Unia Europejska to surowcowy narkoman. Ma już następcę dilera z Rosji

Niezależny Dziennik Polityczny

Surowce krytyczne będą niezbędne dla dalszej transformacji energetycznej planowanej w Unii Europejskiej. Tyle że niebawem Unia może być szczególnie mocno uzależniona od dostaw z zewnątrz, co nie wróży niczego dobrego. Widać tu zwłaszcza rosnącą rolę Chin.

  • Chiny to potentat – największy na świecie producent, a przy tym eksporter metali ziem rzadkich.
  • Metalami ziem rzadkich nazywa się pierwiastki należące do trzeciego okresu układu okresowego. Są to skand i itr oraz grupa lantanowców: lantan, cer, prazeodym, neodym, promet, samar oraz europ, gadolin, terb, dysproz, holm, erb, tul, iterb i lutet.
  • Obecnie jedynym państwem mającym pewny dostęp do metali ziem rzadkich są właśnie Chiny. Mogą one zatem dyktować innym krajom warunki ich zakupu. Z perspektywy geopolityki jest to sytuacja, w której należy bić na alarm.

Stężenia pierwiastków ziem rzadkich są niskie i najczęściej są one z sobą zmieszane. Ich oddzielenie jest kosztowne, a poza tym wiąże się z olbrzymią degradacją środowiska. Chiny, spoglądając na kraje zachodnie, coraz częściej przenoszą produkcję metali ziem rzadkich za granicę, do Afryki czy Ameryki Południowej. Nieoficjalnie niektórzy wskazują na rosnącą aktywność Chin w tym zakresie na terenie Afganistanu.

Dekarbonizacja będzie niosła za sobą coraz to większe problemy związane z ograniczoną dostępnością różnych surowców

Geolodzy od lat wskazują, że wartość zasobów surowcowych Afganistanu sięga około 1 bln dolarów. W kraju tym znajdują się bowiem wielkie złoża żelaza, miedzi, złota, metali ziem rzadkich, a przede wszystkim litu, który jest pierwiastkiem wykorzystywanym do produkcji baterii, a także w innych technologiach.

Popyt na lit, kobalt i metale ziem rzadkich szybko rośnie. Obecnie 75 proc. światowego zapotrzebowania na lit, kobalt i metale ziem rzadkich pokrywają trzy kraje – Chiny, Demokratyczna Republika Konga i Australia. Na terenie Afganistanu eksploatowane są w pewnym stopniu złoża złota, miedzi i żelaza, jednak wydobywanie litu i metali ziem rzadkich wymagałoby większych nakładów finansowych oraz technologicznego know-how. Analitycy wskazują, że wycofanie się USA z Afganistanu stwarza okazję dla Chin, aby zainwestowały w wydobywanie tam różnych surowców. Dla Pekinu to okazja natury gospodarczej, ale przy tym ważna z perspektywy geopolityki.

Na przestrzeni ostatnich lat popyt wewnętrzny w Państwie Środka zaczął przewyższać podaż, co wiąże się głównie z coraz większą liczbą samochodów elektrycznych, a także rozwojem energetyki wiatrowej i fotowoltaiki. Chiny wydobywają ponad 4 mld ton węgla rocznie, ale są też aktywne w innych segmentach.

Ważnym surowcem w przypadku baterii jest nikiel produkowany między innymi na Filipinach oraz w Indonezji. Z kolei jeżeli chodzi o lit, to szacunki wskazują na potrzebę pięciokrotnego wzrostu wydobycia jeszcze w tej dekadzie.

Dekarbonizacja w Unii Europejskiej będzie niosła za sobą coraz to większe problemy związane z ograniczoną dostępnością różnych surowców, ich rosnącymi cenami oraz faktem, że często wydobywa się je w krajach, które nie są demokratyczne. A to stamtąd je potem UE sprowadza. Panele fotowoltaiczne czy elementy farm wiatrowych oraz rosnąca produkcja samochodów elektrycznych będą wymagać znacznych ilości surowców. Śrubowanie celów klimatycznych powoduje, że ceny surowców, które będą potrzebne w tej rewolucji energetycznej, mocno szybują w górę.

Komisja Europejska uznała miedź, lit oraz metale ziem rzadkich za surowce kluczowe dla gospodarki europejskiej. Lit oraz kobalt, miedź czy też aluminium wykorzystuje się w nowoczesnych technologiach niezbędnych dla rozwoju zeroemisyjnej gospodarki, między innymi w akumulatorach pojazdów o napędzie hybrydowym i elektrycznym. Metale ziem rzadkich są z kolei wykorzystywane w turbinach wiatrowych. Lit, kobalt i aluminium stosuje się w magazynach energii, miedź w sieciach energetycznych, a metale ziem rzadkich także – na szeroką skalę – w produkcji urządzeń elektronicznych.

