Atak rzeczników dyscypliny na sędziego Żurka. „Ośmieszają się”

Aż 64 zarzuty dyscyplinarne postawili dziś sędziemu Waldemarowi Żurkowi rzecznicy dyscypliny Piotr Schab i Michał Lasota. Nie wykluczają też, że zawiadomią prokuraturę, bo twierdzą, że Żurek dopuścił się „fałszu orzeczeń”. Chodzi o to, że daty na niektórych decyzjach sądu są tożsame z datami, kiedy Żurek był obecny na posiedzeniach KRS w Warszawie. Tymczasem orzeka w Krakowie.

Sędzia Waldemar Żurek z krakowskiego Sądu Okręgowego to były rzecznik ostatniej Krajowej Rady Sądownictwa, którą wybrano w sposób apolityczny. Kadencję tej KRS rządzący przerwali w 2018 r.  Sędzia Żurek jest jednym z szerzej znanych obrońców niezależności sądów  . I właśnie jego władza chce za wszelką cenę skompromitować.  Sędzia ma już około 20 postępowań dyscyplinarnych czy wyjaśniających — m.in. za uczenie dzieci o konstytucji   — był sprawdzany przez CBA, służby nachodziły jego żonę i rodziców.

Akcja szukania na niego haków w aktach starych spraw trwa od zeszłego roku. Właśnie wtedy, wiosną 2021 r. zastępca rzecznika dyscypliny Michał Lasota zażądał z macierzystego sądu Żurka, czyli krakowskiego Sądu Okręgowego akt 122 spraw z lat 2012-2018, kiedy to Żurek był członkiem KRS — o czym pisało OKO.press.

Właśnie na podstawie analizy tych akt  zastępca rzecznika Lasota   oraz jego przełożony Schab postanowili postawić sędziemu Żurkowi 64 zarzuty dyscyplinarne. Nie wykluczają też, że zawiadomią prokuraturę, bo twierdzą, że sędzia rzekomo dopuścił się „fałszu orzeczeń”. Chodzi o to, że daty na części decyzji sądu są tożsame z datami, kiedy sędzia Żurek był obecny na posiedzeniach KRS w Warszawie. Tymczasem orzeka w Krakowie.

Rzecznicy twierdzą więc, że sędzia Żurek podpisywał się pod decyzjami sądu z nieprawdziwymi datami. Tyle że — jak się okazało — w większości przypadków chodziło nie o wyroki, a o decyzje niższej rangi, czyli postanowienia sądu.

Rzecznicy nie odpowiedzieli na pytanie, czy ktokolwiek w wyniku wpisania tych niewłaściwych dat doznał krzywdy. Odmówili też odpowiedzi, czy ważność tych wyroków z błędnymi datami powinna zostać wzruszona.

Rzecznik Schab zapewnił, że celem konferencji — pierwszej chyba w okresie urzędowania centralnych rzeczników dyscyplinarnych, czyli od czerwca 2018 r. — było poinformowanie społeczeństwa o tak bulwersującym działaniu sędziego. To, że jest to właśnie sędzia Żurek, którego rzecznicy ścigają od lat, jest, jak zapewniali Schab i Lasota, całkowitym przypadkiem. Zaś postępowanie będzie prowadzone przez Lasotę absolutnie rzetelnie — zapewnili.

Pytania o rzetelność postępowania pojawiły się w kontekście  opisanej przez Onet i OKO.press grupy Kasta/Antykasta na WhatsAppie  . Jej członkami w 2018 r. mieli być obaj zastępcy rzecznika dyscypliny — Lasota i Przemysław Radzik. Właśnie na tej grupie, pod egidą  byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka   pojawiały się m.in. plany tego, jak zaszkodzić sędziemu Żurkowi. Radzik pisał m.in., że: „Żur zrobi kupę na przesłuchaniu u Druha Michała” (Lasoty — red.). Także Radzik miał u Małej Emi, czyli Emilii Szmydt — wcześniej internetowej hejterki, a potem sygnalistki, która pomogła ujawnić aferę hejterską — zamówić „anonimowy” donos na sędziego Żurka.

