– Znam historię rodzinną abp. Hosera. Pochodził on z rodu znanych ogrodników niemieckich, osiadłych w Warszawie, stąd jego nazwisko. Wszyscy krewni opowiadali się za polskością, byli lojalnymi obywatelami Rzeczypospolitej – powiedział ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Przodkowie abp. Hosera zginęli podczas Powstania Warszawskiego. Przyszłego misjonarza wychowywała matka. – Jego ojciec i dziadek, mimo niemieckich korzeni, zostali zamordowani w pierwszych dniach Powstania Warszawskiego, w czasie Rzezi Woli. Taki paradoks historii. Przyszły arcybiskup miał wtedy dwa lata, wychowywała go tylko matka.
Duchowny ukończył studia medyczne, by ostatecznie poświęcić się kapłaństwu. Potem wyjechał na misje do Afryki. Zdaniem ks. Isakowicza-Zaleskiego abp. Hosera wyróżniało doświadczenie zawodowe.
– Droga, którą wybrał była inna, niż wszystkie. Najpierw skończył medycynę i pracował jako lekarz w szpitalu na Dolnym Śląsku, a następnie wstąpił do seminarium duchownego i podjął pracę na misjach w Afryce. Miał więc bardzo bogate doświadczenie życiowe. To go wyróżniało.
Abp Henryk Hoser był lekarzem, misjonarzem, pallotynem i byłym sekretarzem Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów Stolicy Apostolskiej. Był także przewodniczącym Zespołu Ekspertów ds. Bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski, członkiem Komisji Duszpasterstwa, Rady ds. Rodziny KEP i Rady Stałej.