Od stycznia do października stwierdzono o 30 proc. więcej kradzieży w sklepach niż rok wcześniej. Ze sklepów ginie głównie żywność czy produkty szybko zbywalne. Kiedyś kradziono głównie droższe produkty, teraz sytuacja się odwróciła.
Policyjne dane analizuje je ekspert rynku handlu detalicznego, dyrektor zarządzający w Grupie SkipWish, Maciej Tygielski. Ocenia, że jedną z głównych przyczyn jest inflacja, czyli coraz większej liczbie Polaków bieda zaczyna zaglądać w oczy.
Z oficjalnych danych Komendy Głównej Policji wynika, że od stycznia do października br. stwierdzono o 29,5 proc. więcej przestępstw kradzieży w sklepach, niż w analogicznym czasie 2021 r. (w porównaniu do analogicznego okresu 2020 ten wzrost wyniósł 58,8 proc.)
Z kolei wykroczeń związanych z kradzieżą sklepową w tym roku było o 18 proc. więcej rdr niż w ubiegłym roku.
Jedni z przymusu, inni „zawodowo”
– Jedną z głównych przyczyn jest wciąż rosnąca inflacja i szybkie ubożenie Polaków. Można też dodać, że ludzie zaczęli kraść rzeczy, które do tej pory nie ginęły masowo ze sklepów. Co ewidentnie pokazuje, że społeczeństwo poważnie odczuwa skutki wysokiej inflacji. Ze sklepów ogólnie giną dwie kategorie towarów. Pierwsza to kategoria towarów szybko zbywalnych i za tym głownie stoją osoby, które robią to z pewnego przymusu. Druga kategoria, to towary luksusowe – np. perfumy, drogie alkohole, drobna elektronika itd. I za tymi kradzieżami głównie stoją zorganizowane grupy przestępcze – mówi Tygielski.
– W ostatnim roku sytuacja mocno się na rynku zmieniła. Kiedyś konsumenci kradli raczej droższe produkty, kalkulując co im się bardziej opłaci, ale teraz to się odwróciło. Kradną właściwie wszystko jak leci, począwszy od zwykłych bułek, serów, art. mięsnych przez słodycze, drobną chemię gospodarczą, kosmetyki, a skończywszy na elektronice – dodaje.
Według niego Polacy w ostatnim roku mocno zubożeli, a więc i drobnych kradzieży, z tzw. „przymusu” przybyło. – Jeżeli miałbym się pokusić o jakąś prognozę, to uważam, że tych drobnych kradzieży będzie najwięcej przybywać, właśnie z powodu rosnących cen – uważa.
Jak wskazał, bezpośrednio przed świętami częściej giną zabawki, które z pewnością później będą wykorzystywane jako prezenty.
Dodał, że automatyczne kasy zwiększają poziom kradzieży. – Polega to na tym, że co innego wbija się na kasę, a co innego ląduje w torbie z zakupami. Nie mówimy tutaj o przypadku, tylko o celowych działaniach osób, które próbują zwyczajnie mniej zapłacić za zakupy – wyjaśnił.
Zwrócił uwagę, że sieci handlowe wyjątkowo nadzorują obrót przy tych kasach, tj. pracownicy ochrony lepiej i częściej monitują tego typu kasy, bo zdają sobie sprawę z tego, że tam często może dochodzić do kradzieży.
PiS-owska waloryzacja dla złodziei
Według eksperta na wzrost kradzieży w sklepach wpłynie nowelizacja kodeksu karnego, która zwiększa próg przestępstwa kradzieży z obecnych 500 zł do 800 zł.
– Obecna kwota jest już dość wysoka, a podwyższenie jej o 60 proc. ośmieli złodziei do zwiększonej aktywności – nie ma wątpliwości Tygielski.