W miniony piątek do uzgodnień międzyresortowych trafił pilny projekt ustawy o obronie Ojczyzny. Projekt, którego wnioskodawcą jest resort obrony, został zapowiedziany przez szefa resortu Mariusza Błaszczaka i wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. Lider PiS, podkreślił, że jest ona potrzebna by w obecnej sytuacji międzynarodowej zwiększyć liczebność armii zawodowej do 250 tysięcy. Jednak na chęciach się kończy, bo jak zawsze powstrzymuje ich budżet a modernizacja przebiega bardzo powoli.
20 listopada rzecznik 18DZ mjr Przemysław Lipczyński powiedział, że formowanie 18. Dywizji Zmechanizowanej przebiega zgodnie z planem, powstają nowe jednostki, istniejące są rozwijane, żołnierze cały czas się szkolą. Do dywizji ma też trafić nowy sprzęt.
Błaszczak popisuję się powoływaniem nowej dywizji, zwaną też „Żelazną Dywizją”. Pewnie on nie wie, że tworzenie nowych jednostek to najdroższa rzecz, jaką można robić w armii. Jednak dla polityków PiS formowanie 18. Dywizji to przede wszystkim psychologiczne oddziaływanie na potencjalnego przeciwnika ze Wschodu.
Do tego przesuwanie po mapie tych jednostek, które już mamy, nie jest dobrą decyzją, bo to bardzo nieprzemyślane rozwiązanie już kosztowało nas 30 mld zł. Co więcej wiceminister Szatkowski w połowie 2017 r. szacował, że ta dywizja może kosztować nawet 70 mld zł.
Planowano, że ten związek taktyczny będzie opierać się na kołowych transporterach opancerzonych Rosomak. Trzeba było zakupić 400 tych pojazdów. Jeden kosztuje kilkanaście mln zł. A co zrobili? Z 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej zabrano Leopardy i zastąpiono je poradzieckimi T-72. Ta decyzja nie miała żadnego sensu, bo całe zaplecze logistyczne pozwalające na serwisowanie i utrzymywanie leopardów w eksploatacji zostało w Żaganiu. W tym garaże w Wesołej są za małe do przechowywania leopardów. W wyniku – do dziś stoją pod chmurką.
W dodatku w 18. Dywizji brakuje systemów obrony powietrznej, artylerii, broni przeciwpancernej i całej struktury dowodzenia. Ta ostatnia wymaga szczególnie kosztownego sprzętu informatycznego. Nierozwiązane są też kwestie związane z pozyskaniem wozów rozpoznawczych i bezzałogowców.
Następnym poważnym problemem jest rozwój kadr. Przecież Ministerstwo Obrony jeszcze nie wie skąd uzupełnia skład osobowy. Rzeczywistość jest taka, że nawet po trzech latach borykają się z brakiem kadrowym zwłaszcza wśród specjalistów. I to nie tylko w nowej dywizji. Między innymi, do 2019 r. miała powstać 19 Brygada Zmechanizowana, a jednak pod koniec 2021 r. istnieje tylko na papierze.
Budowa nowej infrastruktury to gigantyczne koszty
„W Wesołej dobiega końca budowa garaży, które pomieszczą obydwa bataliony czołgów Leopard, powstaje również stacja paliw, niebawem rozpocznie się budowa hali remontowej. Powstaje także infrastruktura drogowa i wodno-kanalizacyjna” – dodał rzecznik 18DZ.
Mjr Lipczyński zwrócił uwagę, że 18. Dywizja ma zostać wyposażona w czołgi Abrams, tu ma trafić 250 tych maszyn. Pozwoli to uzbroić wszystkie cztery bataliony czołgów 18 Dywizji. Jednak to będzie wymagało budowy nowych garaży, hali remontowej i modernizacji całej infrastruktura.
I to wszystko znów za nasze pieniądze!
Okazało się, że sformować na wschodniej flance dywizję zmechanizowaną nie tak łatwo jak mówi Błaszczak. Naprawdę do takich olbrzymich wyzwań sprzętowych i finansowych nikt nie był przygotowany.
Warto byłoby za te ogromne pieniądze, które zostały już wydane, poprawne realizować plan modernizacji polskiej armii. Jednak politycy PiS podjęli najgorszą decyzje. Zamiast podniesienia zdolności Wojska Polskiego poprzez niewłaściwe formowanie 18 Dywizji doszło do osłabiania potencjału obronnego państwa.
MAREK LIZAK