Problem w MON. Firma nie dostarczyła sprzętu, bierze udział w kolejnym przetargu. „To efekty korupcji czy niekompetencji?”

Problem w MON. Firma nie dostarczyła sprzętu, bierze udział w kolejnym przetargu. "To efekty korupcji czy niekompetencji?"

Wojskowy Inspektorat Uzbrojenia właśnie dopuścił do kolejnego etapu przetargu firmę, która od dziesięciu miesięcy nie wywiązuje się z kontraktu na zakup nabojów dla F-16. Mimo zapowiedzi wojska na spółkę nadal nie nałożono też kar umownych za opóźnienia w dostawie. – Zastanawiam się, czy to efekty korupcji, czy niekompetencji. Nie wiem, co jest gorsze – ocenia w rozmowie z WP gen. Roman Polko, były szef GROM.

Przypomnijmy: jak ujawniła Wirtualna Polska, spółka Megmar miała dostarczyć naboje MJU-7A/B, czyli pułapki termiczne służące do zakłócania pocisków przeciwlotniczych, do 30 października zeszłego roku. Flary – jak powszechnie nazywa się te naboje – mają być wykorzystane przez polskie samoloty bojowe F-16C/D Jastrząb. Przetarg na ten sprzęt uruchomiono jeszcze w 2019 r. Do walki przystąpiły trzy firmy. 15 września zeszłego roku armia zawarła umowę ze spółką Megmar z Kutna. Firma zaproponowała sprzedaż sprzętu za 37,14 mln zł i dodatkowo 37 miesięcy gwarancji.

Co ciekawe, jak ustaliła Wirtualna Polska, spółka, która była jej bezpośrednim konkurentem, zaoferowała o połowę tańszy kontrakt i 61 miesięcy gwarancji. Zdobyła w przetargu maksymalną możliwą do zdobycia liczbę punktów. Megmar jednak odwołał się od wyników przetargu i doszło do unieważnienia postępowania. Powodem była pozbawiona uzasadnienia decyzja Służby Kontrwywiadu Wojskowego o rzekomym braku wiarygodności głównego konkurenta spółki Megmar.

Wygrana Megmaru oznacza wzrost kosztów zamówienia o ponad 17 milionów złotych w stosunku do najniższej oferty. Jak informował portal defence24.pl, kwota, jaką pierwotnie planowała wydać polska armia, to 18,65 mln zł. Spółka przetarg wygrała, oferując cenę dwukrotnie wyższą, ale nabojów nadal nie dostarczyła.

Dziesięć miesięcy opóźnienia, a kar nadal nie ma

Choć firma spóźnia się z realizacją nabojów już dziewięć miesięcy, to wojsko nadal nie wyciągnęło wobec niej konsekwencji. Jak się okazuje, Inspektorat Uzbrojenia zamierza nałożyć kary dopiero… po dostawie.

– Zgodnie z warunkami określonymi w umowie na dostawę nabojów zakłócających termicznych MJU-7A/B i pironaboi BBU-36/B, na wykonawcę zostaną nałożone kary umowne po zrealizowaniu opóźnionych dostaw. Do chwili obecnej dostawy zamówionego sprzętu nie zostały zrealizowane – poinformował Wirtualną Polskę rzecznik prasowy Inspektoratu Uzbrojenia MON mjr Krzysztof Płatek.

Sama spółka Megmar uchyla się od komentarza. „Z uwagi na charakter przetargu objętego pana zapytaniem, tj. przetargu ograniczonego na dostawę nabojów zakłócających termicznych MJU- 7A/B, rozstrzygniętego w czerwcu 2020 r. i regulacje z nim związane, dysponentem wszelkich informacji i bezpośrednio uprawnionym do ich udzielenia pozostaje zamawiający – Inspektorat Uzbrojenia” – odpisał prezes zarządu spółki Megmar Mariusz Maślarz.

