwC Polska.

Jest się czego bać – w Polsce mamy wciąż około 1,7 mln tzw. „kopciuchów”. Taka liczba palenisk opalanych najniższej jakości paliwem węglowym w diametralny sposób pogarsza jakość powietrza.

Kryzys energetyczny i ekonomiczny nie sprzyjają jednak poprawie stanu środowiska. Gminy już od jesieni zwracają uwagę na fakt, że do zakładów zagospodarowania odpadów trafia mniej tzw. gabarytów.

Rodzi to obawy, że ludzie palą wszystko, co da się spalić. Przy cichej akceptacji władz, bo silnym echem odbiła się m.in. wypowiedź prezesa partii rządzącej Jarosława Kaczyńskiego „trzeba palić wszystkim (…), bo Polska musi być ogrzana”.

Mniejsze zainteresowanie wymianą kotłów

Piotr Siergiej, rzecznik prasowy Polskiego Alarmu Smogowego, mówi, że w tym roku widać zmniejszone zainteresowanie wymianą kotłów węglowych – chociażby po liczbie wniosków składanych w programie Czyste Powietrze.

– Te statystyki są podawane tydzień po tygodniu i widać, że z liczby tygodniowej, która wynosiła nawet ok. 5 tys. wniosków, zeszliśmy do 2,5 tysiąca… Czyli rzeczywiście jest tak, że część osób posiadających kopciuchy czy kotły na węgiel i drewno zastanawia się nad tym, czy takiej wymiany dokonać. Powstaje pytanie: wynika to z kryzysu energetycznego, z wojny w Ukrainie czy również z tego, że program Czyste Powietrze powoli staje się coraz mniej atrakcyjny – zastanawia się Siergiej.

Zauważa, że do tej pory dotacje z programu nie były waloryzowane inflacyjnie i dopłaty, które 4 lata temu wydawały się względnie atrakcyjne, teraz takie nie są.

– Materiały budowlane, zwłaszcza ociepleniowe, w kilkunastu ostatnich miesiącach zdrożały o około 100 proc. Coraz mniej można za tę samą dotację wykonać. Na to nakłada się jeszcze sezonowość, bo składanie wniosków o wymianę słabnie zimą, a rośnie wiosną – mówi Siergiej.

Spalanie odpadów to margines problemu

Nie obawia się jednak tego, że gminy przymkną oko na zanieczyszczenia czy też tolerować będą spalanie odpadów. Uważa przy tym, że samo spalanie śmieci nie jest nagminne, przynajmniej w tych miejscowościach, w których są straże miejskie.

– Problemem podstawowym, jeśli chodzi o zanieczyszczenie powietrza, nie są śmieci – to część problemu, ale nie najważniejsza. Największym problemem, przy którym straż miejska ma niestety związane ręce, są kopciuchy w tych województwach, w których wciąż mają prawo funkcjonować oraz zdjęcie norm z węgla kamiennego, a także zezwolenie na spalanie węgla brunatnego. Ustawodawca wpisał nawet do ustawy o dopuszczeniu węgla brunatnego do sprzedaży, że kary nie będą nakładane. Czyli zezwalamy na spalanie czegoś, co do tej pory było zakazane, a jeśli by się zdarzyło, że ktoś będzie chciał ukarać takiego delikwenta, nie może tego zrobić – ubolewa rzecznik PAS.

Węgiel o obniżonej jakości może z nami pozostać

Z pytaniem, czy rząd zamierza utrzymać w mocy wydaną 24. października 2022 roku decyzję o obniżeniu norm jakości węgla, zwróciliśmy się do Ministerstwa Klimatu i Środowiska. 

Resort podpowiedział, że możliwość wprowadzania do obrotu paliw stałych niespełniających wymagań określonych w rozporządzeniu w sprawie wymagań jakościowych dla paliw stałych obowiązuje do 30 kwietnia 2023 r. Jednak „w przypadku nieustania warunków zagrażających bezpieczeństwu energetycznemu po 30 kwietnia 2023 r. w celu zapewnienia komfortu cieplnego obywateli minister klimatu i środowiska w razie potrzeby rozważy możliwość wprowadzenia kolejnego odstąpienia od stosowania wymagań jakościowych dla paliw stałych”. 

Czy zatem ministerstwo nie obawia się, że regulacje takie pogarszają i pogarszać będą jakość powietrza w Polsce? Odpowiedź wydaje się wymijająca.

