„Tybetańską mantrą”. Mieszkańcy pytają: Kogo na to stać?

Trwa mobilizacja mieszkańców i wójtów gmin dotkniętych podwyżką cen gazu o 170 proc. Drastyczna podwyżka to dla mieszkańców podwójny cios, z jednej strony w budżety domowe, z drugiej w inwestycje gminne. – Jeżeli w górę poszedł gaz i paliwo, to pójdzie też jedzenie. Kogo na to stać? – pyta pani Irena, mieszkanka Tarnowa Podgórnego. Spotkanie wójtów z członkiem zarządu G.EN. Gaz Energia okazało się rozczarowaniem. Przedstawiciele gmin liczą na pomoc państwa i powołują Ogólnopolski Komitet Protestacyjny Przeciwko Drastycznym Podwyżkom Cen Gazu.

Podwyżka cen gazu o 170 proc.

Oburzenie, niedowierzanie, rozpacz i załamanie to emocje, które targają mieszkankami i mieszkańcami gmin dotkniętych podwyżką cen gazu o 170 proc. Dotyczą one ok. 60 gmin w województwie wielkopolskim, dolnośląskim, kujawsko-pomorskim, pomorskim i zachodniopomorskim. Gminy te zasilane są w zaazotowany gaz przez firmę G.EN. Gaz Energia, ale z tym samym problemem muszą liczyć się odbiorcy gazu dostarczanego przez firmy Anco i Ewe.

– W zeszłym roku za ogrzanie ocieplonego domu, w najgorszym zimowym miesiącu, gdzie w domu i tak nie było bardzo ciepło, za gaz płaciłam 500 zł miesięcznie. Teraz to będzie ponad 1000 zł – mówi pani Julia, mieszkanka Tarnowa Podgórnego.

W nowej taryfie, która obowiązuje od 1 października koszt kilowatogodziny (kWh), to ok. 21,77 gr, natomiast przed podwyżką było to ok. 8 gr/kWh.

Pani Irena, również z Tarnowa Podgórnego, mieszka w bloku przy ul. Ogrodowej. Jak mówi, każdy blok ma swoją kotłownię gazową, a mieszkańcy nie mają możliwości zmiany sposobu ogrzewania. – Razem z mężem płaciliśmy ok. 200 zł zaliczki za gaz miesięcznie. Teraz będziemy płacić minimum 400 zł. Za mieszkanie z opłatami płacimy w granicach 800 zł – wylicza. – Ile będę płacić po podwyżce? W tysiącu złotych się nie zamknę! – denerwuje się kobieta i dodaje, że będzie jej ciężko, ale w domu są dwie emerytury, więc razem z mężem jakoś dadzą sobie radę.

– Co mają zrobić te osoby, które są same i dostają 1600 zł emerytury? To jest tragedia. Znam tych ludzi, bo mieszkamy w jednym bloku. Im już teraz po zapłaceniu rachunków i wykupieniu leków ledwo zostaje coś na życie. A jeżeli w górę poszedł gaz i paliwo, to pójdzie też jedzenie. Kogo na to stać? – mówi pani Irena.

Andrzej Nawrocki, mieszkaniec gminy Kuślin, jest zszokowany drastycznymi podwyżkami. – Wczoraj dokładnie sprawdziłem ile zapłacę. Szacowane koszty zużycia dostałem we wrześniu. Wtedy wynosiło ono 2744 zł, natomiast po sprawdzeniu na koncie mojego nowego planu było to 5421 zł – mówi.

Kto będzie mógł odejdzie od gazu, tak jak Marlena Rohloff, właścicielka kwiaciarni M&R w Tarnowie Podgórnym. Na podwyżkę zareagowała niedowierzaniem.

– Najpierw ogarnął mnie śmiech, rozumiem, że wszystko idzie do góry prąd, paliwo, kwiaty. Ale w życiu nic nie poszło do góry o 170 proc. To nie jest podwyżka, tylko złodziejstwo – mówi.

Po podwyżce jej miesięczne rachunki wzrosłyby o ok. 800-900 zł, w skali roku z 3 tys. do 9 tys. zł. Kobieta planuje zrezygnować z gazu i przejść na prąd. – Z jakiej racji ja mam pracować na same rachunki? – denerwuje się.

Podwyżki zahamują inwestycje gmin

Mieszkanki i mieszkańcy dotkniętych gmin na drastycznej podwyżce ucierpią podwójnie; z jednej strony uderzy ona w ich budżety domowe, z drugiej w inwestycje gmin, które swoje obiekty również ogrzewają gazem.

– Wszystkie budynki oświatowe: szkoły, przedszkola, obiekty sportowe oraz placówki kultury i administracji ogrzewane są gazem. To dla nas ogromny cios. Jeśli będziemy musieli znaleźć te środki, to niestety wpłynie to na osłabienie możliwości inwestycyjnych gminy – mówi Tadeusz Czajka, wójt gminy Tarnowo Podgórne.