SKW znów wyklucza konkurenta

Jak się okazuje, firma niewiele robi sobie z opóźnień w dostawach sprzętu dla F-16 i właśnie bierze udział w kolejnym przetargu dla wojska. Co więcej, Inspektorat Uzbrojenia właśnie zakwalifikował tego dostawcę do kolejnego etapu postępowania przetargowego dotyczącego dostarczenia pironabojów do wyrzutni chorągiewek. W odpowiedzi na nasze pytania MON tłumaczy, że tym razem zamierza się odpowiednio zabezpieczyć na wypadek problemów z terminowością dostaw.

„W odniesieniu do prowadzonego obecnie w trybie konkurencyjnym postępowania o udzielenie zamówienia publicznego na dostawę pironaboi PP-9 do wyrzutni chorągiewek informuję, że zamawiający sformułował szereg wymagań zarówno w stosunku do podmiotów ubiegających się o udział w postępowaniu, jak i dotyczących przedmiotu zamówienia, co obejmuje zarówno warunki dostaw, jak i kwestie związane z karami umownymi za nieterminową realizację umowy” – podkreśla w odpowiedzi na nasze pytania mjr Krzysztof Płatek, rzecznik prasowy Inspektoratu Uzbrojenia MON.

Przyznaje też, że Megmar w przeszłości nie raz miał problemy z realizacją kontraktów. „W odniesieniu do zawartych w przeszłości umów, w związku z przypadkami nieterminowej realizacji dostaw, wykonawca był obciążany karami umownymi, jak również dwukrotnie zamawiający odstąpił od realizacji umowy” – napisał mjr Płatek z Inspektoratu Uzbrojenia.

Na tym jednak nie koniec. Przetarg na pironaboje do wyrzutni chorągiewek to właściwie kopia historii dotyczącej zamówienia sprzętu do F-16. Tu także, w wyniku lakonicznej opinii służb, konkurencja Megmaru została w pierwszej połowie czerwca wykluczona z postępowania.

Gen. Polko: Przypomina to zakup respiratorów i maseczek od handlarza bronią

Dopuszczenie do kolejnego etapu przetargu dostawcy, który nie wywiązał się z poprzedniego kontraktu, budzi wątpliwości wśród byłych wojskowych.

– Przypomina to zakup respiratorów i maseczek od handlarza bronią. Tyle że przy zakupie uzbrojenia w grę wchodzą certyfikaty i koncesje umożliwiające firmie tzw. „obrót specjalny”. Obawiam się, że firma Megmar zbudowała sobie pozycję monopolisty na rynku, a ludzie odpowiedzialni w MON za te zakupy, zamiast znaleźć innego dostawcę, na innym rynku, utwierdzają ich w tym przekonaniu – komentuje były dowódca Jednostki GROM gen. Roman Polko.

Zapytaliśmy byłego dowódcę JW GROM generała Polkę, czy jego zdaniem spółka ta jest faworyzowana przez MON. – Zastanawiam się, czy to efekty korupcji, czy niekompetencji. Nie wiem, co jest gorsze – odpowiedział generał Polko.

Siemoniak: Dzięki WP sprawa trafi na posiedzenie komisji

Naboje MJU -7A/B, na które polska armia czeka od dziesięciu miesięcy, są przeznaczone do ochrony samolotów F-16 przed pociskami rakietowymi wyposażonymi w termiczne głowice samonaprowadzające. Bez nich samoloty warte miliardy złotych są niezdolne do użycia. Sprawa tego, jak i kolejnych przetargów budzi kontrowersje, dlatego posłowie opozycji będą domagali się wyjaśnień.

– W postępowaniach o pozyskanie sprzętu i uzbrojenia wojskowego jest wiele możliwości zagwarantowania interesu Wojska Polskiego, tak aby wyeliminować nierzetelnych lub budzących wątpliwości oferentów. Pytanie, czy te narzędzia są wykorzystywane. Sprawa jest ważna, chociaż jednostkowa. Z pewnością dzięki publikacjom na ten temat posłowie przy okazji posiedzenia w sprawie modernizacji technicznej armii zadadzą pytania – mówi były minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak, obecnie poseł Koalicji Obywatelskiej.

– Wzorcowe postępowanie powinno nie pozwalać nierzetelnym dostawcom wygrywać przetargów. Przepisy na to pozwalają – zaznacza.

wp.pl

Więcej postów