Do protestu budżetówki przyłączają się pracownicy wojska

Do protestu budżetówki przyłączają się pracownicy wojska

We wrześniu 2021 roku czeka nas kumulacja protestów pracowników strefy budżetowej, w tym wielka manifestacja w Warszawie. To efekt działania rządu, który z powodu złej sytuacji budżetu zamroził płace w budżetówce, jednocześnie podejmując decyzję o przyznaniu wysokich podwyżek politykom. Do protestu przyłączają się także związkowcy resortu obrony narodowej i nie wykluczone, że także służby z MSWiA.

Argumentem “za” protestami jest wysoka inflacja oraz decyzje polityków o tym, by płace podnieść samym sobie – od posłów po premiera. Odmawiając podwyżek pracownikom budżetówki politycy przyznali je sobie – i to w dużej wysokości. Uposażenia posłów i senatorów wzrosły o około 60 procent, więcej pieniędzy dostanie także prezydent. Zwiększenie wynagrodzenia posłów odbyło się poza parlamentem. Tuż po tym ruchu pismo z apelem o odmrożenie płac w całej budżetówce podpisały trzy największe centrale związkowe: OPZZ, FZZ oraz NSZZ “Solidarność”.

Związkowcy domagają się 12 proc. podwyżki

Związkowcy przy uzgadnianiu projektu przyszłorocznego budżetu państwa w Radzie Dialogu Społecznego domagali się podniesienia kwoty bazowej dla zatrudnionych w budżetówce, w tym w służbach mundurowych o 12 proc. To grono około pół miliona osób.  Na podwyżki  o połowę  niższe od oczekiwanych przez związkowców mieli pracodawcy. Jednak podwyżki dla pracowników strefy budżetowej zostały odrzucone przez rząd. Według wyliczeń, potrzeba byłoby na nie 14 mld zł, a na to budżetu państwa nie stać. Związkowcy wskazują jednak, że rząd chwali się regularnie nadwyżkami w budżecie: sam premier Morawiecki stwierdził, że wyniosła ona 28 mld zł.

Jak ustalił “Dziennik Gazeta Prawna”, związkowcy nie zatrzymają się na wysłaniu listu i szykują “kampanię wrześniową”. W planie ma być wielka manifestacja w Warszawie, a także demonstracje we wszystkich województwach. Ponadto, szykuje się strajk włoski – pracownicy będą brać zwolnienia lekarskie, urlopy na żądanie oraz oddawać krew, by nie pojawiać się w pracy.

Z nieoficjalnych ustaleń „DGP” wynika, że , że na podwyżki będą mogły liczyć tylko wybrane grupy – tam, gdzie zarobki są najniższe.

Oburzeni pracownicy wojska

Na stronie Zarządu Głównego Niezależnego Związku Zawodowego Pracowników Wojska, największej w resorcie ON  organizacji związkowej,  zostało opublikowane stanowisko sekretariatu pt. „Nikt ci tyle nie da, ile rząd naobiecuje”, sugerujące udział pracowników resortu ON w tej manifestacji .

Jak czytamy w uzasadnieniu „dobra zmiana miała dać podwyżki, obiecywali dużo, poprzedników opluwali, że nie szanują ludzi pracy. A okazało się , że poprzednicy nie dawali za dużo, ale nie zabierali,. Tymczasem obecny minister obrony , zazwyczaj zawsze samozadowolony zabrał z funduszu wynagrodzeń w 2020 r. 77 mln zł , a w tym roku kolejne 75 mln zł, więc każdy pracownik wojska mógłby zarobić prawie o 3 tysiące więcej. Tak więc z obietnic dobrej zmiany pozostało niewiele. Ponadto rząd w 2022 r. proponuje budżetówce podwyżkę 0 zł, zaś sobie i prezydentowi wzrost o kwoty ogromne”.

Związkowcy zadają pytanie. Co robi minister obrony, który jest mieszkańcem Legionowa? I odpowiadają – inwestuje w swój region wyborczy. Buduje drogę krajową nr 61, szpital, siedzibę Powiatowej Straży Pożarnej, modernizuje drogę Legionowo-Zegrze i odbudowuje rynek w tym podwarszawskim mieście. Zajęty budowami nie ma czasu upomnieć się o podległych pracowników.