Pieniądze trzeba będzie wygospodarować też w gminie Kamieniec w pow. grodziskim. – Na terenie gminy mamy dwie sale wiejskie w Dołach i Szczepowicach, które są podłączone do sieci PGNiG. Pozostałe ponad 20 gminnych obiektów oraz domy mieszkańców zasilane są z sieci G.EN Gaz – mówi zastępca wójta gminy Kamieniec, Sławomir Kurkiewicz. Jak dodaje, drastyczne podwyżki znacząco wpłyną na budżet gminy, a to finalnie odbije się na mieszkańcach, bo pieniądze z wszelkich inwestycji gminnych trzeba będzie przekierować na kolosalne rachunki.

– Ze wstępnych kalkulacji wynika, że gmina za ogrzewanie swoich obiektów po podwyżce musiałaby zapłacić dodatkowo 360 tys. Oznacza to 360 tys. mniej w budżecie gminy na inwestycje, które mogłyby służyć chociażby poprawie infrastruktury – tłumaczy.

Miało być eko

Rodzice pani Julii w maju wymienili piec na ogrzewanie gazowe. Aby dostać dofinansowanie, stary piec trzeba było zutylizować i wysłać zdjęcia. Dopłata wynosiła ok. 5 tys., a ok. 10 trzeba było dopłacić. Do tego dochodziły różne pozwolenia i niedogodności związane z wymianą instalacji. – Miało być eko, miało być taniej, a wyszło drożej – mówi pani Julia. Z kolei pani Irena zapowiada, że ludzie wrócą do węgla i palenia śmieciami.

Wójtowie gmin tłumaczą, że przez wiele lat prowadzili akcje, namawiając mieszkańców do zmiany pieców węglowych na piece gazowe. Dziś ci mieszkańcy czują się zawiedzeni i oszukani, a to wpłynie na utratę zaufania do władz publicznych.

– Niech pan się postawi w roli wójta, który promował program czyste powietrze. Ludzie mają do nas słusznie pretensje, że wprowadziliśmy ich w przysłowiowe maliny. Co pan by powiedział swoim mieszkańcom? – pytał się Mieczysław Skrzypczak, wójt gminy Kuślin, Ireneusza Sawickiego, członka zarządu G.EN. Gaz, podczas spotkania w Tarnowie Podgórnym. – Ludzie są załamani. Powywalali kopciuchy, żeby dostać dofinansowanie na piec gazowy, bo chcieli być eko, a teraz czują się oszukani – mówi Marlena Rohloff.

Mantra tybetańska G.EN. Gaz

We wtorek, 19 października, w Tarnowie Podgórnym odbyło się spotkanie 40 wójtów gmin dotkniętych podwyżką. Podczas spotkania samorządowcy zadawali pytania Ireneuszowi Sawickiemu, przedstawicielowi G.EN. Gaz Energia.

– Spotkaliśmy się z członkiem zarządu G.EN. Gaz. Wiązaliśmy duże nadzieje z tym, że wspólnie będziemy działać na rzecz obniżenia ceny gazu. Niestety czuję się dzisiejszym spotkaniem rozczarowany. Prezes mówił oględnie o działalności spółki i nie odpowiadał konkretnie na żadne pytanie – mówił po spotkaniu Dariusz Strugała, burmistrz miasta i gminy Jaraszewo.

Wójtowie chcieli dowiedzieć się m.in. co G.EN. Gaz zrobił ws. podwyżek cen gazu przez ostatnie dwa tygodnie. Ireneusz Sawicki kilkukrotnie podkreślał, że spółka nawiązała dialog z PGNiG, jednak zapytany przez kilku wójtów o szczegóły tych rozmów, nie wskazał konkretów. – Podjęliśmy działania w kierunku podjęcia dialogu z dostawcą – odpowiadał Ireneusz Sawicki.

Przedstawiciele gmin chcieli dowiedzieć się też, czy wnioskowana przez G.EN. Gaz podwyżka do URE była większa niż zatwierdzone 170 proc. – Firma G.EN. Gaz złożyła wniosek i został on przeanalizowany przez URE zgodnie z obowiązującym prawem – odpowiadał okrężnie Ireneusz Sawicki, podczas gdy z sali padały komentarze „Nie odpowiada pan na pytanie”.

Wójtowie pytali też, ile dokładnie spółka płaci PGNiG, od którego kupuje gaz, za 1 kilowatogodzinę gazu, którą następnie sprzedaje mieszkańcom za ok. 21 gr/kWh. Odpowiedzi wprost jednak nie było, za to przedstawiciel G.EN. Gaz wciąż powtarzał, że na końcową cenę w 95 proc. składa się koszt zakupu gazu, a ceny zatwierdzane są przez URE. – Muszę uszanować poufność obowiązujących umów – mówił Sawicki.

Kolejne pytanie zadał Roman Boguś, wójt Dusznik, który chciał dowiedzieć się, kiedy spółka zakupiła gaz, który teraz sprzedaje, bo jak zwracał uwagę, wiosną 2021 roku ceny gazu nie były jeszcze aż tak wysokie. Reprezentant G.EN. Gaz odpowiedział na nie znów podkreślając, że G.EN. Gaz jest spółką regulowaną przez URE.

