Z analizy tego, co działo się przed oblaniem ambasadora Rosji czerwoną farbą na cmentarzu żołnierzy radzieckich, wynika, że polskie władze kompletnie nie miały pomysłu na to, jak się przygotować na różne warianty zagrożenia związane z Dniem Zwycięstwa, obchodzonym przez Rosjan w Polsce. Dominował chaos, przerzucanie się pismami i oświadczeniami — trudno doszukać się w tych działaniach jakiejkolwiek logiki.
Ambasada pisze do MSZ. Zaczyna się ping-pong
Zaczęło się od tego, że ambasada Rosji oficjalnie powiadomiła polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, że 9 maja — który jest w Rosji obchodzony jako Dzień Zwycięstwa — zamierza zorganizować uroczystości na Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie. Rosjanie chcieli złożyć kwiaty i wieńce oraz przeprowadzić akcję „Nieśmiertelny Pułk”, polegającą na tym, że uczestnicy ceremonii przynoszą portrety radzieckich żołnierzy poległych w II wojnie światowej.
Onet widział to pismo. „Ambasada uprzejmie prosi o wsparcie Ministerstwa w zorganizowaniu na wskazanym miejscu podczas przeprowadzenia ceremonii ochrony porządku publicznego i regulowaniu ruchu drogowego. Uwzględniając możliwe prowokacje, w tym akty wandalizmu na wspomnianym cmentarzu, Ambasada zwraca się do Ministerstwa z prośbą o podjęcie wszelkich niezbędnych środków, aby zapobiec temu” — czytamy w dokumencie wysłanym polskiemu MSZ, datowanym na 29 kwietnia br.
Resort przekazał to pismo władzom Warszawy. — Dostaliśmy po prostu powiadomienie z MSZ, że ambasada Rosji przekazała mu notę z informacją, że odbędzie się tego typu uroczystość i zwróciła się do ministerstwa z prośbą o ochronę porządku i regulowanie ruchu drogowego. To jest z reguły zadanie policji, dlatego też nasze biuro bezpieczeństwa przekazało to pismo do komendy stołecznej, by uczulić ich na to, że takie wydarzenie będzie miało miejsce — mówiła w piątek Onetowi Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka Urzędu m.st. Warszawy.
— My jako miasto nie mamy żadnych narzędzi do zabezpieczania zgromadzeń, to jest zawsze sprawa policji. Poza tym pismo od resortu nie zawierało w stosunku do miasta żadnych sugestii, nakazów czy poleceń. Ale my też nie możemy formalnie zabronić nikomu składania wieńców na cmentarzu czy zorganizowania tam spotkania. Nie jest to nasza rola, zwłaszcza że jest to miejsce ogólnodostępne. Nie mogliśmy więc zakazać organizacji tego wydarzenia— dodała.
To prawda. Bo choć cmentarz znajduje się na terenie Warszawy, formalnie administruje nim wojewoda mazowiecki, zgodnie z Ustawą o grobach i cmentarzach wojennych. Można było więc podjąć na przykład decyzję o zamknięciu cmentarza pod pretekstem prac porządkowych, przycinania drzew, remontu bramy. Czegokolwiek, co uniemożliwiłoby ambasadorowi rozegranie swojego przedstawienia.
Akcja rodzi reakcję. Przychodzą zgłoszenia o protestach
Tym bardziej że jeszcze w piątek do stołecznego ratusza wpłynęły zgłoszenia o dwóch zgromadzeniach planowanych w tej okolicy. Zapowiedziały je osoby prywatne w tzw. trybie uproszczonym. W tej formie ratusz mógł tylko je przyjąć.
Jeszcze w piątek zapytaliśmy również Komendę Stołeczną Policji, czy planuje jakieś działania w związku z zapowiadanym wydarzeniem, także w świetle ewentualnych protestów. Chcieliśmy się też dowiedzieć, czy funkcjonariusze zamierzają w jakiś sposób interweniować i jak zamierzają zapewniać uczestnikom wydarzeń bezpieczeństwo. — Nie wypowiadamy się na temat szczegółów naszych działań — przekazał nam nadkom. Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
Następnego dnia, w sobotę, stołeczny ratusz zaostrzył swoje stanowisko. Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wysłał pismo do Zbigniewa Raua, ministra spraw zagranicznych. Jego treść zamieścił w mediach społecznościowych.
„Ze zdumieniem przyjąłem informację zawartą w korespondencji skierowanej do Wiadomości Urzędu m.st. Warszawy dotyczącej uroczystości, które 9 maja 2022 roku zamierza organizować Ambasada Federacji Rosyjskiej. Mój głęboki sprzeciw budzi zawarte w niej stwierdzenie, że urzędnicy ministerstwa rozważają jakąkolwiek pomoc w organizacji wydarzenia poprzez wypełnienie »wymagań określonych obowiązującymi przepisami«. W obliczu trwającej rosyjskiej agresji w Ukrainie, gdy zabijane są tysiące kobiet i dzieci, gdy docierają do nas kolejne doniesienia o rosyjskich zbrodniach, a wręcz o ludobójstwie, takie stanowisko ze strony jakiejkolwiek instytucji państwa polskiego jest niedopuszczalne” — czytamy w piśmie.
