Obawiam się, że podobnie jak Donald Trump, Joe Biden może nas także wystawić do wiatru (WIDEO)

Ustawa „anty TVN” jak nazywany jest poselski projekt nowelizacji przepisów o radiofonii i telewizji, już we wtorek ma trafić do Sejmu. Propozycje już wzbudziły wielkie kontrowersje, nie tylko w Polsce. W sprawę angażowali się i wypowiadali się o niej politycy Departamentu Stanu USA, ale ma ją śledzić także sam prezydent…

 

Mój komentarz:

W dniu 6 lipca 2017, w historycznym przemówieniu wygłoszonym u stóp Pomnika Powstania Warszawskiego, Donald Trump nawiązał do wiekopomnych słów Jana Pawła II wygłoszonych do Polaków w dniu w dniu 2 czerwca 1979 na ówczesnym Placu Zwycięstwa, dziś Piłsudskiego: „Wołam, ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja, Jan Paweł II, papież. Wołam z całej głębi tego Tysiąclecia, wołam w przeddzień Święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!….”. A gdy w chwilę później amerykański Prezydent przywołał słowa polskiej pieśni religijnej „My chcemy Boga” odśpiewanej wówczas w Warszawie przez setki tysięcy wzruszonych Polaków, myślałem, że mi serce ze wzruszenia pęknie.

Tyle o przemówieniu Donalda Trumpa przed pomnikiem Powstania Warszawskiego w dniu 6 lipca 2017, które wtenczas wywarło na mnie ogromne wrażenie, ale jak życie później pokazało dałem się wtedy Trumpowi w butelkę nabić.

Bo życie pokazało w międzyczasie, ile były warte tamte słowa Donalda Trumpa i nie byłbym sobą, gdybym nie przypomniał, dlaczego tak uważam.

Otóż mam na myśli podrywające autorytet rządu Prawa i Sprawiedliwości brutalne ustawienie do pionu władz polskich przez Kongres Stanów Zjednoczonych w sprawie ustawy o IPN-ie dokonane wskutek interwencji Izraela; moim zdaniem mocno przesadzone i lizusowskie wobec już wtedy atakującego dyplomatycznie Polskę Izraela oświadczenia Kongresu USA w sprawie łamania demokracji w Polsce; bezdyskusyjne (dlaczego?) podpisanie przez prezydenta Donalda Trumpa ustawy 447; przysłanie do Warszawy nowej pani Ambasador, co traktuję za policzek dla Polski; spotkanie prezydentów Trumpa i Dudy na żółtych fotelach w Białym Domu, które pokazało, jak mało Polska znaczy dla Stanów Zjednoczonych w kontekście tego, że Donald Trump to przede wszystkim biznesmen, a dopiero potem prezydent – vide sprzedanie Polsce za ciężkie pieniądze samolotów F35; – zaś opowiadanie o partnerskich stosunkach polsko amerykańskich można sobie moim zdaniem ewentualnie włożyć między bajki… itd., itp., itd.

Miło się wtedy się słuchało słów Donalda Trumpa, iż nie może się już doczekać wizyty w Polsce, bo lubi polskich krakowiaków i górali, lecz jak pokazało życie, – amerykański prezydent Trump ponad wszystko lubi górali z góry Synaj i radziłbym o tym nie zapominać tym wszystkim użytecznym idiotom, którzy myślą, że Polska jest dla Stanów Zjednoczonych rzeczywiście najważniejszym sojusznikiem, – a jakby co do czego przyszło, to amerykańscy żołnierze będą za Polskę krew przelewali.

Od tamtego czasu dużo się zmieniło. Donalda Trumpa na fotelu prezydenta Stanów Zjednoczonych zastąpił Joe Biden, który ponoć obiecuje, iż na dławienie demokracji i wolności słowa w Polsce nie da zgody.

Ale póki, co są to ze strony Joe Bidena obiecanki cacanki, bo poselski projekt nowelizacji przepisów o radiofonii i telewizji, już we wtorek ma trafić do Sejmu, a póki co żadnych konkretnych oświadczeń w rzeczonej sprawie ze strony Departamentu Stanu USA nie było, co skłania mnie ku refleksji, że podobnie jak niegdyś Dunald Trump, – obecny prezydent USA może nas także w konia zrobić.

Być może moje obawy są zbyt nieufne, ale urodziłem się pod sam koniec wojny i odkąd sięgam pamięcią, przez te wszystkie lata dręczyło mnie przygnębiające poczucie, że Polska była źle rządzona, a moja ojczyzna wykorzystywana przez wielkie mocarstwa.

I to by było na tyle.

Krzysztof Pasierbiewicz (emerytowany nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)

 

Więcej postów