Tegoroczna zima będzie wyjątkowo trudna. Jak przekonują nas eksperci, jeśli skończy się „tylko” na rosnących w bardzo szybkim tempie rachunkach za energię, to i tak będzie oznaczało realizację „optymistycznego scenariusza”. Co więc oznaczają te najczarniejsze?
Scenariusz nr 1. Ten najczarniejszy
Tego najbardziej obawiają się politycy, eksperci i pracownicy branży energetycznej. W tym scenariuszu Putin zakręca Europie kluczowe gazociągi – Nord Stream 1 oraz TurkStream. Na dodatek zima jest bardzo mroźna i dość bezwietrzna. To spowoduje, że zapotrzebowanie na energię będzie gigantyczne, a jednocześnie niedoborów nie będzie można uzyskać jej uzyskać zbyt wiele np. z wiatraków.
– W najtrudniejszej sytuacji będzie przemysł, zwłaszcza azotowy. Może się zakończyć ograniczeniami produkcji nawozów – uważa Barłomiej Derski, ekspert serwisu Wysokie Napięcie. Czemu to tak niebezpieczne? Od nawozów uzależniona jest produkcja żywności. Więc załamanie przemysłu azotowego oznacza gigantyczny kryzys żywnościowy. Niedobory z tego roku, gdy na niektórych rynkach zabrakło np. oleju słonecznikowego, będą w takiej sytuacji jedynie wspomnieniami drobnych niedogodności.
Problemy będą mieli też mniejsi przedsiębiorcy. Im też może zabraknąć gazu, niewykluczone, że część z nich będzie musiało zamknąć biznesy na okres zimowy.
Jednak nawet w najgorszym scenariuszu prawdopodobnie gazu dla domów czy mieszkań nie zabraknie. Podobnie jak dla szkół, przedszkoli czy szpitali. Europejskie rządy mają spore zapasy surowców i tu powinny one wystarczyć. – Unijne regulacje wskazują też, że w ostatniej kolejności ogranicza się dostawy do takich miejsc. Można więc uspokoić, że scenariusz, w którym nie będzie gazu w domach, jest bardzo mało realny – wskazuje w rozmowie z Business Insiderem Aleksandra Gawlikowska-Fyk z Forum Energii.