„Oczekuję jasnej deklaracji, że służby państwowe zrobią wszystko, co w ich mocy, żeby nie dopuścić do tego wydarzenia, które w obecnej sytuacji uważam za prowokację. Chcę jasno powiedzieć, że nie wyrażam zgody na uroczystości czczenia rosyjskiego żołnierza, kiedy w tym samym czasie rosyjski żołnierz morduje niewinnych ludzi” — podsumował Trzaskowski.
Odpowiedział mu, również w mediach społecznościowych, Marcin Przydacz, wiceminister spraw zagranicznych. „Ze zdumieniem przyjmuję korespondencje prezydenta Trzaskowskiego. MSZ RP nie planował udzielać Ambasadzie Federacji Rosyjskiej wsparcia i takiego wsparcia nie udzieli. W odpowiedzi na notę przekazaliśmy Ambasadzie Rosji nasze negatywne stanowisko” — napisał na Twitterze.
„Uprzejmie też informuje Pana Prezydenta, że MSZ RP nie jest organem władnym do zakazywania uroczystości na terenie Warszawy. W przypadkach prawem przewidzianych może to zrobić prezydent Miasta Warszawy” — dodał Marcin Przydacz.
Ping-pong trwał w najlepsze.
Jeszcze w sobotę kolejne oświadczenie zamieściła na swojej stronie ambasada rosyjska. Poinformowała w nim o rezygnacji… z planowanej formy obchodów Dnia Zwycięstwa.
„Ambasada Federacji Rosyjskiej w Rzeczypospolitej Polskiej z głęboką przykrością informuje, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej »nie rekomendowało« przeprowadzenia ceremonii złożenia wieńców i kwiatów na Cmentarzu-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Warszawie (ul. Żwirki i Wigury) oraz akcji »Nieśmiertelny Pułk« w dniu 9 maja 2022 r., powołując się na to, że wskazane wydarzenia rzekomo są związane z rosyjską operacją specjalną na Ukrainie i sprzeczne z polskim Kodeksem Karnym (»publiczne nawoływanie do wszczęcia wojny napastniczej«, »propaganda faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju« — i to o obchodach rocznicy Zwycięstwa nad faszyzmem, dzięki któremu dziś istnieje Państwo Polskie!)” – napisali Rosjanie.
„Ambasada uważa taką interpretację naszej tradycyjnej uroczystości z okazji Dnia Zwycięstwa za absurdalną i nieuzasadnioną, jednak w obecnej sytuacji nie możemy liczyć na to, że władze polskie zapewnią właściwy porządek publiczny w czasie jej przeprowadzenia. W związku z tym, żeby nie narażać jej uczestników spośród obywateli polskich i rodaków rosyjskich na zagrożenie ich bezpieczeństwa i ryzyko prześladowań pod fałszywymi pretekstami, rosyjska placówka dyplomatyczna postanowiła tym razem zrezygnować z ceremonii składania wieńców i kwiatów oraz akcji »Nieśmiertelny Pułk« w trybie tradycyjnym” — czytamy w oświadczeniu.
Rosjanie zapowiedzieli jednak jasno, że ich ambasador, tak czy inaczej, złoży wieniec na Cmentarzu Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Warszawie zgodnie z planem, 9 maja, 2022 r., o godz. 12.
Farbą w twarz, policji nie widać
Na Andriejewa czekało kilkaset osób. Polaków i Ukraińców. Poziom emocji był naprawdę wysoki. I nie ma w tym niczego dziwnego, bo Andriejew, zwłaszcza po marcowej konferencji, na której wygłosił serię kłamstw o wojnie w Ukrainie, jest jedną z najbardziej znienawidzonych osób w Polsce. Kiedy wszedł prosto w tłum ludzi, mogło się tam zdarzyć wszystko.
Od rozgrzanych emocjami osób nie dzielił go żaden kordon policji, w ogóle w jego bezpośrednim sąsiedztwie nie było żadnego policjanta (chyba że dobrze zakamuflowany po cywilnemu). Były to minuty, podczas których ktoś mógł mu bez kłopotu zrobić dużo większą krzywdę niż oblanie sztuczną krwią. Skończyło się na czerwonej farbie, ale wystarczył jeden kamień, a mielibyśmy dużo poważniejszą sytuację.
Jakkolwiek byśmy nie sympatyzowali z Ukraińcami, dopuszczenie przez policję do niemalże bezpośredniego starcia ambasadora ze zdenerwowanym tłumem jest trudne do usprawiedliwienia.
Tym bardziej że dyplomaci, także z państw jawnie wrogich, podlegają szczególnej ochronie. „Osoba przedstawiciela dyplomatycznego jest nietykalna. (…) Państwo przyjmujące będzie traktować go z należytym szacunkiem i przedsięweźmie wszelkie odpowiednie kroki, aby zapobiec wszelkiemu zamachowi na jego osobę, wolność lub godność” — głosi art. 29. Konwencji Wiedeńskiej o stosunkach dyplomatycznych, który Polska ewidentnie złamała.
