500 lat temu, jesienią 1522 r., na dwór króla Anglii Henryka VIII przybył sekretarz królewski Zygmunta I Starego, Ioannes Dantiscus (Jan Dantyszek). Był to pierwszy kontakt dyplomatyczny między Polską a Anglią, którą Dantyszek opisał jako kraj wysokich cen, złego jedzenia i brzydkiej pogody.
Podróż Dantyszka była tematem panelu, który odbył się we wtorek w Instytucie Warburga na Uniwersytecie Londyńskim. Wzięli w nim udział ambasador RP w Wielkiej Brytanii prof. Piotr Wilczek, prof. Norman Davies, brytyjsko-polski historyk, autor wielu książek o historii Polski, dr hab. Anna Skolimowska z Uniwersytetu Warszawskiego, badająca korespondencję i spuściznę literacką Dantyszka, oraz prof. Howard Hotson z Uniwersytetu Oksfordzkiego, zajmujący się historią XVI i XVII wieku.
Dantyszek, który jest uznawany za ojca polskiej dyplomacji oraz pierwszego w historii polskiego ambasadora (na dworze cesarza Karola V Habsburga), w czasie swojej służby dla Zygmunta Starego odbył podróże do większości krajów ówczesnej Europy, ale Anglię odwiedził tylko raz – właśnie jesienią 1522 r., a z tej wizyty zachowało się niewiele zapisków.
Nie jest nawet znana dokładna data przyjazdu Dantyszka do Anglii. W wydanej przy okazji panelu broszurze mgr Katarzyna Jasińska-Zdun z Wydziału „Artes Liberales” Uniwersytetu Warszawskiego pisze, że na podstawie różnych znanych informacji można ostrożnie przyjąć, że przybył tam 5 października 1522 r. Wiadomo natomiast, że odpłynął z Anglii do Hiszpanii 28 listopada – niemal miesiąc później, niż planował, co wynikało z niesprzyjającej pogody, która uniemożliwiała żeglugę.
Mimo że Dantyszek przez całe życie prowadził bardzo intensywną korespondencję – jak mówiła Anna Skolimowska, jest on autorem 6116 listów do 650 adresatów – z pobytu w Anglii zachowało się tylko sześć: cztery do króla Zygmunta Starego i dwa do podkanclerza koronnego Piotra Tomickiego. Wiadomo, że Dantyszek został przyjęty przez króla Henryka VIII – prawdopodobnie 8 października, w tym na prywatnej audiencji, oraz spotkał się z najbardziej wpływową postacią na jego dworze, lordem kanclerzem, kardynałem Thomasem Wolseyem i doradcą króla Thomasem More’em. Henryka VIII opisuje jako człowieka o niezwykłym uroku, Wolseya jako wszechpotężnego człowieka, który kieruje królem i państwem, zaś More’a jako biegłego w łacinie i grece.
Omawianymi sprawami były wojna włoska, w której Anglia i Francja były po przeciwnych stronach i w czasie której Francja, ku oburzeniu reszty chrześcijańskiej Europy, szukała sojuszu z Imperium Osmańskim, a także intrygi knute przez ostatniego wielkiego mistrza zakonu krzyżackiego Albrechta Hohenzollerna przeciwko Zygmuntowi Staremu.
Prof. Norman Davies zwrócił uwagę w debacie, że czasie wizyty Dantyszka – i szerzej, w tamtym czasie – Anglia była w Europie krajem średniego znaczenia i wyraźnie mniej wpływowym niż Polska Jagiellonów, będąca jednym z największych i najpotężniejszych wówczas państw na kontynencie. Dodał jednak, że Henryk VIII miał duże ambicje i dobrego kanclerza w osobie Wolseya.
Dantyszek wyjechał z Londynu 13 października, a 22 października dotarł do Plymouth w południowo-zachodniej Anglii, skąd miał odpłynąć do Hiszpanii. Jak pisze Jasińska-Zdun, jego wydłużony o kilka tygodni pobyt w Anglii pozwolił mu na obserwacje na temat codziennego życia mieszkańców tego kraju, które przekazał w listach wysłanych na dwór królewski w Polsce.
Skarży się w nich m.in. na wysokie ceny w Anglii, którą uważał za najdroższy kraj z tych, w których kiedykolwiek był, w tym zwłaszcza na koszty podróży, zakwaterowania, wynajęcia koni i utrzymania służby. Wskazuje, że w każdym dniu w Anglii wydaje więcej, nawet nie uwzględniając kosztów koni, niż w Niemczech razem z końmi. „Ludzie tutaj wiedzą dobrze, czym są pieniądze. Nie widziałem ludzi bardziej chciwych w żadnym kraju, do którego podróżowałem. (…) Cokolwiek trzeba kupić, nawet najmniejszą rzecz, będzie kosztowało to statera (dawna jednostka monetarna – PAP), za to, co dla nas jest warte trzy grosze. Ludzie tu nie boją się Boga i nie mają sumienia” – pisze w jednym z zachowanych listów.
Narzeka też na angielskie jedzenie, które opisuje jako nie dość, że drogie, to jeszcze niedobre. „Nie obawiałem się niczego bardziej niż tego, że zachoruję na jakąś chorobę, szczególnie z powodu ryb, którą oni, tak jak wszystko inne, gotują źle” – podkreśla.
Dantyszek nigdy więcej nie wrócił do Anglii, ale podczas późniejszych podróży do innych krajów poznał angielskich dyplomatów, a nawet się z nimi zaprzyjaźnił, przez co zmienił zdanie na temat tego kraju. W liście do arcybiskupa Canterbury Thomasa Cranmera z 1540 r. napisał o Anglii: „bogata wyspa, która jest mi bardzo droga ze względu na życzliwość, jakiej doświadczyłem”.
wnp.pl