Lasota zaś na grupie Kasta/Antykasta z entuzjazmem przyjmował polecenie Piebiaka, aby „utłukł jakiegoś kaściaka”.  Jako „kaściaków” osoby skupione na grupie określały sędziów broniących niezależności sądów  . W odpowiedzi na wpis Piebiaka o „utłuczeniu kaściaka” Lasota odpisał, że ma już kilku kandydatów do postawienia zarzutów. Podkreślił też, że chciałby – wzorem swojego kolegi Przemysława Radzika, drugiego zastępcy rzecznika dyscypliny – ogłosić „dzisiaj, jutro i poniedziałek dniem smutnego kaściaka”. Jak dodał: „Niech każdy dzień będzie dniem smutnego kaściaka”.

 Dalsza część artykułu pod materiałem wideo: 

Podkreślmy, że prokuratura, która prowadzi postępowanie w sprawie wyjaśnienia afery hejterskiej —  trzecia już jednostka, która się tym zajmuje   — od blisko trzech lat nie pokazała żadnych jego efektów.

— W tzw. kuchni sądowej każdy wie, że zanim jakieś orzeczenie zostanie ostatecznie wydane i podpisane przez sędziów ze składu — jeśli orzeka skład trzyosobowy — to najpierw sporządza się jego projekt. Wydając decyzję jednoosobowo, także często sędzia przygotowuje sobie projekt, wpisując do niego datę — mówi Onetowi sędzia Żurek. — I czasem tej daty się nie zmienia, nawet jeśli decyzja realnie zapadła później. To zwykłe przeoczenie, omyłka pisarska, która nie ma absolutnie żadnego znaczenia dla stron postępowania. Potencjalnie mogłoby mieć, gdyby ja orzekał w wydziale karnym, ale orzekam od zawsze w cywilnym. Tutaj dla stron terminy liczą się od momentu, kiedy otrzymują one fizycznie takie postanowienie sądu — wyjaśnia.

Sędzia Żurek wskazuje, że jeśli  rzecznicy stawiają mu zarzuty  , to ich obowiązkiem było wskazać, czy ktokolwiek poniósł jakąś szkodę w wyniku potencjalnie błędnych dat na decyzjach sądu. — Tymczasem niczego takiego nie wskazali, bo nikt żadnej szkody nie poniósł — podkreśla. — Powinni też wskazać jakieś działania zawinione ze strony wszystkich sędziów, którzy orzekali ze mną w trzyosobowych składach. Tego też nie zrobili — wskazuje sędzia. — Chcę też podkreślić, że w takim trzyosobowym składzie to referent wpisuje datę na projekcie rozstrzygnięcia. Ja tej daty zmienić nie mogę, ja tylko składam swój podpis — mówi sędzia Żurek.

Podkreśla, że nie jest w stanie po wielu latach (sprawy analizowane przez rzeczników dotyczą lat 2012-2018-red.) sprawdzić, w których dniach był rano na posiedzeniu KRS, a po południu na sali sądowej w Krakowie. — A takich dni było bardzo wiele, bo ja wtedy pracowałem 24 godziny na dobę — podkreśla.

— Widać teraz, że  rzecznicy uwikłani w aferę hejterską  , którzy nie są rozliczani przez właściwe organy państwa, stosują wobec mnie klasyczną metodę z czasów sowieckich: mamy Żurka, musimy znaleźć na niego paragraf — wskazuje sędzia. — Wyłącznie moje akta są trałowane pod takim kątem, a cała ta dzisiejsza sprawa ma doprowadzić do tego, żeby opluły mnie przychylne władzy media — mówi. — Powiem wprost. Wszyscy ci, którzy biorą udział w tym prawnym bandytyzmie, staną kiedyś przed prokuratorem. Ja będę walczył o to, żeby mieli prawo do obrony oraz do bezstronnego i uczciwego sądu — zaznacza.

Sędzia przypomina, że istnieją poważne wątpliwości co do bezstronności prowadzącego postępowanie w jego sprawie. — Widzieliśmy ostatnio screeny rozmów w zorganizowanej grupie Kasta/Antykasta, w której działali obaj zastępcy rzecznika dyscypliny, w tym pan Lasota, który trałuje moje akta — mówi sędzia Żurek. — Widać, że mieli plany zniszczenia i czołgania mnie, więc nie jest dla mnie zaskoczeniem to, co teraz robią — Ta sprawa pokaże, jak wygląda „polowanie na Żurka”, a tych nieudolnych myśliwych wystawi nie tylko na zarzuty karne w przyszłości, ale i na śmieszność — kwituje sędzia.

 Dziękujemy, że jesteś z nami. Zapisz się na newsletter Onetu, aby otrzymywać od nas najbardziej wartościowe treści. 

ONET.PL

Więcej postów