Przypomniano, że w 2018 r. w trakcie negocjacji wzrostu wynagrodzeń pracowników wojska, strona związkowa zaproponowała, aby wszystkie środki przeznaczone na podwyżki były podzielone na dysponentów. Obecny podczas tych negocjacji wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz zdecydował, aby zostawić dużą rezerwą ok. 500 mln zł na ewentualne zmiany organizacyjne, nagrody jednorazowe czy odprawy emerytalne. Jednocześnie w imieniu MON zapewniał, że wszystkie pieniądze trafią do pracowników. Co się okazało? W 2019 r. z tej rezerwy ( pół miliarda zł), pracownicy wojska otrzymali wypłatę w formie jednorazowej, a w 2020 i 2021 r. uznano, że jest to fundusz nagród i został zabrany. Nie zabrali wszystkim, bo kierownicze stanowiska w Kancelarii Prezydenta RP, Sejmu, Senatu czy trybunału Konstytucyjnego nie mają nagród.

Ponadto w piśmie Ministerstwa Finansów skierowanym do NSZZ PW napisano, że blokada dotyczy tylko 2020 r., ale nadgorliwy MON zabrał te środki w 2021 r. Pomimo, że w tym roku dla pracowników wojska nie tworzono funduszu nagród, to jednak oddano 150 mln zł.

Jakim cudem oddano z budżetu MON , skoro obowiązuje ustawa o modernizacji i finansowaniu sił zbrojnych, która stosuje sztywną zasadę wydatkowania środków wyłącznie na obronę narodową? – dziwią się związkowcy. Ich zdaniem, bilans 6 lat rządów PiS jest gorszy niż za PO-PSL. Co prawda w latach 2017-2019 były podwyżki, ale w 2020 r. fundusz nagród został zmniejszony o 3 proc., a w tym roku o kolejne 3 proc. Tak więc w 2022 r. fundusz nagród będzie na poziomie 2019 r. Doliczając do tego 5 proc. inflację, to okaże się , że realne dochody pracownika będą na poziomie niższym niż 2016 r. kiedy to przyszła „niby dobra zmiana”. Jedyna grupa zadowolonych, to emeryci, którzy otrzymują coroczną waloryzację, a także „trzynastkę”.

Premier mówi, pracujcie dłużej, to będziecie mieli wyższą emeryturę. Z wyliczeń NSZZ PW wynika, że gdyby pracownik resortu obrony narodowej poszedł na emeryturę w 2020 r. otrzymałby świadczenie wyższe o 10 proc. a pracując zmniejszył swój dochód o 1500 zł rocznie.

W ocenie związkowców jedynym wyjściem jest podjęcie radykalnych działań protestacyjnych. Dlatego „podjęto decyzję o przystąpieniu do organizowanej w Warszawie manifestacji oraz przygotowania innych form protestu, o których usłyszy nie tylko Polska”.

Do protestu dołączą służy mundurowe?

Wrze także w resorcie spraw wewnętrznych i administracji, sprawiedliwości oraz finansów, tam gdzie są służby mundurowe. Należy przypomnieć, że w 2018 r. po nieudanych negocjacjach z przedstawicielami MSWiA, wobec niespełnienia postulatów, mundurowi wyszli na ulicę. Później zaczęli korzystać ze zwolnień lekarskich. Sytuacja robiła się poważna, zwłaszcza przed setną rocznicą odzyskania Niepodległości. 8 listopada związkowcy, reprezentujący służby oraz pracowników MSWiA podpisali porozumienie. Podobną umowę 19 listopada 2018 r. zawarto w Ministerstwie Sprawiedliwości ze Służbą Więzienną, a 21 listopada w Ministerstwie Finansów ze Służbą Celno-Skarbową.

Funkcjonariusze są coraz bardziej zniecierpliwieni brakiem ustawy modernizacyjnej, obejmującej lata 2021-2024, w której byłby ustalony m.in. harmonogram podwyżek wynagrodzeń i ich wysokość w poszczególnych latach. Sprawę dodatkowo komplikują pojawiające się informacje o tym, że zwłoka z prezentacją projektu wynikać ma z problemów wokół pieniędzy dla funkcjonariuszy oraz faktu, że nikt z kierownictwa MSWiA  pogłoskom tym nie zaprzeczył. 

portal-munurowy.pl

Więcej postów