„Kto na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej dopuszcza się czynnej napaści na głowę obcego państwa lub akredytowanego szefa przedstawicielstwa dyplomatycznego takiego państwa albo osobę korzystającą z podobnej ochrony na mocy ustaw, umów lub powszechnie uznanych zwyczajów międzynarodowych, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5” — to z kolei art. 136. kodeksu karnego.
Tymczasem dopiero po dłuższej chwili po najgroźniejszym momencie, kiedy Andriejew był już umorusany farbą, otoczył go kordon policji, pomógł zapakować się do auta i umożliwił mu opuszczenie cmentarza.
Ruszyła fala komentarzy. MSZ, rzecznik rządu, policja
Bardzo szybko, zważywszy na to, jak rzadko publicznie się wypowiada i na to, że akurat przebywał z wizytą w Iranie, wypowiedział się szef MSZ Zbigniew Rau.
„Wydarzenie, do którego doszło dzisiaj, podczas składania wieńców przy grobach poległych żołnierzy sowieckich przez ambasadora Federacji Rosyjskiej, stanowi incydent, który nie powinien mieć miejsca, incydent ze wszech miar godny ubolewania” — powiedział minister. Prawie przeprosiny.
Minister spraw zagranicznych dodał, że dyplomaci mają szczególną ochronę, niezależnie od polityki, jaką prowadzą reprezentowane przez nich rządy.
Zupełnie inaczej rzecz skomentował szef MSWiA Mariusz Kamiński, któremu podlega policja.
„Zgromadzenie przeciwników rosyjskiej agresji na Ukrainę, gdzie każdego dnia dochodzi do zbrodni ludobójstwa było legalne. Emocje ukraińskich kobiet, biorących udział w manifestacji, których mężowie dzielnie walczą w obronie ojczyzny są zrozumiałe.” — napisał na Twitterze.
Po czym podkreślił, że „polskie władze nie rekomendowały ambasadorowi Rosji składania kwiatów 9 maja w Warszawie. Policja umożliwiła ambasadorowi bezpieczny odjazd z miejsca zdarzenia.”
„Policja umożliwiła ambasadorowi bezpieczny odjazd z miejsca zdarzenia” to nie jest ocena, która dobrze oddaje to, co się stało na cmentarzu. Owszem, odjazd policja umożliwiła, ale już po tym, jak ambasador został zaatakowany. Gdyby został czymś raniony, to także moglibyśmy mówić, że policja zapewniła rannemu ambasadorowi bezpieczny odjazd?
Najbardziej uderzający był jednak chyba komentarz rzecznika rządu Piotra Muellera. Szybko po incydencie pojawiły się bowiem komentarze, że Rosjanie raczej nie puszczają takich rzeczy bez reakcji i że możemy spodziewać się rewanżu na polskich dyplomatach w Rosji. Witold Jurasz pisał w Onecie wprost, że polskie władze naraziły naszego ambasadora na niebezpieczeństwo.
Jak skomentował to rzecznik rządu? „Ambasadorzy pracujący na terenie Federacji Rosyjskiej podejmują ryzyko”.
Kilka godzin po wszystkim konferencję zwołała stołeczna policja. Z umiarkowanie precyzyjnej wypowiedzi rzecznika KSP Sylwestra Marczaka dowiedzieliśmy się, że:
— Pojawił się szereg rekomendacji w związku z dzisiaj [chodzi o rosyjskie obchody — red.], a kto jak do nich podchodzi, to już inna kwestia — dodał jeszcze Marczak, przypominając, że władze nie miały jednoznacznego pomysłu na to, jak zareagować na prowokacyjny gest Andriejewa.
To prawda, że protestujący przeciwko Rosji ludzie mają do tego absolutne prawo. I mają też prawo do ogromnych emocji. Ale tym emocjom nie mogą ulegać służby państwowe. Andriejew osiągnął swój cel i może dalej powtarzać swoje kłamstwa, tym razem ubarwiając je jeszcze swoim „bohaterskim” zdjęciem. A czy państwo polskie osiągnęło jakiś cel? Czy w ogóle miało jakiś cel wyznaczony?
Nie dziwie szie,ze was nikt nie lubi,Polacy!
Take klamstwa,jakie w tym Onet.pl artykule,to jest teagedia!!!
Co za idiota pisal ten artykul?Kiedy rosyjski ambasador klamal? Dla czego wy – katolicy,jesteszce pielny nienawiscy?
Ciagle tylko za majetkami,za pienadzami gonice ale pierwszi Jezusa cagnece za nogy!
Czy jezus tego gloszyl,zeby clowjek za majatkami gonil i zeby kogos nienawidzel?
Jezeli Jezus zyje,ta was – Polakow – ma dosyc!
Jak czytam take artykuly , nie mam wiecej ochoty uwazac Polsce za przyjacoelow.
Caly swiat zna,ze Ukrajina mordowala od 2014 tego obywateli Donbasu,ale wy razem z nimi caly czas obwinace Rosyje z jakyz „morderstw”!!!!
Wam tam w Polsce brakuje rozum!