W przypadku metali ziem rzadkich w stu procentach będziemy zależni od państw, na które nie będziemy mieli żadnego wpływu

Trzeba pamiętać, że metale ziem rzadkich znajdują zastosowanie naprawdę w wielu dziedzinach przemysłu, jak branża kosmiczna, przemysł lotniczy, produkcja urządzeń elektronicznych różnego rodzaju, czy w medycynie. I zapotrzebowanie na te surowce stale wzrasta. Największą ilość metali ziem rzadkich, bowiem niemal 20 proc. całej produkcji, wykorzystuje się do wytwarzania stałych magnesów, które stanowią niezbędny półprodukt w przypadku przemysłu zbrojeniowego. Chodzi między innymi o systemy naprowadzania rakiet oraz systemy obrony przeciwrakietowej, czy też o satelity.

– Od rosyjskich węglowodorów byliśmy uzależnieni w 40 procentach. Natomiast w przypadku metali ziem rzadkich w stu procentach będziemy zależni od państw, na które nie będziemy mieli żadnego wpływu – przestrzega w rozmowie z portalem WNP.PL Tomasz Rogala, prezes zarządu Polskiej Grupy Górniczej.

– One mogą prowadzić ekspansywną politykę gospodarczą w relacji do tych krajów, do których dostarczają te surowce krytyczne – dodaje.

Prezes Rogala wskazuje też na liczby obrazujące wzrosty cen metali ziem rzadkich.

– Przykładowo terb w 2019 roku kosztował 2,8 mln za tonę, a teraz kosztuje 17 mln za tonę – zwraca uwagę Tomasz Rogala.

W przypadku litu wykorzystywanego do akumulatorów samochodów elektrycznych wzrost ceny jest jeszcze większy, bowiem w 2020 roku lit kosztował 39 tysięcy złotych za tonę. Jednak kierunki polityki klimatycznej doprowadziły do tego, że teraz kosztuje 600 tysięcy za tonę, co oznacza – bagatela – 1500-procentowy wzrost.

To  z kolei przekłada się na wzrost cen produktów. Przykładowo przeciętny samochód elektryczny kilka lat temu kosztował 125 tysięcy złotych, ale teraz to już około 160 tysięcy. Miało być coraz taniej, ale nie jest. Ceny idą w górę. Nie brak więc opinii, że na przykład w Polsce, po wybudowaniu nowych dróg, będzie na nich za jakiś czas pusto, bo ludzi nie będzie stać na samochody elektryczne. Czy to przerysowany scenariusz? Może i tak, ale transformacja energetyczna i jej koszty budzą coraz większy niepokój u przeciętnych obywateli. Oni doskonale widzą galopującą inflację i odczuwają to, że coraz więcej rzeczy jest znacznie droższych przy spadku ich jakości.

– Według mojej symulacji w 2030 roku ten samochód będzie kosztował 300 tysięcy złotych. Zatem cofamy się do początku XX wieku, kiedy wartość samochodów do dochodu była taka, że tylko niewielka liczba osób mogła sobie na nie pozwolić – zaznacza Rogala.

Niech w Unii Europejskiej będą uczciwi i zakażą eksportu elektrośmieci

Inna sprawa to recykling elektronicznych śmieci, który jest realizowany w minimalnym stopniu, a elektrośmieci z UE są wysyłane na wysypiska poza kontynent, między innymi do Ghany. Zatem zielony zwrot w Unii Europejskiej oznacza jednoczesne zaśmiecanie innych regionów globu.

– Pora, żeby się zastanowić, czy podejście do bezpieczeństwa energetycznego nie powinno zostać zredefiniowane, tak by w miksie wymieniać tylko te elementy, które kontrolujemy. A jeżeli jakiś zasób nie jest kontrolowany przez nas, bowiem politycznie pochodzi z terenu niepewnego, to nie powinien być ujmowany w miksie energetycznym jako źródło energii – konstatuje Tomasz Rogala.

Niech w UE będą uczciwi i zakażą eksportu elektrośmieci. I niech wdrożone zostaną wymogi dla krajów chcących dostarczać metale ziem rzadkich do Europy, w tym chociażby zakaz pracy dzieci, standardy bhp oraz prawa pracy.

Ta transformacja energetyczna w Unii Europejskiej ma polegać między innymi na tym, że dokonywać będziemy zamiany paliw kopalnych na inne źródła energii, natomiast w przypadku transportu samochody spalinowe wymieniane będą na elektryczne.

– To przecież przedsięwzięcie na gigantyczną skalę – zaznacza prof. Józef Dubiński z Głównego Instytutu Górnictwa, a przed laty dyrektor GIG-u.

