Jesteśmy w punkcie zwrotnym. W rejestrach zaczyna przybywać bezrobotnych

Niezależny Dziennik Polityczny

Od stycznia z każdym kolejnym miesiącem spadała liczba bezrobotnych. Wszystko wskazuje na to, że w piątkowych oficjalnych danych nastąpi przełamanie i już w grudniu stopa bezrobocia ruszyła w górę. Jak wysoko dojdzie? Ekonomiści oceniają, że strukturalny problem niedoboru pracowników ograniczy skalę zwolnień związanych np. z dużym wzrostem płacy minimalnej.

  • Minister pracy mówi o historycznie niskim bezrobociu w Polsce, ale pomija fakt, że wstępne wyliczenia pokazały kilkutysięczny wzrost liczby osób bez pracy
  • Jeśli te dane potwierdzi w piątek GUS, będziemy mieli do czynienia z punktem zwrotnym w trendach bezrobocie. Kolejne miesiące przyniosą wzrost bezrobocia niewidziany przez cały 2022 r.
  • Można się zastanawiać, dlaczego tak długo rynek pracy opierał się spowolnieniu w gospodarce. Zdaniem ekonomistów ma inną specyfikę niż przy poprzednich kryzysach w 2008 czy 2011 r.
  • Wpływ na zatrudnienie może mieć duży wzrost płacy minimalnej na początku roku, choć eksperci uważają, że zwolnienia będą ostatecznością

Spowolnienie gospodarcze w Polsce uwidacznia się w coraz większej liczbie wskaźników. W tym tygodniu dynamika wzrostu produkcji przemysłowej spadła do najniższego poziomu od lutego 2021 r. Pomijając kwestię szalejących cen, ilościowo sprzedaż detaliczna jest już tylko na niewielkim plusie. Ostatnim bastionem, broniącym się przed skutkami kryzysu, jest rynek pracy. Jednak i tu nadchodzą zmiany.

We wtorek GUS poinformował o wzroście przeciętnego wynagrodzenia o prawie 14 proc. do rekordowych 6 tys. 857,96 zł brutto. W piątek dopełnieniem będzie publikacja raportu dotyczącego bezrobocia w listopadzie. Prognozy ekonomistów i wstępne wyliczenia urzędów pracy sugerują, że stopa bezrobocia nie wzrośnie. Prawdopodobnie utrzyma się trzeci miesiąc z rzędu na poziomie zaledwie 5,1 proc. Od początku roku (w styczniu wynosiła 5,9 proc.) ani razu nie poszła w górę.

— Mamy historycznie niskie bezrobocie. Liczba zarejestrowanych bezrobotnych na podstawie najnowszych danych to 800 tys. — wskazała ostatnio minister pracy Marlena Maląg.

Według danych MRiPS pod koniec ubiegłego miesiąca w urzędach pracy zarejestrowanych było dokładnie 801,5 tys. bezrobotnych. To o 97,3 tys. (o 10,8 proc.) mniej osób niż w listopadzie 2021 r. Wtedy stopa bezrobocia wynosiła 5,8 proc.

Oczywiście mowa o uśrednionych danych dla całego kraju, gdzie w zależności od regionu sytuacja na rynku pracy wygląda różnie. W województwie wielkopolskim stopę bezrobocia szacuje się na niecałe 3 proc. Równocześnie w podkarpackim ciągle znajduje się niewiele poniżej 9 proc.

Niestety w listopadzie pozytywny trend w bezrobociu się zatrzymał, a zwrot w statystykach, choć nie będzie w kolejnych miesiącach bardzo duży, da o sobie znać przez spowolnienie w gospodarce i efekty sezonowe.

Ekonomiści prognozują bezrobocie

— Już w listopadzie przybyło w rejestrach urzędów pracy prawdopodobnie około 6 tys. bezrobotnych. Jednak jest to jeszcze na tyle niewielka liczba, że nie podbije stopy bezrobocia nawet o 0,1 pkt proc. — zauważa w rozmowie z Business Insiderem ekonomistka Banku Pocztowego Monika Kurtek.