Trudno jednoznacznie wypowiedzieć się, jak te zmiany przełożą się na stan jakości powietrza, ponieważ emisyjność spalania paliw, uzależniona jest od wielu czynników, nie tylko od rodzaju i parametrów spalanego paliwa, w tym jego wilgotności, ale także rodzaju urządzenia spalającego, techniki spalania, a także warunków meteorologicznych, które wpływają na rozprzestrzenianie się zanieczyszczeń w powietrzu

– czytamy w przesłanym nam tekście.

Ministerstwo wydaje się odkładać takie podsumowanie na później. Przypomina bowiem, że ocena wpływu stosowania/spalania paliw stałych do celów grzewczych w indywidualnych źródłach ciepła na stan jakości powietrza za rok 2022 jest wykonywana w ramach corocznej oceny jakości powietrza przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska. I do 30 kwietnia 2023 r. GIOŚ dokona oceny poziomów substancji w powietrzu w danej strefie za rok poprzedni oraz odrębnie dla każdej substancji dokona klasyfikacji stref.

Przy okazji resort środowiska odsyła nas do regulacji podejmowanych przez samorządy wojewódzkie. 

To bowiem „uchwały antysmogowe” wprowadzają ograniczenia w kwestii eksploatacji instalacji, w których następuje spalanie paliw lub w zakresie stosowania paliw, których celem jest zapobieżenie negatywnemu oddziaływaniu na zdrowie ludzi i na środowisko. Uchwały antysmogowe przyjęto w 14 z 16 polskich województw, a administracja centralna nie ma wpływu na zakres i harmonogramy czasowe działań, określane w przyjmowanych tzw. uchwałach antysmogowych.

Sejmiki odwlekają zakazy dla kopciuchów. „Tak chcieli mieszkańcy”

I faktycznie, na co zwracał już uwagę także Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego, mamy do czynienia z prolongowaniem zakazu dla kopciuchów w co najmniej dwóch województwach. Sejmiki województw małopolskiego i łódzkiego zdecydowały się przedłużyć datę użytkowania kopciuchów – średnio o półtora roku.

– To zła wiadomość, bo przedłuży czas wymiany przestarzałych źródeł ciepła, a co gorsza dla tych ludzi, którzy posiadają kopciuchy, to przekaz, że kotły pozaklasowe są OK. Przy czym te osoby ponoszą dużo wyższe koszty ogrzewania. Kopciuch ma wydajność rzędu 50 proc., czyli połowa zakupionego węgla czy drewna po prostu jest przepalana, idzie w komin w postaci dymu i ciepło ucieka. Nowoczesny kocioł, nawet na węgiel, to wydajność cieplna rzędu 90 proc., co daje oszczędność. Zatem trzymanie się kopciuchów pozostaje błędem i ubogie osoby wpędza w jeszcze większą biedę… Właściwym działaniem byłoby takie rozpromowanie dopłat do wymiany źródeł ciepła, żeby tym osobom pomóc – mówi Siergiej. 

Czym było warunkowane przesunięcie w czasie terminu wejścia w życie zakazu dla kopciuchów i czy – zdaniem władz województwa – nie stanowi zagrożenia dla starań o poprawę jakości powietrza?

Wydział Prasowy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Łódzkiego tłumaczy, że z prośbą o przesunięcie terminu wymiany bezklasowych kotłów wystąpili mieszkańcy i nie była to inicjatywa urzędu.

„Takie były potrzeby mieszkańców województwa łódzkiego. Tak zwana uchwała antysmogowa została przyjęta w 2017 roku. Okres ostatnich pięciu lat to dynamika zmian gospodarczych i geopolitycznych oraz pandemia COVID-19, z której skutkami borykało się nie tylko nasze województwo, ale cały świat. Wprowadzane obostrzenia powodowały przestoje w zakładach produkcyjnych na całym świecie. Doszło do przerwania cyklu dostaw towarów i usług. To z kolei spowodowało problemy z pozyskaniem surowców i podzespołów do produkcji. Rok 2022 to zmiana sytuacji geopolitycznej i gospodarczej wywołanej przede wszystkim wojną na Ukrainie. Wszystko to ma wpływ na dostępność i ceny nośników energii” – czytamy w przesłanym nam oświadczeniu.

