„Do Najwyższej Izby Kontroli wpłynęło pismo Marszałek Sejmu Elżbiety Witek z wnioskiem o uchylenie mi immunitetu” – poinformował na Twitterze szef NIK Marian Banaś.
Wniosek do marszałkini Sejmu o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej prezesa Najwyższej Izby Kontroli skierował prokurator generalny Zbigniew Ziobro. O uchylenie immunitetu Marianowi Banasiowi wnioskowała Prokuratura Regionalna w Białymstoku.
Do @NIKgovPL wpłynęło pismo Marszałek Sejmu @elzbietawitek z wnioskiem o uchylenie mi immunitetu#ChodziONIK
— Marian Banaś (@marian_banas) July 30, 2021
Marian Banaś: jest pismo od Sejmu ws. uchylenia mi immunitetu
Śledczy zamierzają postawić prezesowi NIK kilkanaście zarzutów, w tym podania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych i deklaracjach podatkowych. Według nich, Banaś miał też nakłaniać Dyrektora Administracji Skarbowej w Krakowie do bezprawnego ujawnienia mu informacji na temat prowadzonych w jego sprawie czynności przez Centralne Biuro Antykorupcyjne i organy kontroli podatkowej.
Śledztwo zostało wszczęte wskutek zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstw złożonych przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, Generalnego Inspektora Informacji Finansowej i posłów na Sejm RP z Klubu Parlamentarnego KO.
CBA zatrzymało syna szefa NIK. „To była pokazówka, żeby uderzyć w mojego ojca”
Wniosek prokuratora generalnego trafił na ręce Elżbiety Witek w ubiegły piątek. Tego samego dnia syn Mariana Banasia został zatrzymany na lotnisku w Balicach, a później przewieziony do Prokuratury Regionalnej w Białymstoku.
Jakub Banaś i jego żona usłyszeli po siedem prokuratorskich zarzutów. Dotyczą one m.in. wyłudzenia z Narodowego Funduszu Rewaloryzacji Zabytków Krakowa 120 000 złotych na renowację kamienicy oraz wyłudzenia podatku VAT w wysokości prawie 80 000 złotych. Małżeństwo miało posłużyć się w tym celu podrobionymi fakturami VAT na kwotę ponad 310 000 złotych potwierdzającymi wykonanie robót budowlanych, jak również szeregiem dokumentów poświadczających nieprawdę, m.in. wynagrodzenia za prace remontowe i protokół ich końcowego odbioru.
– Skuto mnie kajdankami i w konwoju czterech aut z karetką przewieziono na „dołek” do Białegostoku, gdzie spędziłem noc. W drodze pilnowało mnie 13 uzbrojonych funkcjonariuszy, jakbym był groźnym bandytą. A finalnie prokuratura, stawiając mi zarzuty, nawet nie przedstawiła wniosku o areszt. To była pokazówka, żeby uderzyć w mojego ojca – stwierdził w rozmowie z Onet.pl Jakub Banaś. On i jego żona nie przyznali się do przedstawionych im zarzutów.