Po bitwie Mateusz Morawiecki pozował do zdjęć ze swoimi zwolennikami

dziennik polityczny 2
Niedzielna 1050. rocznica bitwy pod Cedynią przyciągnęła na Pomorze Zachodnie premiera Mateusza Morawieckiego, szefa MON Mariusza Błaszczaka oraz sporo innych ważnych działaczy PiS. Polityczne kazanie wygłosił arcybiskup Andrzej Dzięga.

Od lat kolejne rocznice bitwy pod Cedynią miały tylko lokalny charakter. Także i w tym roku długo nic nie zapowiadało, że uroczystości będą miały tak okazały oficjalny sznyt.

Dopiero w piątek okazało się, że dziennikarze muszą zabiegać o akredytacje, bo do Cedyni przyjadą premier Mateusz Morawiecki i szef Ministerstwa Obrony Narodowej Mariusz Błaszczak, od kilku dni także wicepremier. To oznaczało, że wydarzenie przebije tysięczną rocznicę bitwy. W 1972 r., mimo kilku lat przygotowań, na miejsce nie przyjechał pierwszy sekretarz Komitetu Centralnego PZPR – partii rządzącej PRL-em. Antyniemiecka wymowa bitwy akurat przestała wówczas współgrać z polityką władz wobec Niemiec. I sekretarz Edward Gierek i premier Piotr Jaroszewicz pojechali na „Spotkanie na granicy pokoju” w Słubicach, gdzie na granicznym moście czekali na nich przywódca partii komunistycznej NRD Erich Honecker i premier Willi Stoph. W Cedyni i tak jednak było hucznie, zebrało się około 60 tys. osób.

Rocznica bitwy pod Cedynią. Koszmarny upał

1050. rocznica już takich tłumów nie przyciągnęła. Około tysiąca osób zebrało się pod Górą Czcibora, by obejrzeć coroczną rekonstrukcję słynnej bitwy. Starcie z 24 czerwca 972 r. według historyków było konsekwencją najazdu margrabiego Marchii Łużyckiej Hodona, wspomaganego przez możnowładcę Zygfryda von Walbecka, na Księstwo Pomorskie opanowane kilka lat wcześniej przez Polan. Źródła historyczne to dwie krótkie wzmianki. Jedna z nich pojawia się w kronice biskupa Thietmara, czyli syna grafa Zygfryda, który pisał m.in.: „Kiedy w dzień św. Jana Chrzciciela starli się z Mieszkiem, odnieśli zrazu zwycięstwo, lecz potem w miejscowości zwanej Cidini brat jego Czcibor zadał im klęskę, kładąc trupem wszystkich najlepszych rycerzy z wyjątkiem wspomnianych grafów”.

Wydarzenie zaplanowano na 13.30, ale dużo wcześniej w rocznicowy plan wbili się premierzy Morawiecki i Błaszczak. Z udziałem lokalnych władz oraz arcybiskupa Andrzeja Dzięgi, europosła PiS Joachima Brudzińskiego i Anny Marii Anders najpierw pojechali na cmentarz wojenny w Siekierkach. Spoczywa tam prawie 2 tysiące polskich żołnierzy, którzy w kwietniu 1945 r. polegli w czasie forsowania Odry. Rządowa ekipa złożyła tam kwiaty.

Potem delegacja przyjechała pod Górę Czcibora. Na betonowym placu przed górą arcybiskup Andrzej Dzięga odprawił mszę. Szybko okazało się, że w obchodach przeszkadza nieznośny upał. W cieniu było około 35 stopni, ale tego cienia zbyt wiele nie było. Kto mógł, ratował się parasolkami, które zorganizował cedyński magistrat. Bohaterami walki ze skwarem stali się żołnierze 12. Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej, którzy w pełnym umundurowaniu (także z beretami) i karabinami stanęli w dwuszeregu frontem do słońca. Po ponad dwóch godzinach przeciągającej się uroczystości kilku wypadło z szeregu, a pozostałym co rusz dostarczano butelki z wodą.

Rocznica bitwy. Dzięga o germańskich wojach

Msza pod przewodnictwem arcybiskupa Andrzeja Dzięgi, metropolity szczecińsko-kamieńskiego, stała się dla hierarchy okazją do pochwały rządów PiS.

– Wy czujecie Rzeczpospolitą. Tę sprzed wieków i tę dzisiejszą – mówił abp Dzięga zwracając się podczas kazania do premiera i wicepremiera. – Serce macie otwarte wobec Boga.