Prognozuje, że w grudniu bezrobocie podskoczy przynajmniej do 5,2 proc., a skłania się nawet do 5,3 proc. — Efekty sezonowe dadzą o sobie znać. Na statystykach odbije się też spowolnienie koniunktury — tłumaczy. Ono może podnieść stopę bezrobocia do końca 2023 r. w okolice 5,7 proc.

Stopniowego pogarszania się statystyk zatrudnienia w najbliższych miesiącach oczekują też ekonomiści Santandera. Wskazują, że w sektorze przedsiębiorstw w ujęciu miesięcznym liczba etatów w listopadzie wzrosła o zaledwie 6,6 tys., co jest raczej słabym wynikiem jak na ten miesiąc.

Ekonomiści PKO BP porównali zmiany zatrudnienia w średnich i dużych firmach w listopadzie względem października. W ostatnich latach, pomijając pandemię, na ogół statystyki były lepsze.

Eksperci Banku Millennium mówią o tym, że cały rok 2023 może upłynąć pod znakiem wzrostu bezrobocia, choć „nie powinien być on znaczny”.

Kamil Pastor z PKO BP zwraca uwagę na obserwowane sygnały hamowania popytu na pracę (spadek liczby ogłoszeń rekrutacyjnych i liczby wakatów). Jednak „jak na razie mają ograniczony wpływ na gospodarkę, w której ważniejsze wydają się strukturalne niedobory pracowników”.

Systematycznie spada liczba aktywnych ofert pracy.

— Rynek pracy nie jest nadzwyczaj odporny na zawirowania, ale po prostu ma inną specyfikę niż przy poprzednich kryzysach w 2008 czy 2011 r. Podaż pracowników z roku na rok jest mniejsza, potrzeba więcej ekspertów w różnych dziedzinach, a niektóre specjalizacje cierpią na brak pracowników — podkreśla Monika Kurtek.

Tym tłumaczy fakt, że mimo spowolnienia, nie ma masowych zwolnień, a żądania płacowe pracowników wynikające z inflacji są cały czas spełniane.

Płaca minimalna a bezrobocie

Jest jeszcze jedna istotna kwestia, na którą wielu mniejszych pracodawców się skarży i może mieć wpływ na zatrudnienie. Przypomnijmy, że rząd zdecydował się na dużą podwyżkę pensji minimalnej z 3 tys. 10 zł brutto do 3 tys. 490 zł od stycznia 2023 r. i 3 tys. 600 zł od lipca.

W skali całego roku ustawowa podwyżka może obciążyć firmy kwotą nawet 27 mld zł i objąć blisko 3 mln pracowników. Konfederacja Lewiatan ostrzegała, że będzie to mieć wpływ na zatrudnienie. Wcześniej wielokrotnie różni przedstawiciele mniejszych przedsiębiorców i pracodawców sugerowali, że nie wszyscy będą w stanie ponieść koszty blisko 20-proc. podwyżek.

Czy w danych publikowanych w styczniu za grudzień można się spodziewać istotniejszego zwiększenia bezrobocia w związku ze sporą podwyżką płacy minimalnej? Monika Kurtek ocenia, że na przełomie roku mogą być takie ruchy, ale niekoniecznie będą wprost wynikać z samej tylko podwyżki minimalnej krajowej.

— W przyszłym roku będą dwie podwyżki płacy minimalnej w dużej skali, ale wzrost bezrobocia będzie wynikał z faktu, że wiele firm po prostu nie będzie w stanie udźwignąć ogólnego wzrostu kosztów działalności. Będą musiały ją ograniczyć lub zamknąć biznes. To będzie dotyczyło głównie małych i średnich firm — komentuje ekonomistka Banku Pocztowego.

Dodaje, że większość firm jednak zaciśnie zęby i będzie chciała za wszelką cenę utrzymać pracowników. Uważa, że zwolnienia będą ostatecznością, bo firmy chcą uniknąć ogromnych kosztów szukania pracowników w późniejszym czasie, gdy gospodarka wyjdzie na prostą.

Więcej postów