– Z uporem maniaka zadajemy różne pytania a pan opowiada nam swego rodzaju mantrę tybetańską. Ja chcę wiedzieć, czy gaz był kupiony w październiku, czy w marcu – dopytywał Boguś.

Spotkanie było transmitowane w internecie. Rozczarowania postawą członka zarządu G.EN. Gaz nie kryli również mieszkańcy.

– Oglądałem wczorajszą konferencję. Pytania były konkretne, a nie było żadnej odpowiedzi firmy. Najgorsze jest to, że ja sam namawiałem rodzinę czy znajomych, aby zmienili sposób ogrzewania domów, a teraz szczerze sam żałuję swojej decyzji – mówi Andrzej Nawrocki.

Tu zarabia się najlepiej w Wielkopolsce

Czy G.EN. Gaz udostępni gazociągi PGNiG?

Po serii artykułów „Głosu Wielkopolskiego” PGNiG wystąpiło do G.EN. Gaz o udostępnienie sieci gazociągowej.

„13 października 2021 r. spółka PGNiG Obrót Detaliczny wystąpiła z wnioskiem do G.EN. Gaz Energia o zawarcie Aneksu do umowy dystrybucyjnej wprowadzającej punkty wejścia do sieci dystrybucyjnej na gaz zaazotowany” – informuje biuro prasowe PGNiG.

Wcześniej, mieszkańcy Tarnowa Podgórnego udali się do PGNiG celem zmiany sprzedawcy, ale otrzymali odpowiedź odmowną, bo jak uzasadniło PGNiG: „punkt wejścia do systemu dystrybucyjnego 181/91 Młodasko Lw nie jest objęta umową o oświadczenie usługi dystrybucji paliwa gazowego”.

Na dopuszczenie PGNiG do swoich gazociągów musiałby się jednak zgodzić G.EN. Gaz. Czy tak się stanie? Prawdopodobnie nie, bo zapytany o to wprost Ireneusz Sawicki, znów odpowiadał okrężnie – Każdy wniosek sprzedawcy gazu musi być rozpatrywany przez naszą spółkę zgodnie z regulacjami prawa energetycznego – mówił Sawicki i dodawał, że G.EN. Gaz posiada umowy dystrybucyjne z wieloma dostawcami w tym PGNiG. Dla mieszkańców gmin dotkniętych podwyżką nic to jednak nie zmienia, bo umowy dotyczą innego rodzaju gazu, wysokometanowego.

Zgodnie z zapisami prawa energetycznego, konsument ma prawo dokonać wyboru sprzedawcy paliw gazowych, a przedsiębiorstwo, zajmujące się przesyłaniem lub dystrybucją paliw gazowych, jest obowiązane na zasadzie równego traktowania zapewnić wszystkim odbiorcom oraz przedsiębiorstwom sprzedającym gaz świadczenie usług przesyłania lub dystrybucji gazu.

Są jednak pewne wyjątki. Przedsiębiorstwo może zwrócić się do prezesa URE o zwolnienie z udostępniania sieci innym podmiotom w przypadku, gdy mogłoby ono spowodować trudności finansowe, a także w przypadku sieci lokalnych. Prezes może ten wniosek przyjąć lub odrzucić. Jednak odrzucenie wniosku nie rozwiąże problemu mieszkańców dotkniętych gmin, bo G.EN. Gaz będzie mógł zaskarżyć tę decyzję do Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Do czasu, aż nie zapadnie prawomocny wyrok, mieszkańcy będą skazani na drogi gaz.

Badanie praktyk monopolistycznych

Zaazotowany gaz dystrybuowany przez G.EN. Gaz pochodzi z lokalnej kopalni w Młodasku, gdzie wydobywcą jest spółka PGNiG, która sprzedaje gaz odbiorcom hurtowym za pośrednictwem Krajowej Giełdy Towarowej.

Cena gazu zaazotowanego, choć pochodzi on z Polski, uzależniona jest od cen gazu na giełdach światowych, a ta rośnie w związku z powrotem popytu po locdownach spowodowanych epidemią COVID-19 czy z ograniczenia podaży przez Gazprom. Inną przyczyną, jak zauważa Michał Tarka, prawnik i ekspert rynku gazu, jest działalność funduszy inwestycyjnych, które po krachu na wielu rynkach wywołanym epidemią COVID-19 zaczęły inwestować w gaz, uznając ten rynek za dobre pole do inwestowania kapitału. – Tym samym tworzą one sztucznie zawyżone poziomy cen – mówi Tarka.

Jednak uzasadnienia powiązania cen polskiego gazu zaazotowanego z zagranicznym wysokometanowym nie widzą mieszkańcy i wójtowie, którzy zwracają uwagę na to, że koszt wydobycia tego surowca w Polsce nie wzrósł o 170 proc. Poszkodowani zastanawiają się jak to możliwe, że ceny gazu od PGNiG, czyli największego w Polsce dystrybutora i dostawcy wzrosły o 7,4 proc. a w G.EN. Gaz Energia o 170 proc.

Cieszymy się, że jesteś z nami. Dołącz do nas na Telegram, aby otrzymywać od nas najbardziej wartościowe treści

gloswielkopolski.pl

Więcej postów