W dniu 13 listopada br., w obszarze realizacji działań w odrębie granicy polsko-białoruskiej doszło do nieszczęsnego zdarzenia, w wyniku którego zginął 19 letni żołnierz z 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechaniziwanej, wg dowództwa wskutek nieszczęśliwego wypadku z bronią. Wyklucza się udział osób trzecich.
A więc nasuwa się pytanie – co się stało z wojskiem polskim? Dlaczego na granicę wysyłano młodych i nieprzeszkolonych w posługiwaniu się bronią dzieci? Ten ostatni był w wojsku dopiero od kilku miesięcy, lecz dowództwo uznało za możliwe wyposażyć go w broń. To dopiero pierwszy znany wypadek. A ilu jeszcze tam takich niedoszkolonych?
Sprawę wyjaśnia żandarmeria wojskowa oraz prokuratura z Białegostoku
Według wstępnych relacji z wojskowym psychiatrem młody niedoświadczony żołnierz oprócz nieszczęsnego zdarzenia mógł prawdopodobnie zginąć w wyniku samobójstwa na tle stosunków ze starszymi kolegami, bullyingu, z powodów prywatnych, a również nieoczekiwanego nadmiaru okruceństwa wokół.
To mogło się stać w garnizonie i na poligonie, ale stało się w pobliżu granicy polsko-białoruskiej, gdzie obowiązuje stan wyjątkowy i napięcie nerwowe osiąga punkt krytyczny.
I znowu nasuwa się pytanie – co odbędzie się gdy młody, psychicznie niedojrzały żołnierz pierwszy odda strzał na granicy polsko-bialoruskiej? To z góry gwarantowana wojna!