Arcybiskup stwierdził również, że wcześniej Polska była jak stolik na jednej nodze, na którym można tylko postawić kwiaty albo kawę i podebatować. Teraz – według niego – ów stolik ma cztery nogi i kraj rozwija się równomiernie.

Arcybiskup mówił również o historycznej bitwie, wspominając, że plemiona słowiańskie sięgały wcześniej daleko na zachód, za Odrę. – Co robili wojowie niemieccy, germańscy? Czego tu szukali, skoro na ziemiach między Odrą a Łabą były słowiańskie państwa? – pytał arcybiskup.

Morawiecki chwali Mieszka I

Po mszy były przemówienia. Premier Mateusz Morawiecki, z wykształcenia historyk, sporo mówił o tym, czym według niego była bitwa pod Cedynią.

– Za mało ciągle mówimy o tym, któremu zawdzięczamy istnienie naszego państwa i to, że możemy dziś należeć do wolnych i suwerennych państw – zaczął premier Morawiecki, po czym wyjaśnił, że chodzi mu oczywiście o Mieszka I.

– Wokół nas były już wytworzone organizmy państwowe – mówił o początkach państwa Mieszka I Morawiecki. – Niektóre bardzo silne. Na zachodzie państwo niemieckie, królestwo Niemiec, cesarstwo rzymskie, a tak naprawdę potężny żywioł germański. Na wchodzie Ruś i z czasem krzepnąca tradycja bizantyjska. W środku zaś plemiona lechickie, słowiańskie, których los nie był przesądzony.

I tu premier podał przykład Słowian połabskich, którzy zostali „zmiażdżeni przez germański walec”.

– Mieszko I jako pierwszy polski władca powiedział całemu światu, że Polska będzie klęczeć przed krzyżem, a nie obcym monarchą – podsumował premier.

Rocznica w Cedyni. Za Odrą nie ma już wroga

Mateusz Morawiecki zakończył zaś przypomnieniem o trwającej wojnie w Ukrainie.

– Rosja odgrzebała wszystko, co najgorsze w historii XX wieku: nacjonalizm, kolonializm i imperializm. I tym strasznym ideologiom stawia dziś czoło bohaterski naród ukraiński – powiedział premier. – Oni tam walczą za wolność naszą i waszą, bronią naszej suwerenności i pokoju w całej Europie.

Przemawiał także szef MON Mariusz Błaszczak.

– Pamiętajmy, że nasze wojsko polskie musi być liczne, musi być dobrze uzbrojone, by nie powtórzyły się te wszystkie złe, tragiczne zdarzenia dla naszej ojczyzny – zaczął minister Błaszczak. Po czym stwierdził, że obecne rządy konsekwentnie tę siłę budują „w odróżnieniu od tego, co działo się do 2015 r”.

Ta krytyka rządów PO i PSL jest o tyle budząca wątpliwości, że do tej pory rząd Zjednoczonej Prawicy nie zrealizował w stu procentach jakiegokolwiek programu zbrojeniowego . Wyrzucił za to do kosza kontrakt na zakupy helikopterów i pogrzebał program odbudowy floty podwodnej. Ostatnie działania Mariusza Błaszczaka to przede wszystkim zapowiedzi miliardowych kontraktów, których realizacja potrwa latami .

Pokojowe było za to wystąpienie Adama Zarzyckiego, burmistrza Cedyni. Przypominając budowę pomnika na Górze Czcibora, powiedział: – Wzrok orła jest skierowany w stronę Odry, rzeki o dwojakiej naturze, która dzieli i łączy. My dziś mamy to szczęście, że wypatrujemy na drugim brzegu nie wrogów, lecz przyjaciół.

Premier w Cedyni. Brawa i gwizdy

Po oficjalnej części uroczystości odbyła się wspomniana inscenizacja bitwy pod Cedynią. Premier Morawiecki mógł w końcu ściągnąć marynarkę i przypatrywać się potyczkom z tarasu nad murem z wizerunkami wojów. Kiedy został zapowiedziany, widownia odpowiedziała na dwa sposoby: brawami i gwizdami. Mniej więcej z podobnym natężeniem.

Po bitwie Mateusz Morawiecki, wraz z dwójką swych dzieci, wyruszył na spacer wzdłuż stoisk wojów (drewniane tarcze, miecze, drobna biżuteria). Kupił za 15 zł kamienną kostkę do gry. Pozował też do zdjęć ze swoimi zwolennikami.

wyborcza.pl

Więcej postów