Magdalena Opyd, p.o. rzecznik prasowa zarządu województwa małopolskiego, powołuje się natomiast na działania „w poczuciu odpowiedzialności i w trosce o dobro wspólne, mając na uwadze powszechny niepokój wywołany wojną w Ukrainie i związany z tym światowy kryzys energetyczny”.

I znów: Zarząd Województwa Małopolskiego przedłożył pod konsultacje społeczne projekt zmiany Uchwały antysmogowej – kierował się bowiem „licznymi głosami Małopolan oraz prośbami wielu samorządów, które zgłaszając obawy mieszkańców o możliwości ogrzania mieszkań i domów w nadchodzącym sezonie grzewczym, prosiły o rozważenie przesunięcia o rok terminu wejścia w życie zapisów uchwały antysmogowej, zobowiązującej do likwidacji pieców i kotłów bezklasowych”.

Oba samorządy wojewódzkie podkreślają przy tym, że nie ustają w walce o czyste powietrze, bo np. wspierają rozwój OZE czy promują energooszczędność gospodarstw domowych. 

Czyste Powietrze jednak do zmiany

Wróćmy do programu Czyste Powietrze. Ten bowiem, jak poinformowała ostatnio minister klimatu i środowiska Anna Moskwa, po latach zostanie w końcu zmieniony. „Wprowadzone zmiany mają na celu zachęcenie jeszcze większej liczby właścicieli i współwłaścicieli budynków jednorodzinnych do udziału w Programie i znaczne przyśpieszenie jego realizacji” – podkreśla resort.

I tak od stycznia 2023 roku próg dochodowy przy dofinansowaniu podstawowym wzrośnie do 135 tys. zł, a maksymalna kwota dotacji wyniesie 66 tys. zł.

Przy podwyższonym dofinansowaniu próg dochodowy wzrośnie z 1564 do 1894 zł na osobę w gospodarstwie wieloosobowym i z 2189 do 2651 zł w gospodarstwie jednoosobowym. Maksymalna dotacja wzrośnie z 47 do 99 tys. zł.

Przy najwyższym wymiarze wsparcia progi urosną odpowiednio z 900 do 1090 zł w przypadku gospodarstw wieloosobowych oraz z 1260 do 1526  zł w przypadku gospodarstw jednoosobowych, a wysokość maksymalnej dotacji powiększy się z 79 do 135 tys. zł.

Ponadto, w przypadku beneficjentów podwyższonego i maksymalnego wsparcia, można będzie ubiegać się o 50 proc. dotacji – w ramach prefinansowania inwestycji, czyli przed faktycznym startem remontu. Środki te trafią do wykonawców prac, a pierwsza transza dotacji będzie przelewana na konto w 14 dni od podpisania umowy. Pozostała część zostanie wypłacona w ciągu 30 dni od zakończenia remontu.

Oprócz dofinansowania wymiany przestarzałego źródła ciepła będzie można skorzystać z bardzo atrakcyjnego pakietu dofinansowania na termomodernizację budynku. Najwyższe dofinansowanie będzie uzyska się w przypadku przeprowadzenia kompleksowej, głębokiej termomodernizacji.

Zmiany doczekały się pozytywnej reakcji ze strony aktywistów z Polskiego Alarmu Smogowego. Ich zastrzeżenie budzi jednak fakt, że osoby najuboższe będą wyłączone z możliwości prefinansowania. 

Dyrektywa przyspieszy zmiany

W październiku Komisja Europejska opublikowała propozycje rewizji dyrektywy w sprawie jakości powietrza. To nowe, bardziej rygorystyczne normy, ale również możliwość dochodzenia przez obywateli odszkodowań za uszczerbek na zdrowiu spowodowany zanieczyszczeniem powietrza. Czy to przyspieszy w Polsce walkę ze smogiem?

Piotr Siergiej z PAS uważa, że tak. 

– Dyrektywa i nowelizacja norm jakości powietrza wejdzie w życie i będzie obowiązywać w całej Unii Europejskiej. Wtedy automatycznie w naszym kraju powietrze nie będzie już tak dobrej jakości, jak to niektórzy dziś sądzą. To zmusi samorządy i rząd do działania, faktycznego poprawiania jakości powietrza, a nie takich działań, jak na przykład zawieszanie norm jakości węgla – wskazuje.

Więcej postów