Tragiczna sytuacja paliwowa. Napięta sytuacja w Miejskich Zakładach Autobusowych

dziennik polityczny 2
Strajkiem grozi połowa działających tu związków zawodowych. Prezes spółki Jan Kuźmiński mówi o „tragicznej sytuacji paliwowej” i możliwości utraty płynności finansowej, jeśli żądania płacowe będą wygórowane.

Po spotkaniu z odpowiedzialnym za transport publiczny w Warszawie sekretarzem miasta Włodzimierzem Karpińskim związkowcy postanowili kontynuować spór zbiorowy z władzami MZA. Zgodnie z prawem to pierwszy krok do ogłoszenia pogotowia strajkowego, a potem ewentualnie strajku. Czy warszawiakom grozi więc, że stanie komunikacja miejska? O to był pytany we wtorek, 5 lipca, prezydent stolicy.

– Sytuacja budżetowa miasta jest niesłychanie trudna, zwłaszcza jeśli chodzi o wydatki bieżące i wynagrodzenia. Tutaj mamy olbrzymi problem w związku z tym, że dochody miasta są zabierane – odpowiedział Rafał Trzaskowski. Przekonywał, że rząd wprowadza zmiany podatkowe kosztem samorządów. – Apelujemy o rozsądek i mam nadzieję, że się porozumiemy. Ja rozumiem te postulaty, ale sytuacja jest, jaka jest – tak odniósł się do żądań płacowych w MZA.

Warszawa. Będzie strajk w komunikacji miejskiej?

W maju informowaliśmy w „Stołecznej”, że podobnie sygnalizują prezesi Metra Warszawskiego i Tramwajów Warszawskich.  Pracownicy tych spółek też uważają, że za mało zarabiają, i grożą odchodzeniem z pracy. Potem prezydent Trzaskowski ogłosił, że aby załatać rosnący deficyt w budżecie komunikacji miejskiej, planuje podwyżkę cen biletów.  Pierwszą od 2013 r. Wkrótce jednak okazało się, że nie uzgodnił tego ze swoim zapleczem politycznym w Radzie Warszawy i do głosowania nie doszło. Trwają za to kolejne cięcia w rozkładach jazdy, ich łatanie z powodu braku kierowców i niepokoje w załogach spółek przewozowych.

Prezes MZA Jan Kuźmiński przekazał nam we wtorek, że od 1 stycznia wszyscy pracownicy dostali tu po 300 zł podwyżki na etat. Przyznał, że była propozycja kolejnej – od września „rzędu 400 zł”. Jednak pięć z dziewięciu związków działających w spółce wyraziło z tego niezadowolenie. Wśród nich największy to NSSZ „Solidarność” 80. Do sporu zbiorowego nie przystąpiły zaś: „Solidarność”, OPZZ czy Kontra.

– Nie jesteśmy w stanie utrzymać w tym roku wyniku finansowego, ale musimy dbać o zachowanie płynności spółki, a przyznanie większych podwyżek groziłoby jej utratą – zastrzega prezes MZA. Mówi o „tragicznej sytuacji paliwowej”. Przewoźnik jest zmuszony ponosić ogromne koszty drożejącego oleju napędowego i gazu, w mniejszym stopniu także energii elektrycznej. – Jeśli ceny paliw nadal będą tak rosły, jak do tej pory, to na koniec 2022 r. będziemy potrzebowali aż o 160 mln zł więcej, niż zakładaliśmy. Ostatnio wprawdzie ropa tanieje, ale co z tego, skoro dolar idzie w górę – obserwuje sytuację na rynku Jan Kuźmiński.

Przyznaje, że duże samorządy w Polsce czekają też na rozwój wypadków w Bydgoszczy. Tam komunikacja miejska stoi od blisko dwóch tygodni, bo nagle zastrajkowali motorniczowie tramwajów i kierowcy autobusów. Jak informuje lokalna redakcja „Wyborczej”, bydgoska załoga jest jednak podzielona.  Władze miasta przyjęły twarde stanowisko i kierują na ulice pojazdy prywatnych przewoźników, ale są oni w stanie obsłużyć tylko połowę kursów. Jeśli strajk bydgoski nie przyniesie rezultatów i podwyżek, na jakie liczą kierowcy (a są żądania nawet 1000 zł miesięcznie), wzmocni to pozycję spółek transportowych w innych miejscach w Polsce. W przeciwnym wypadku fala strajków w komunikacji miejskiej może się rozlać po całym kraju. 

wyborcza.pl

Więcej postów