I wskazuje, że potrzebne są między innymi turbiny lądowe i morskie, baterie do magazynowania energii – to wszystko wymaga nowych materiałów.

– Zatem przed górnictwem, które musi je wydobywać stoi nowe ogromne wyzwanie, bowiem to nie są takie surowce wielkoskalowe, jak węgiel, ropa czy gaz, ale tu chodzi o surowce, których koncentracja jest mniejsza i trzeba wydobyć przykładowo sto ton skały, aby pozyskać tonę konkretnego

surowca – podkreśla prof. Dubiński.

Wybitny naukowiec zwraca przy tym uwagę, że tych surowców będzie brakować, w najbliższych latach będziemy się zmagać z ich niedoborem.

A procesy wydobycia mocno degradują środowisko. Niska zawartość metali ziem rzadkich w rudach powoduje, że ich pozyskanie w czystej postaci jest wyjątkowo trudne i kosztowne. W rudzie
zawartość metali ziem rzadkich stanowi zaledwie ułamek procenta.

Z tego względu ich otrzymanie wymaga poddania rudy, uprzednio skruszonej i zmielonej do frakcji pyłowej, procesowi flotacji w celu oddzielenia minerałów zawierających pierwiastki ziem rzadkich. Przy ich wydobyciu i przetwarzaniu łamane są także prawa człowieka w wielu krajach, gdzie wydobywa się te surowce.

Prof. Krzysztof Galos z Instytutu Gospodarki Surowcami Mineralnymi i Energią Polskiej Akademii Nauk wskazuje, że grafitu, kobaltu czy niklu zabraknie w pierwszej kolejności, a w przypadku niektórych surowców w najbliższych latach możemy mieć do czynienia z ich deficytem.

– To nie jest perspektywa dziesięciu lat, bowiem tych surowców może zabraknąć już za rok, albo za dwa lata. Rozwój OZE czy też rozwój elektromobilności nie idzie bowiem w parze ze wzrostem produkcji górniczej tych surowców – podkreśla prof. Krzysztof Galos.

Wyzwaniem będzie też pozostawienie pewnych zasobów dla przyszłych pokoleń, aby relacja między produkcją a konsumpcją się równoważyła. Na razie bowiem niestety się nie równoważy.

Stąd raczej nie dziwi to, że niedawno rząd Kanady przedstawił nową strategię w zakresie minerałów krytycznych, kluczowych, dla budowy nowoczesnej gospodarki. W Kanadzie powstanie więcej kopalń, a ocena środowiskowa będzie przeprowadzana w jednym etapie, a nie jak dotychczas, w kilku.

W Chinach realizacja projektów wydobywczych nie jest ograniczana przez przepisy związane z ochroną środowiska

W zakresie produkcji metali ziem rzadkich Chiny konsekwentnie wybiły się na pozycję światowego hegemona. Także dzięki temu, że w Chinach realizacja projektów wydobywczych nie jest ograniczana przez przepisy związane z ochroną środowiska. Nikt tam nie przejmuje się kwestiami emisji dwutlenku węgla. W Chinach nie ma problemu organizacji ekologicznych, które skutecznie wstrzymywałyby projekty górnicze.

Pod koniec października tego roku  ministrowie kanadyjskiego rządu zapowiedzieli zablokowanie dostępu do wydobycia minerałów krytycznych dla zagranicznych firm powiązanych z rządami. Niedawno Kanada nakazała wyjście ze swojego rynku trzem surowcowym firmom z Chin, zaangażowanym między innymi w wydobycie litu.

Kanada jest jedynym krajem zachodnim, posiadającym znaczące złoża kobaltu, litu i niklu, a zatem pierwiastków niezbędnych do produkcji pojazdów elektrycznych. Kanada jest przy tym drugim na świecie producentem niobu używanego w przemyśle lotniczym i czwartym na świecie producentem indu używanego w procesie produkcji półprzewodników.

Świat zachodni widzi dominację Chin w pozyskiwaniu i przetwarzaniu metali ziem rzadkich. Obecnie planowane przedsięwzięcia mają tę dysproporcję zmniejszyć, jednak zachodzi pytanie, jak szybko i czy w wystarczającym stopniu. Na razie niewiele na to wskazuje.

Więcej postów

1 Komentarz

  1. Podejrzewam, że te argumenty nie trafią do umysłów decydentów naszego nieszczęśliwego kraju, tak samo jak nie trafiały argumenty w sprawie najmodniejszej choroby. Wieloma dziedzinami zajęła się czarna polityka na pohybel tym dziedzinom. Czarna polityka jak kabała. „Niedawno Kanada nakazała wyjście ze swojego rynku” – Polacy od min. 30 lat nie mają asertywnego rządu, który dbałby o interes narodowy. Tylko wyprzedaż, grabież i ideologia.

Komentowanie jest wyłączone.